Rozdział 19

180 17 7
                                    

Miłość to strach o drugiego.

Cichy, nierówny stukot jego kroków niósł się po ścianach kwatery. Deidara słaniał się na nogach. Z płaszcza mężczyzny zostały jedynie strzępy, a jego bluzka była cała we krwi. Fū krzyknęła i podbiegła do blondyna, będąc pewna, że Deidara został poważnie ranny. Hinata poszła w ślady dziewczyny, jednak szybko zorientowała się, że cała krew nie była jego. Oprócz niewielkich oparzeń nic mu nie było.

– Gdzie Itachi? – spytała Hinata łamiącym się głosem. – Gdzie on jest? Proszę powiedz mi, że nie... – Nie dokończyła zdania, zasłoniła usta i zdusiła szloch. Spazm targnął jej ciałem. Była zaskoczona tą reakcją. Nie spodziewała się, że brak widoku Itachiego może doprowadzić ją do tak skrajnych emocji.

– Hinatka, uspokój się. Nic mu nie jest, danna. Naprawdę.

Hinata nie otwierała oczu. Bała się, że gdy je otworzy, rozpozna na jego twarzy kłamstwo.

– Hinata, mam zwój. Konan wezwała go do siebie. – Deidara położył swoją dłoń na jej barku. Fū objęła przyjaciółkę. – Ja ucierpiałem, bo jeden z tych zdrajców rzucił we mnie moimi własnymi glinami i nie zdążyłem opanować wybuchu.

Hinata otworzyła wreszcie oczy i powiedziała:

– Wierzę, ja... – Spojrzała na zwój. – Chyba się przestraszyłam. Nic mi nie będzie. – Otarła zbłąkaną łzę z policzka. – Ale dlaczego się nie pożegnał? Z nami... – dodała.

Deidara dziwnie się czuł tak, jakby tłumaczył coś dziecku.

– Konan chciała szybkiej pomocy przy maskach. Itachi, odchodząc, kazał mi się tobą zaopiekować. Myślał o tobie, nie bój się, że o tobie zapomniał.

– Czy Konan mówiła coś jeszcze? – Hinata oddychała już spokojniej.

– Wspomniała, że wysłała zwój z informacyjny do członka klanu Hōki. Ma też złą wiadomość. Kakuzu raportował o tym, że Yugito dostała oficjalną misję do Wioski Ukrytej w Dźwięku. Konan będzie podążała za nią i będzie ją obserwować. Hidan jest na miejscu. Za tydzień wyruszymy w drogę do Wioski Dźwięku.

Fū wyglądała na szczęśliwą na wieść o wyrwaniu się z Takigakure.

– A więc czeka nas podróż... – powiedziała cicho Hinata.

– I... – zaczął. – Nie walczysz w następnej walce. To rozkaz od samego przywódcy. Jesteś wystarczająco przydatna jako tropiciel. Nie możemy cię stracić. Od walki są inni.

Hinata pokiwała głową.

***

Neji zapukał i poczekał, aż Hiashi wyrazi zgodę na jego przyjście. Wszedł do biura przywódcy klanu. Pomieszczenie było jasne, na środku znajdowało się mahoniowe biurko z dużym krzesłem. Pod ścianą stały niskie fotele. Na jednym z nich siedziała Hanabi, która przeglądała zwoje.

Neji ukłonił się.

– Co cię sprowadza? – spytał.

– Hokage–sama wyznaczyła mnie na misję. Wyruszam w przyszłym tygodniu z samego rana.

Hiashi kiwnął głową.

– Z kim? Jaka misja? – zapytał.

– Kiba Inuzuka, Shino Aburame. Misja na ich wniosek – zwiadowcza do Kraju Wodospadu – odpowiedział rzeczowo. – W poszukiwaniu Hinaty – dodał.

– Daj sobie spokój, pewnie nie żyje – odparła Hanabi.

– Przestań – skarcił ojciec. – To misja z ramienia samej Hokage. Nie możemy odrzucić takiej propozycji. Powinniśmy jeszcze dołączyć do misji Kō. Pokaże nas to w dobrym świetle.

– Ostatnie delegacje miały być ostatnimi – przypomniała. – To nic nie da – dodała pewnie.

– Słucham, Hanabi–sama? – spytał Neji.

– Cała ta sytuacja postawiła klan w złej sytuacji. Przedstawiła nas jako słabych. Musieliśmy udowodnić naszą pozycję w innych krajach, aby nikt nie odważył się zaatakować trzonu – dodała surowo. Nie oszczędzała słów. Powiedziała wprost, że chodziło jej tylko o trzon. Nie o gałęzie klanu.

Neji'emu aż zabrało oddech.

– Dlaczego jednak... – zaczął.

– Myślisz, że dlaczego mówimy, że Itachi Uchiha ją porwał? Bo krążą legendy o jego potędze. Nikt się z nim nie równa. Próbujemy zapewnić opinię publiczną, że jesteśmy zalewie o procent słabsi od niego. Uchiha wybił własny klan jakby to było łatwe jak mrugnięcie okiem... Ale nam zdołał odebrać zaledwie jedną osobę.

Neji spojrzał na Hiashiego, który nie wydawał się być zainteresowany rozmową.

– Wierzysz, że jeszcze żyje, wuju?

– Nie potrafiła się obronić – odrzekł.

– Wuju, to my nie potrafiliśmy jej obronić – Miał ochotę wykrzyczeć im to w twarz, ale wyszedł tylko szept. – Porywacz zabrał ją nam z pod nosa.

– Lepiej Uchiha niż Orochimaru. Dobre i tle – stwierdził. – Powinniśmy już dawno nałożyć jej pieczęć. Zwlekałem za długo.

Neji otworzył szerzej oczy. Miał nadzieję, że Hiashi nie mówił o tej pieczęci.

– Myślę, że powinniśmy zbudować jej grób – mruknęła Hanabi. – Chociażby pamiątkowy. Była w końcu członkiem klanu Hyūga, zasługuje na pamięć.

– Racja – zgodził się Hiashi.

– Ona może jeszcze żyć. Mogli ją zostawić ślepą. Jest taka możliwość. – Sam nie wiedział, w co wierzyć. Minęło już tyle czasu.

– Uchiha nie zostawiłby po niej nawet kości. 

Przeniewierca - ItaHina, Hinata w AkatsukiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz