Rozdział 32

147 10 1
                                    

Nigdy nie jesteśmy tak bardzo bezbronni wobec cierpienia, jak wtedy, gdy kochamy.

Sigmund Freud

Hinata wyszła ze swojego pokoju. W pomieszczeniu głównym znajdowali się już Fū, Itachi i Deidara.

– Musimy wkrótce się przeprowadzić. Teraz to już priorytet – odezwał się Deidara.

Hinata nie odpowiedziała. Zabrała się za przygotowanie jedzenia, ale nadal nie była w stanie nic przełknąć. Wyrzuty sumienia nieustannie ją dręczyły. Nastawiła wodę na herbatę.

– Odezwiecie się wreszcie do siebie, czy będziecie zachowywać się jak dzieci? – powiedział blondyn.

– Wybacz, Deidara–kun – odpowiedziała szybko. Hinata poprawiła włosy, zasłaniające jej twarz.

– A ty, Fū?

Dziewczyna wstała i walnęła pięścią w stół.

– Hinata skrzywdziła mojego przyjaciela! Jak ja mam się z nią pogodzić?! – krzyknęła.

– Nie denerwuj się, bo jeszcze wybuchniesz – powiedział do swojej dziewczyny.

– Zastanawiałam się nad tym od dobrych paru minut – odpowiedziała Fū.

Hinata przygotowała swoją herbatę. Odważyła się usiąść obok innych.

Okashi zaczął mruczeć, przerywając ciszę.

– Przepraszam, Fū... Ja... nie wiem, co wtedy we mnie wstąpiło. Nie chciałam ich skrzywdzić, chciałabym tylko uratować Itachiego.

– Nie mnie musisz przeprosić – odpowiedziała Fū.

– Wiem o tym – mówiła cicho. – Tyle, że oni nigdy mi nie wybaczą.

Hinata czuła gulę goryczy w gardle. Ciężko było jej powiedzieć cokolwiek. Usilnie próbowała zatrzymać łzy.

– Kocham Neji'ego i kochałam Kō. Gdy byłam mała, bawiłam się z nim w chowanego. A teraz nie żyje.

– Nie mogę sobie wyobrazić członków klanu Hyūga bawiących się w chowanego. – Deidara parsknął śmiechem. – Przepraszam, chyba nie powinienem się śmiać.

– Nie korzystaliśmy z Byakugana – sprecyzowała. – W innym przypadku ta zabawa nie miałaby sensu. Traktowałam Kō jak starszego brata. Zdradziłam go, zdradziłam swoją wioskę...

– Nie ty jedyna – odpowiedział Itachi.

Oboje obserwowali się w ciszy.

– To jutsu które użyłaś... – zaczął Uchiha.

– Pamiętasz jak pierwszy raz zobaczyłam Konan? – spytała.

Itachi pokiwał głową.

– Mówiłam wtedy o swoim Byakuganie, kazałeś mi nie mówić wszystkiego i zachować coś dla siebie. Potrafię sprawiać członkom gałęzi klanu ogromny ból, który zmusza do posłuszeństwa... i prowadzi do śmierci.

– Ojciec cię go nauczył? – spytał Itachi.

– Nie. – Pokręciła głową. – Uczył moją siostrę. Według tradycji Hanabi powinna zostać zapieczętowana w wieku trzech lat i to mnie powinien nauczyć tej klątwy. Nauczyłam się poprzez obserwację. Nie mogłam zaufać mojej rodzinie, gdyby ktoś z gałęzi chciał mnie skrzywdzić...

– Jak to możliwe, przecież obie jesteście w trzonie klanu – odpowiedział Itachi.

– Hiashi i Hizashi też byli w trzonie, ale przez to, że mój ojciec urodził się pierwszy, to właśnie Hizashi musiał zostać zapieczętowany. Gdyby nie to, że Hanabi już w wieku trzech lat była ode mnie silniejsza, to wszystko wyglądałoby inaczej.

W takich momentach doceniała to, że poświęciła się dla rodziny. Hinata nie chciała, aby Hanabi musiała doświadczać tego, co ona. Czuła się niesprawiedliwie traktowana, gorsza od Hanabi, ale jej siostra jest chociaż bezpieczna i może godnie reprezentować klanu rodziny. Nie musi patrzeć na te śmierci, współuczestniczyć w odbieraniu życia ludziom, którzy mają w swoich ciałach demony. Nie chciała, aby Hanabi przechodziła przez to wszystko. Na pewno gorzej by to wszystko przechodziła, była w końcu młodsza. Gdyby mogła, postąpiła by tak samo. Siostra zawsze pozostanie siostrą, nie musi jej przecież lubić, aby chcieć dla niej dobrze.

– Urodziłam się z piętnem klanu. Chyba sam wiesz najlepiej, o co mi chodzi. – Wypiła łyk herbaty.

– Zawsze mogłabyś...

Hinata nie pozwoliła dokończyć zdania Itachiemu.

– Tylko spróbuj poradzić mi, abym ich wybiła...

– Cóż, jesteś na dobrej drodze – skwitował.

– Nie drażnij mnie, proszę – powiedziała Hinata cichym głosem. – Moja rodzina jest dla mnie ważna... Moja mama... była dobrą kobietą. Jednak odeszła od ojca po narodzinach Hanabi. Nie mogła wytrzymać w naszym klanie. Zostawiła nas. Ojciec, gdy się zorientował, wyrzucił wszystkie zdjęcia czy też pamiątki. Mam nadzieję, że ma się dobrze... bez męża. Może znalazła sobie nową miłość, ma nową rodzinę. Liczę, że ją kiedyś jeszcze zobaczę.

Fū i Deidara milczeli. Przysłuchiwali się wymianie zdań.

– Czujesz, że poszłaś w jej ślady? – spytał Uchiha.

– Trochę – przyznała. – A jaka była twoja mama, Itachi–kun?

Itachi odchylił głowę do tyłu.

– Miła, troskliwa – wymieniał. – Jesteś do niej podobna. Też miała ciemne, długie włosy. Dbała o mnie i Sasuke, lubiła gotować, trzymała ojca w ryzach. Kochałem ją i ojca, ale musieli ponieść konsekwencje swoich decyzji. Po prostu.

– Ci ludzie, ninja z Konohy... twoja rodzina – zaczął Deidara. – Zdecydowali się z nami walczyć i takie były tego konsekwencje. Myśl o tym w ten sposób.

– Spróbuję – odpowiedziała.

Przeniewierca - ItaHina, Hinata w AkatsukiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz