Rozdział 27

155 16 5
                                    

Prawdziwe zwycięstwo to nie jest pokonanie kogoś silniejszego. Jest nim ochrona tego, co jest dla ciebie ważne.

Maito Dai - Naruto

– Hi–na–ta.

Cichy głos zbudził dziewczynę. Hyūga podniosła się z leżenia do siadu i przetarła oczy.

– Deidara–kun? – spytała. – Mówiłeś coś?

– J–ja... źle się czuję – wyjęczał.

Spojrzała na mężczyznę, który leżał obok niej. Dłonią wymacała po ciemku jego mokre czoło.

– Masz gorączkę i to wysoką. – Jej głos zadrżał.

Deidara oddychał szybko.

– Hidan–san, proszę, obudź się – powiedziała i lekko potrząsnęła mężczyzną.

– Hyūga, o co chodzi? – spytał zaspany.

– Deidara–kun ma gorączkę. Musisz mi pomóc.

– Cholera. – Wyszedł z namiotu i podpalił gałąź o lekko tlące się ognisko. Światło oświetliło Deidarę.

Mężczyzna był cały spocony, a jego mięśnie napięte. Twarz miał wykrzywioną z bólu.

Hinata odwiązała bandaż nałożony na poparzenie. Przyłożyła dłoń do ust.

– To wszystko przeze mnie. Mogłam oszczędzać chakrę, a bezsensu z niej korzystałam. Mogłam wszystko spożytkować na leczenie i nie miał byś już tego oparzenia.

– Cholera, źle to wygląda – parsknął Hidan.

Ręka była zaczerwieniona. Ramię było pełne pęcherzy z płynem surowiczym.

– Możliwe, że wdało się zakażenie – odpowiedziała Hinata. – Potrzebuję ziół. Najlepiej od razu aptekę albo szpital. Potrzebny mi jest mleczan... Zapomniałam jaki. Z tego stresu – przyznała.

– Hyūga, przestań panikować! W tej chwili!

Hinata spojrzała na Hidana. Wzięła głęboki oddech.

– Postaram się – odpowiedział

– Jakich ziół? – spytał od razu Hidan. – Może dam radę znaleźć.

– Najlepiej ashitabę i szałwię. Widziałam niedaleko babkę lancetowatą, która też się nada. Wiesz jak wygląda?

– To może od razu się pomodlę – zażartował Hidan, ale nikt się nie zaśmiał. – Chyba wiem jak wygląda. Niska roślina o takich owalnych liściach, tak?

Hinata pokiwała głową. Wzięła podróżny, emaliowany garnuszek. Napełniła go wodą z rzeki, którą zagotowała nad ogniem. Jedną ręką trzymała przez szmatkę gorący garnuszek, a drugą szperała w apteczce. Miała tam zebrany przed podróżą dziki bez. Zrobiła z niego napar i podała Deidarze.

– Uważaj, gorące.

Kobieta podniosła głowę Deidary i pomogła mu się napić.

– Un, co to było?

Jego oczy były zamglone. Jego klatka piersiowa szybko unosiła się i opadała.

– Napar. Zbije ci trochę gorączkę.

– Jest mi tak gorąco, danna. Wszystko mnie boli – wyjęczał z bólu.

– Hyūga! – krzyknął. – Znalazłem babkę lancetowatą i Fū.

– Dei! – Dziewczyna rzuciła się na mężczyznę. – Będzie dobrze – powiedziała do niego i pogłaskała po włosach. – Co mu jest?

– Choroba oparzeniowa albo zakażenie – powiedziała.

Hinata zdjęła opatrunek i przemyła ranę. Następnie z jej dłoni popłynęła chakra. Po chwili nałożyła świeży bandaż. Sprawdziła jeszcze złamaną nogę Deidary, jednak nie ujrzała żadnych niepokojących objawów. Noga była unieruchomiona, złamanie było zamknięte.

– Mam za mało chakry, aby go uleczyć. – Westchnęła. – Mam nadzieję, że chociaż trochę pomogłam – powiedziała i poszła robić kolejny napar.

– Itachi też nie jest w najlepszym stanie – mruknął Hidan. – Nawet się nie obudził, gdy rozmawialiśmy.

*

Hinata weszła do pokoju Itachiego i nie zamieniła z nim ani jednego słowa. Mechanicznie zaczęła go leczyć swoją chakrą. Oczy Uchihy zaczynały krwawić, gdy tylko chodził albo gwałtownie wstawał z łóżka. Zmieniła bandaż na nowy.

Itachi zbladł, jego skóra była niemalże biała i bardzo zimna. Na ciele miał siniaki. Jego oczy były spuchnięte. Leżał na plecach. Przez dwa dni głównie spał i nie chciał jeść.

– Czujesz się już lepiej? – spytała, gdy odeszła od łóżka Itachiego.

– Lepiej – odpowiedział słabym głosem. – Dziękuję, że pytasz.

– Muszę wiedzieć, czy moje leczenie daje pozytywne skutki.

– Rozwinęłaś swoje umiejętności. Jestem pewien, że czytasz po nocach książki medyczne. – Zaśmiał się słabo. – Powinnaś odpocząć.

– Dlaczego ze mną rozmawiasz? Przecież wykonałeś zadanie, sprowadziłeś mnie do organizacji – odpowiedziała z urazą. – Miałam cię za innego człowieka... Myślałam, że ludzkie życie jest dla ciebie ważne.

– Posłuchaj...

– Jesteś niegodziwy. – Głos Hinaty był tak cichy, że nawet ona ledwo go słyszała, ale to wystarczyło, aby Itachi zamilkł. – M–myślałam, że jesteśmy tutaj w dobrym celu, ale myliłam się.

Uchiha przez chwilę nic nie mówił. Westchnął.

– Mówiłem, że ukrywam przed tobą pewne sprawy. Jedną tajemnicę już poznałaś? Czy nadal mi ufasz?

Ton jego głosu sprawił, że włosy stanęły jej wzdłuż karku.

– J–ja... – zająknęła. – Nie wiem tego.

– Ja ci zaufałem. Reagujesz tak, jak przewidziałem. Nie oczekuję tego, że to zaakceptujesz. Poświęcając jedną osobę, uratowaliśmy całą wioskę.

– Całą wioskę... – wyszeptała.

– Na regale po lewej – zaczął. – Z wstęgą.

Hinata zamilkła. Spojrzała na mężczyznę.

– Jeszcze w trakcie walki odebrałem Cee wiadomość od Raikage.

Hinata sięgnęła po zwój, odwinęła wstęgę i przeczytała.

Rozkaz Raikage – atak na Wioskę Dźwięku.

– Och – skwitowała. Zasłoniła usta. Uspokoiła się szybko, przywołując na twarz powagę. – Przepraszam.

Hinata spuściła twarz. Zacisnęła mocno oczy.

– Zanieść zwój Fū. Może będzie w stanie go przeczytać.

– Nadal jest zła na ciebie i na Deidarę – powiedziała Hinata. – Czemu wcześniej o tym nie powiedziałeś?

Itachi westchnął.

– Informację ze zwoju przeczytał mi Hidan, a następnie wyruszył do Wioski Dźwięku, aby zlikwidować wcześniej wysłane oddziały z Kumogakure.

– Hinata – zawołał i machnął ręką, aby przybliżyła się do niego.

Itachi pociągnął się do pozycji półleżącej i po omacku znalazł twarz dziewczyny. Złapał jej policzek i przybliżył do siebie. Delikatnie musnął ustami jej czoło.

– Nie złość się na mnie – wyszeptał.

Serce waliło jej z emocji, których nawet nie potrafiła zidentyfikować.

– Odpoczywaj – odpowiedziała i wyszła z pomieszczenia.

Przeniewierca - ItaHina, Hinata w AkatsukiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz