Rozdział 36

86 17 4
                                    


 Daron przyglądał się uważnie jak Azahier bada nadal śpiącą dziewczynę.

- Wszystko w porządku, jej organizm potrzebuje regeneracji po tylu ranach jakie ostatnio doznała – uzdrowiciel przykrył Railo kocem i odwrócił się do długowiecznego.

- Ledwo przeżyła ostatnio zatrute ostrze, teraz dwie kolejne rany i spora utrata krwi, jest wyczerpana potrzebuje snu i spokoju – uśmiechnął się uspokajająco, jak to miał zwykle w zwyczaju, kiedy rozmawiał z rodziną chorego.

- Zatrute ostrze? – Daron spojrzał na medyka wystraszony.

- Tak została zaatakowana, jak tylko opuściła pałac, jednak na szczęście też postanowiłem wtedy uciec, tylko dzięki temu jeszcze żyje – odparł zaczynając pakować swoje lekarstwa i sprzęty do małej torby, którą zawsze brał gdy szedł odwiedzać swoich pacjentów.

- Wracam opatrzyć jej sobowtóra po waszych torturach – oznajmił zabierając swoją torbę ze stolika.

- Nie musisz tak dbać o tą kreaturę i tak za niedługo zawiśnie – stwierdził Daron wstając ze swojego miejsca, by odprowadzić medyka.

- Wiem, mimo wszystko to moja praca – Azahier skinął głową i wyszedł z namiotu pozostawiając mężczyznę samego.

Generał potarł swoją zmęczoną twarz i podszedł do stolika nalewając sobie kubek wody. Przysunął krzesło do pryczy, na której spała dziewczyna i usiadł na nim upierając głowę na swojej ręce. Poły namiotu odsunęły się wpuszczając chłodne wieczorne powietrze i ostatnie promienie zachodzącego słońca. Lanight weszła do środka przynosząc mu kolację.

– Nadal się nie obudziła? – spytała podając mu miskę z jedzeniem.

– Jeszcze nie – odparł zabierając się za jedzenie.

– Powinieneś odpocząć, ja mogę przy niej posiedzieć – stwierdziła dziewczyna, siadając na krześle nieopodal.

- Chcę być tutaj, kiedy się obudzi, poza tym wolę nie zostawiać was sam na sam – Daron spojrzał na swoją siostrę unosząc jedną brew.

- Nie mogę zrozumieć, przecież jest tyle wolnych kobiet, dlaczego ona? – Lanight zaplotła swoje ręce na piersi.

- Jest inna od kobiet, z którymi chciałabyś mnie widzieć. Jest jedyna w swoim rodzaju – Daron zatrzymał widelec w powietrzu wpatrując się w śpiącą twarz Railo.

- Ona jest taka sama jak George – dziewczyna pokręciła głową zdegustowana.

- Co stało się między tobą a Georgem? – Daron spojrzał na siostrę marszcząc brwi.

- Zerwałam nasze zaręczyny – odparła Lanight wzruszając ramionami.

- To wiem, ale dlaczego? – jej brat wyprostował się w swoim krześle i odwrócił w stronę siostry.

- Był mi niewierny – stwierdziła wzruszając ramionami.

- I dlatego uważasz, że ona jest taka sama? - mężczyzna odstawił talerz z niedojedzoną kolacją widząc jak jego siostra kiwa głową w odpowiedzi na jego pytanie.

- Myślę, że powinnaś lepiej ją poznać, wtedy wiedziałabyś, że między nimi nie ma żadnego podobieństwa – Daron wyprostował się na swoim krześle gotów bronić Railo.

- Wiem, nie powinnam ich porównywać, mimo to nie potrafię, wy nawet ze sobą nie rozmawiacie – dziewczyna spuściła głowę zawstydzona.

- Bronisz jej przede mną czy mnie przed nią? – Daron przechylił głowę na bok przyglądając się siostrze, kiedy nie odpowiadała westchnął cicho.

- To nie tak wszystko powinno wyglądać, jednak po śmierci rodziców, a potem Octavi i... - mężczyzna zamilkł nie wiedząc co powiedzieć.

- Wiem – jego siostra wstała z krzesła i stanęła obok niego kładąc mu rękę na ramieniu.

- Na początku też tego nie chciałem, jednak ma w sobie coś, co nie pozwala mi o niej zapomnieć, nie muszę z nią rozmawiać, wystarczy mi obserwować ją i być blisko niej – Daron dotknął ręki Railo.

- Ale jej przeszłość... - Lanight starała się nadal oponować.

- A czy i ja nie mam swojej przeszłości? – mężczyzna spojrzał na siostrę zdenerwowany.

- Ale... – Lanight urwała widząc, jak jej brat podnosi rękę do góry.

- Nie ma to dla mnie znaczenia i dla ciebie też nie powinno mieć – odparł spokojnie, na co dziewczyna tupnęła nogą wściekła i zaplotła ręce na piersi obrażona.

- Zawsze możemy porozmawiać o twoim ślubie z Georgem – ostrzegł Daron mając już dość zachowania siostry.

- Nie zrobisz mi tego – Lanight wstrzymała oddech wystraszona.

- Zrobię jeśli nadal będziesz się tak zachowywać – oznajmił.

Lanight wybiegła z namiotu powstrzymując łzy. Daron wypuścił powietrze uspokajając się, potarł zmęczoną twarz, nachylił się nad swoją narzeczoną i przykrył ją kocem starannie, by nie zmarzła w nocy. Rozłożył posłanie, na ziemi obok pryczy i ułożył się na nim przykrywając drugim koce, który przyniosła mu Katniss. Dookoła słychać było śmiejących się ludzi, spożywających wieczorny posiłek, Daron przymknął oczy wsłuchując się w swój oddech. Zmęczenie dawało o sobie znać i już po chwili zasnął. 

Ukryta w mrokuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz