Rozdział 15

892 77 24
                                    



Samuel wraz z Samem wyszli z jej komnaty, gdy świtało, ona sama siedząc w fotelu przyglądała się wschodzącemu słońcu. Głowa chwiała się jej lekko a powieki ciążyły, zmęczenie po nieprzespanej nocy dało o sobie znać. Ułożyła głowę wygodnie na oparciu i zamknęła oczy, tylko na chwilę pozwalając zmęczeniu wziąć górę. W takiej pozycji zastała ją Violet wchodząc kilka godzin później do komnaty, załamała ręce zatroskana i przykryła ją kocem, po czym postawiła na stoliku tacę ze śniadaniem i cicho posprzątała komnatę. Zebrała brudne ubrania i pościel do pralni, wychodząc z sypialni zasłoniła okna, by promienie słoneczne nie obudziły dziewczyny. Jej ciche kroki rozniosły się po korytarzu. Zatrzymała się przy małych drewnianych drzwiach, otworzyła i wślizgnęła się do korytarza przeznaczonego dla służby. Ruszyła stromymi schodami w dół, by zanieść brudne rzeczy do pralni. Niektóre stopnie były ukruszone od wieloletnich wędrówek służby i czasem też żołnierzy pracujących w zamku. Parokrotnie przystanęła na chwilę w swojej wędrówce zdyszana, miała już swoje lata i powinna siedzieć w domu i opiekować się swoimi wnukami, jednak gdy do zamku trafiła Railo nie miała serca odchodzić zostawiając ją samą w tym złowrogim miejscu. Dotarła nareszcie do końca swojej wędrówki i weszła do dusznego pomieszczenia, gdzie młode dziewczęta dostawały najczęściej pracę, z dala od wzroku króla i niektórych mężczyzn mieszkających lub pracujących w zamku. Ułożyła na stosie brudne rzeczy przyniesione z komnaty swojej pani po czym podeszła na koniec sali skąd zabrała upraną i czystą pościel. Wracając weszła do łaźni skąd zabrała wiadro z ciepłą wodą i znów ponowiła swoją wędrówkę po schodach. Gdy wróciła do komnat Railo, dziewczyna nadal spała. Pościeliła jej łoże zakładając świeże prześcieradła, na których nie było śladów krwi. Wlała gorącą wodę do bali i wyszła z komnaty.

***

Obudziła się gdy słońce było w najwyższym punkcie na horyzoncie. Przespanie kilku godzin na niewygodnym fotelu dało jej o sobie znać poprzez zesztywniałe mięśnie. Przeciągnęła się na swoim miejscu słysząc strzelające kości w stawach. Skrzywiła się na ten dźwięk, odrzuciła na bok koc, przez chwilę wpatrywała się w niego z konsternacją, nie pamiętając by się nim przykrywała. Gdy jej wzrok powędrował na stolik znajdujący się nieopodal, na którym leżała taca ze śniadaniem. Upiła łyk herbaty i skrzywiła się, nie lubiła zimnych naparów. Wino czy woda, oczywiście, przy upalnym dniu były przyjemne, jednak naparów ziołowych czy herbacianych nigdy nie piła na zimno. Westchnęła cicho i odłożyła porcelanową filiżankę. Wstała z fotela czując jak jej skóra lepi się od potu. Zrzuciła z siebie suknię z poprzedniego wieczoru i zanurzyła stopę w bali z wodą, która również nie była już ciepła. Zimny dreszcz przeszedł po jej rozgrzanym ciele, jednak potrzebowała tego, by rozbudzić się po krótkim śnie. Weszła do bali ochlapując się chłodną wodą, powoli przyzwyczajała się do temperatury wody. Gdy była już czysta wytarła się puszystym ręcznikiem do sucha i ubrała się w prostą suknię, jaką zwykła nosić gdy przebywała na zamku. Była koloru szarego, ściśle przylegająca do tali, przewiązana w biodrach niebieską wstęgą, poniżej przepaski materiał swobodnie spływał do ziemi. Sam wszedł do komnaty, gdy dziewczyna próbowała sama zawiązać suknię na plecach. Bez słowa podszedł do niej znów pomagając wiązać suknię.

– Chyba musimy porozmawiać – zaczął gdy stanęła przodem do niego

– Tak, musimy – odparła sięgając po kawałek słodkiego rogalika, leżący na talerzyku i gryząc kawałek. Kapitan gwardii rozsiadł się na fotelu przez chwilę wpatrywał się tylko w jedzącą Railo

– Wczoraj, ten elf, on był tym, który uciekł z szubienicy, prawda? – dziewczyna jedyni skinęła głową potwierdzając przypuszczenia przyjaciela

Ukryta w mrokuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz