Rozdział 25

166 17 4
                                    

 Zbliżało się południe, kiedy mężczyźni byli już gotowi do wyruszenia, Railo przez ten czas siedziała spokojnie w kręgu utworzonym przez siebie z kamieni i starała się zebrać jak najwięcej magii w tym wątłym i słabym ciele dziewczyny, wyciszała umysł choć nie przyszło jej to łatwo, a obecność księcia Arona nie pomagała jej w tym. Zdążyła już zebrać odpowiednie zioła, które teraz podzieliła na pięć pęczków i związała kawałkiem sznurka.

– Jesteśmy gotowi – oznajmił jej jeden z mężczyzn. Skinęła mu głową i wstała z ziemi.

Podeszła do ogniska, i podpaliła przygotowane zioła, po kolei na kamieniach, które ułożyła i położyła dymiące się zioła. Następnie wyciągnęła nóż, przez co mężczyźni poruszyli się niespokojnie, przejechała ostrzem po ręce, przecinając ją. Skrzywiła się z bólu, jednak zacisnęła zęby. Skropiła kamienie swoją krwią, po czym podeszła do każdego z obecnych i również na ich policzkach zostawić ślad swojej krwii.

– Gdy otworzę portal pojedynczo wejdziecie do niego. – oznajmiła spokojnie idąc wzdłuż kręgu.

– Nie wiem, gdzie dokładnie znajduje się obóz buntowników, dlatego przeniosę was w miejsce według mnie bezpieczne, będzie to las zamieszkały przez elfy – tłumaczyła.

– Jeśli po wylądowaniu spotkacie któregoś z nich nie atakujcie. Podnieście ręce i zapewnijcie, że przybywacie w pokoju. – zakończyła, równocześnie stając na przygotowanym miejscu.

– Jesteś pewna, że Dzika Puszcza jest odpowiednim miejscem? – zagaił lord Steira stając obok niej. Spojrzała na niego mrużąc oczy.

– Jeśli nie byłabym tego pewna, nie przeniosłabym was tam – odparła, mężczyzna skinął głową.

– Jeden z was musi zostać tu razem ze mną, dopóki wszyscy się nie przeniosą, ponieważ nie wiem jak długo jeszcze będę przebywać w ciele tej dziewczyny – George ruszył by stanąć u boku dziewczyny, jednak ubiegł go książę Aron.

– Zostanę z tobą – postanowił, na co Railo skrzywiła się lekko.

– Świetnie, za to ty – spojrzała na mężczyznę, który sprawiał, że ciało dziewczyny napinało się niespokojnie – Możesz ruszyć jako pierwszy – uśmiechnęła się krzywo widząc jego zdenerwowaną minę, jakoś sprawiło jej to satysfakcję.

– Zaczynamy – oznajmiła, a mężczyźni umilkli. Wzięła głęboki oddech, a w powietrzu dało się wyczuć woń ziół, które paliły się nieopodal niej. Skupiła się na oddechu licząc powoli raz, dwa, trzy, cztery . Wdech, wydech, wdech, wydech, pod nosem zaczęła mruczeć słowa zaklęcia, zamykając oczy.

– Rathio ocram decetum, rathio ocram decetum – powtarzała jak mantrę czując jak powietrze wokół niej zaczyna gęstnieć a wszystko dookoła milknąć. Włoski na jej skórze podniosły się, uchyliła powieki upewniając się, że zaklęcie zadziałało i zdołała otworzyć portal. W kręgu utworzyła się jakby taflą wody, w której widać było rozmazany obraz miejsca po drugiej stronie.

– Musicie pewnie przekroczyć krąg, będzie to uczucie podobne do potknięcia, kiedy próbujecie złapać równowagę. – oświadczyła i spojrzała jeszcze raz po każdym z mężczyzn. Następnie skinęła ręką na lorda Larsona.

– Zaczynaj – rozkazała i uśmiechnęła się kiedy ten skrzywił się na jej ton głosu.

Podszedł do niej i stanął niepewnie przy wytyczonym kręgu.

– Będzie to niemiłe uczucie spadania, możesz stracić równowagę kiedy będziesz już na miejscu – wytłumaczyła ponowie i klepnęła go w ramię by dodać mu odwagi. Mężczyzna wziął głęboki oddech i ruszył, wszedł w krąg, w którym zniknął a po chwili jego postać zamajaczyła w tafli portalu. Dziewczyna wskazała na kolejnego z mężczyzn, który bez wahania wszedł w portal, kolejni poszli za jego przykładem.

Railo podeszła do lorda Steira widząc, że niedługo będzie przekraczał portal.

– Król wysłał swoich ludzi do obozu, żeby zabili przywódcę rebelii, musisz ich ostrzec i zabrać do puszczy elfów. Tam szukajcie schronienia – mężczyzna skinął głową i dotknął jej ręki.

– Dziękuję ci moja pani – szepnął i spojrzał na osobę znajdującą się za nią.

– Powiesz mu kim jesteś? – spytał znów na nią patrząc

– Jeszcze nie zdecydowałam – powiedziała i wskazała mu portal, lord uśmiechnął się tylko i ruszył by dołączyć do reszty po drugiej stronie. Railo odwróciła się słysząc za sobą kroki, książę Aron stanął obok niej.

– Ruszamy? – zapytał gdy lord Steira zamajaczył po drugiej stronie tafli. Skinęła na niego głową i podeszła do wytyczone miejsce.

– Mogę wrócić do swojego ciała, kiedy przejdziemy przez portal więc będziesz musiał złapać dziewczynę. – oznajmiła patrząc na niego, skinął głową i wyciągnął w jej stronę swoją rękę. Railo chwyciła jego dłoń i uśmiechnęła się.

– Miło było cię poznać braciszku – stwierdziła i nim zdążył coś odpowiedzieć pociągnęła go za sobą w portal.

Aron stracił równowagę lądując po drugiej stronie, jednakże zdołał złapać ciało Lanight i obrócić się tak, by upadło na niego. Usiadł i przesunął dziewczynę tak, by leżała na jego klanach. Spojrzał na miejsce, gdzie przed chwilą był portal, który zamknął się, gdy tylko przez niego przeszli. Dotknął policzka Lanigth, zgarniając z niego kosmyk jej włosów. Jego siostra już opuściła jej ciało, wyczuwał to, chociaż on nie odziedziczył żadnego talentu magicznego po swojej matce. Spojrzał na lorda Steira i zrozumiał już, że ten wiedział o wszystkim. Jeden z żołnierzy pomógł mu podnieść Lanight, dopiero wtedy rozejrzał się po miejscu w którym się znajdowali, mała polanka pośrodku lasu, słońce przebijało się tutaj przez liście wielkich drzew, tworząc otoczenie przyjemniejszym dla oka. Ruszył w stronę lorda Steira, chcąc zapytać o swoją przyrodnią siostrę, jedna nie zdążył, spomiędzy drzew wyłonili się mężczyźni z kuszami i łukami przygotowanymi do strzału i wycelowanymi w ich ciała. Starszy mężczyzna, za sprawą którego tu się znaleźli podniósł ręce i uśmiechnął się przyglądając po kolei każdemu z otaczających ich mężczyzn.

– Zaprowadźcie nas do lorda Torina, mamy dla niego wiadomość – oznajmił, napotykając wzrok jednego z przybyłych.

– Oddajcie najpierw swoją broń – rozkazał, Aron spojrzał na kapitana, ten skinął głową pierwszy wyciągnął swoją broń, reszta poszła za jego przykładem. Mężczyzna wskazał ręka na Lanight, która nadal pozostała nieprzytomna.

– A ona? – spytał, Aron podszedł do żołnierza, który trzymał dziewczynę.

– Nie jest uzbrojona – powiedział, przybysz skinął głową i odwrócił się przywołując ich za sobą ręka, ruszyli za nim, otoczeni jego ludźmi, niektórzy nadal mieli naładowane kusze. Lord Steira szedł przed nim, a książę miał nadzieję, że nie przywiódł ich tutaj na pewną śmierć.

Ukryta w mrokuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz