Rozdział 34

86 12 6
                                    


Samuel położył nieprzytomną kobietę na ziemi w namiocie Azahiera, planował położyć ją na pryczy, jednak Railo wyprzedziła go i rzuciła się na posłanie ledwo przytomna. Jej prawa ręka zwisała bezwładnie w dół, a krew ściekająca po niej robiła plamę na ziemi. Dziewczyna przyglądała się swojemu sobowtórowi marszcząc brwi.

- Zwiąż ją – rozkazała Samuelowi, podnosząc zakrwawioną dłoń, elf związał nieprzytomnej kobiecie ręce i nogi i usiadł naprzeciwko dziewczyny.

- Dlaczego twoje rany nie goją się tak szybko czy ty nadal nie zdjęłaś zaklęcia... - zaczął Samuel.

- Tak – przerwała mu zabójczyni.

- Ale przecież, Kadami miała to zrobić – elf wyprostował się zdenerwowany.

- Wyrzuciła mnie zaraz po tym jak opuściłeś akademię, dobrze wiesz, że obwiniała mnie o to co stało się z jej córką – Railo westchnęła, była coraz bardziej senna.

- Jedyne co dostałam od niej to zapiski, jak mogę zdjąć to zaklęcie – wytłumaczyła.

Samuel otwierał usta chcąc coś powiedzieć, jednak zamknął je, gdy do namiotu wszedł Daron z Azahierem, za nimi podążała Lanight. Uzdrowiciel skrzywił się widząc związaną, nieprzytomną kobietę z zasłoniętą twarzą. Railo zamknęła oczy nie chcąc rozmawiać już z nikim.

- Kurwa – Azahier odsłonił twarz związanej kobiecie i cofnął się o krok, po czym spojrzał na leżącą na pryczy Railo.

- My też nie wiemy jak to jest możliwe – Daron stanął nad zakładniczką.

- Torin z księciem Aronem przesłuchują rodzeństwo, które było w lesie wraz z Railo w chwili ataku – Daron spojrzał na Railo, jej twarz była blada, a mokre kosmyki włosów przyklejone do czoła.

- Opatrz najpierw sobowtóra, moja siostra spróbuje coś od niej za chwilę wyciągnąć. Wydaje mi się, że rana na ramieniu Railo znowu będzie potrzebowała szycia. Uzdrowiciel pokręcił głową i zabrał się za opatrywanie sobowtóra.

- Zdejmijcie jej ubranie i zdezynfekujcie jej ranę, na stoliku będziecie mieli alkohol w butelce – Azahier nawet na nich nie spojrzał rozcinając rękaw koszuli nieprzytomnej kobiecie. Lanight ruszyła w stronę Railo, jednak jej brat powstrzymał ją ruchem ręki.

- Ja to zrobię – oznajmił.

- Nie powinieneś jesteś... - Lanight zaczęła oponować.

- Jest moją przyszłą żoną, zresztą w tym namiocie nie ma mężczyzny, który nie widziałby jej ciała – odparł spokojnie, Lanight stanęła zszokowana.

- I taką kobietę masz poślubić? – Daron odwrócił się do niej wściekły jej słowami, po czym spojrzał na Railo, która podnosiła się z pryczy opierając na zdrowej ręce. Daron chciał jej pomóc, jednak Samuel go wyprzedził. Zabójczyni chwyciła dłoń przyjaciela i wstała chwiejąc się na nogach ze zmęczenia.

- Prędzej piekło mnie pochłonie, nim go poślubię, więc nie masz się czego obawiać dziewczynko – wysyczała Railo przez zaciśnięte zęby.

- Nie potrzebuję twojej pomocy, Azahierze, sama poradzę sobie z moimi ranami – oznajmiła po czym spojrzała na elfa, który nadal stał blisko niej, by złapać ją, gdyby czasem straciła równowagę.

- Zaprowadź mnie do Torina, musimy omówić z nim coś – poprosiła i bez słowa wyszła z namiotu wymijając Darona i Lanight.

Railo mimo zmęczenia szła szybko wiedząc, że za chwilę i tak siłą zaciągną ją do Azahiera, by ten opatrzył jej ramię, jednak potrzebowała wyjść z namiotu, by powstrzymać łzy, które napłynęły do jej oczu. Serce biło w jej piersi boleśnie, a w głowie huczały słowa Lanight, Samuel szedł obok niej z niezadowoloną miną. Zabójczyni mijała buntowników, głownie kobiety i dzieci.

- Widzisz tych wszystkich ludzi? – wskazała ręką na buntowników, elf pokiwał głową.

- Król i Miriam wiedzą, gdzie jesteśmy, musimy przekonać Torina, że trzeba zmienić miejsce – oznajmiła, Samuel zmarszczył brwi.

- Myślałaś już o jakimś konkretnym miejscu? – zapytał.

- Tak, tylko tutaj ty musisz mi pomóc – zatrzymała się widząc idących w jej kierunku Torina wraz z Aronem.

- Chciałabym prosić elfy z Dzikiej Puszczy o azyl dla buntowników – oznajmiła. Samuel zacisnął usta zastanawiając się przez chwile.

- Wiesz, że starszyzna... – Samuel nie wyglądał na zachwyconego jej prośbą.

- Wiem, dlatego na początek proszę o pozwolenie, abyśmy mogli przekroczyć granicę, następnie to Torin będzie z nimi rozmawiał, nie jesteśmy tu bezpieczni, by móc wysłać przywódcę i czekać na odpowiedź starszyzny – elf skinął głową zgadzając się z jej słowami.

- Ale w takim razie, jak mam przedstawić ciebie? Skoro nie chcesz być ich przywódcą, to kim chcesz być, by móc prosić o azyl? – zapytał zaplatając ręce na piersi. Railo westchnęła i wygrzebała amulet ze swojej kieszeni.

Przygryzając wargę trzymała go przez chwilę w ręce. Samuel otworzył usta zaskoczony widząc przedmiot, który wyciągnęła.

- Nigdy nie chciała go używać, był raczej dla mnie czymś ważnym, czymś co przypominało mi, o lepszych czasach – westchnęła i podała mu amulet.

- Ja, Railo Shadon córka królowej Anneti, wzywam elfy z Dzikiej Puszczy do spłacenia swojego długu. Proszę o pozwolenie na przekroczenie granicy i podjęcie pertraktacji z naszym przywódcą w sprawie udzielenia azylu dla buntowników, ciebie Samuelu, dziedzicu Serca Dzikiej Puszczy proszę o dostarczenie mojej prośby do Rady Starszych – oznajmiła, elf skłonił głowę i zabrał od niej amulet, zawieszając go sobie na szyi.

- Przepraszam – szepnęła Railo widząc jak jej przyjaciel zmienia się w złotopiórego ptaka i wzbija do lotu.

- Gdzie on wyleciał? –zabójczyni oglądnęła się na Torina przestraszona i potknęła, wpadając wprost w wychodzącego z namiotu mężczyznę. Railo zachwiała się, jednak silne ramiona Georga Larsona nie pozwoliły jej upaść. Młody lord uśmiechnął się do niej. Zabójczyni próbowała się od niego odsunął, jednak ten trzymał ją mocno.

- George, zabierz te brudne łapska od mojej siostry – Aron zbliżył się do nich i położył swoją rękę na jego ramieniu.

- To ona sama wpadła w moje ramiona, a księżniczki jeszcze nie miałem – odparł mężczyzna i spojrzał na Railo.

- Możemy znaleźć jakieś ustronne miejsce, jeśli tak bardzo chcesz – uśmiechnął się odsłaniając swoje zęby.

Railo zrobiło się niedobrze widząc jego paskudny uśmiech. Przybliżyła się do niego i nadepnęła mu mocno na stopę, George puścił ją co wykorzystała uderzając go kolanem w krocze. Mężczyzna jęknął z bólu i padł na kolana trzymając ręce w miejscu uderzenia. Railo obróciła się i kopnęła go prosto w twarz. Daron znalazł się obok niej w momencie, gdy zachwiała się po zadanym uderzeniu. Railo skrzywiła się sycząc z bólu gdy mężczyzna złapał ją za zranione ramię.

- Azahier musi to zobaczyć – oznajmił i nie zawracając sobie głowy leżącym na ziemi lordem pociągnął Railo z powrotem w stronę namiotu uzdrowiciela.

- Nic mi nie jest – Railo zaparła się piętami w ziemi, utrudniając mu zadanie. Daron spojrzał na nią unosząc jedną brew.

- Wyglądasz jak śmierć - skomentował, na co Railo uśmiechnęła się.

- Dziękuję – odparła , wyswobodziła się z jego uścisku i odwróciła w stronę Torina, omijając leżącego na ziemi lorda.

- Musimy porozmawiać, nieprawdaż? – spytała się, jednak nim przywódca buntowników zdążył jej odpowiedzieć Daron podniósł ją z ziemi i przerzucił przez ramię jak worek mąki.

- Będziesz miała dużo czasu na rozmowę, kiedy Azahier opatrzy twoją ranę – warknął zdenerwowany mężczyzna i ruszył z nią w stronę namiotu uzdrowiciela. Railo widziała tylko zdezorientowaną minę Torina i rozbawionego Arona, którzy stali nad nadal zwijającym się na ziemi z bólu Georgem. 

Ukryta w mrokuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz