Rozdział 32

116 12 16
                                    


Dziewczyna nie spojrzała w jego kierunku ani razu, patrzyła się w przestrzeń jakby go nie zauważając. Zaciskała jedynie mocno wargi, za każdym razem gdy Azahier przebił igłą jej skórę, medyk kręcił przy tym głową z dezaprobatą, zerkał co chwilę na nią nic nie mówiąc. Railo ignorowała ich obu, siedząc jedynie w przepasce osłaniającej jej piersi. Elf, który przybył jej z pomocą stał za jej plecami warcząc i odsłaniając swoje kły, na każdego kto odważył się spojrzeć dłużej w jej kierunku.

- Nie zaczynaj – Railo spojrzała w kierunku Azahiera, który otwierał usta chcąc coś powiedzieć.

Dziewczyna zamknęła oczy, nie chcąc patrzeć na zebranych w namiocie mężczyzn. Ramię bolało ją okropnie, a ona była już zmęczona. Odchyliła głowę opierając ją na stojącym za nią Samuelu, był jedyną osobą, której mogła ufać w tym momencie. Ogłuszony na początku walki następca tronu Trenamii nadal leżał nieprzytomny na pryczy, Daron siedział obok niego, co chwilę zerkając w jej kierunku, wiedziała o tym, chociaż nie odważyła się tam spojrzeć. Samuel co chwilę napinał swoje mięśnie i warczał na niego. Torin siedział przy wejściu do namiotu medyka odwrócony do niej tyłem, pilnując by nikt nie pozwolił jej uciec z tego obozu. Lord Steira oraz Sam zostali na zewnątrz, chcąc okazać jej swój szacunek.

Railo siedziała zgarbiona prawą ręką zasłaniając swój brzuch pokryty bliznami, po torturach na jakie skazał ją król Thomas. Jej plecy również były pokryte bliznami, jednak Samuel zasłonił je swoim ciałem, pilnując przy tym, by nikt nie próbował patrzeć zbyt długo na jej ciało. Dziewczyna nie czuła wstydu na myśl o tym, że siedzi sama wśród mężczyzn w takim stanie, jedyny wstyd jaki czuła to na myśl, że mogą oni zobaczyć blizny na jej ciele. . Azahier również starał się zasłaniać ją, wiedząc czego dziewczyna wstydziła się najbardziej, ponieważ to on zajmował się jej najpoważniejszymi ranami. Nagłe poruszenie w namiocie sprawiło, że Railo otworzyła oczy rozglądając się po otoczeniu. Azahier wyprostował się i spojrzał za siebie na Darona, który pochylał się nad obudzonym Aronem. Książę rozglądał się zdezorientowany nie wiedząc co się dzieje.

- Niech nie wstaje z posłania, zaraz do niego podejdę – rozkazał medyk i wrócił do zakończenia swojej pracy, przy zszywaniu rany na ramieniu Railo.

Daron skinął głową i powstrzymał Arona przed podniesieniem się z pryczy. . Azahier skończył zszywać ranę i sięgnął po materiał, by owinąć ramię dziewczyny.

- Musisz przez kilka dni uważać na swoje ramię, staraj się nie wykonywać gwałtownych ruchów – uzdrowiciel spojrzał na nią uważnie po czym zwrócił swój wzrok, ku mężczyźnie stojącemu za nią.

- Przypilnuj by choć raz posłuchała mojej rady – poprosił, spoglądając na Samuela.

- Postaram się – odparł elf.

Railo skrzywiła się wiedząc, że teraz obydwoje będą jej pilnować na każdym kroku. Wzięła głęboki oddech, by nie wykląć ich już teraz. Wejście do namiotu odchyliło się i stanęła w nich Katniss, trzymając w rękach czystą koszulę dla Railo. Samuel odsunął się od zabójczyni, i podszedł odebrać ubranie dla niej. Dziewczyna zachwiała się tracąc oparcie przyjaciela, podparła się zdrową ręką odsłaniając przy tym swój brzuch. Samuel odebrał czystą koszulę od Kaniss i odwrócił się w stronę zabójczyni, w chwili kiedy Aron przeklął głośno, Torin odwrócił się w ich kierunku, a jego wzrok padł na ciało Railo. Azahier skończył bandażować jej ramię, dziewczyna wstała ze swojego miejsca i wyrwała koszulę z rąk Samuela, odwróciła się plecami do zebranych, chcąc założyć koszulę.

- Kurwa – jęknął Aron wstając ze swojego posłania i idąc w kierunku dziewczyny.

Palcami wyciągniętej ręki przejechał po plecach Railo, wzdłuż jednej z licznych blizn. Dziewczyna wzdrygnęła się i odskoczyła od niego zakładając koszulę, która zasłoniła jej ciało sięgając jej do kolan. Samuel odepchnął następcę tronu od dziewczyny i zasłonił ją sobą szczerząc przy tym kły wściekły, że ktoś inny niż medyk odważył się ją dotknąć. Daron usadził swojego przyszłego władcę na posłaniu i stanął krok przed nim, a Torin wyciągnął swój miecz mierząc nim w elfa. Railo zamknęła na chwilę oczy po czym położyła swoją rękę na ramieniu przyjaciela.

- Spokojnie – szepnęła i wyszła przed niego, pierwszy raz patrząc każdemu z mężczyzn prosto w oczy. W jej spojrzeniu coś się zmieniło, nie było w nim już życia, jakby blizny, które ujrzeli zdarły z jej twarzy pogardę i odwagę. Wzrok miała zmęczony, pełen ból, jak starzec, który widział już wiele i czeka na śmierć z utęsknieniem.

- Nie obchodzi mnie wasza rebelia, jak dla mnie możecie się wszyscy pozabijać. Nie chce korony, tronu czy władzy – spojrzała na przywódcę buntowników.

- Chcesz postawić mnie przed sądem? – spytała podchodząc do niego powoli.

- Tak – odparł prostując się i napinając swoje mięśnie.

- Więc zrób to – stwierdziła spokojnie patrząc na jego zszokowaną minę.

- Tylko obyś miał bardzo dobre argumenty, ponieważ liczę tylko na jeden wyrok – mówiąc to podeszła jeszcze bliżej pozwalając by ostrze jego miecza opadło się o jej obojczyk, naparła delikatnie na miecz czując jak stal rozcina jej delikatną skórę na szyi.

- Śmierć – w namiocie zapadła cisza.

Dziewczyna odsunęła się, od jego miecza na jej szyi powstała mała rana, wyminęła przywódcę buntowników i wyszła z namiotu. Zaczęło świtać, a obozowisko powoli budziło się do życia. Ruszyła szybkim krokiem ku linii drzew, by uciec przed wszystkimi choć na trochę. Za sobą usłyszała podniesione głosy dochodzące z namiotu, jednak nie przejmowała się tym, w końcu znalazła rozwiązanie. Weszła już pomiędzy pierwsze drzewa, gdy usłyszała za sobą nawoływanie Darona. Przystanęła przypatrując mu się schowana za drzewami, chwilę później dołączył do niego jej przyrodni brat. Przyglądała się im przez chwilę po czym odwróciła się i ruszyła w głąb lasu. Daron zauważył tylko jej sylwetkę znikającą pomiędzy drzewami.

- Wróci kiedy będzie tego chciała – elf stanął za nim, generał spojrzał na niego wściekły, Samuel odsunął się podnosząc ręce by choć trochę załagodzić sytuację, jednakże wpadł prosto na wychodzącego z namiotu Torina. Przywódca buntowników złapał go za kołnierz jego koszuli po czym skinął głową na swoich ludzi, którzy złapali go i unieruchomili.

- Nie mam nic do elfów, jednak póki dziwka króla nie wróci zostaniesz naszym więźniem – oznajmił, Samuel szarpnął się i warknął odsłaniając kły. Nim jednak zdążył coś powiedzieć Aron przyłożył ostrze swojego miecza do szyi Torina.

- Jeszcze raz nazwiesz moją siostrę dziwką, a odetnę ci język – warknął wściekle.

- Myślę Daronie, że powinieneś lepiej panować nad swoimi ludźmi – odparł chłodno Torin ignorując groźbę następcy tronu.

- Muszę wyjaśnić ci pewne sprawy, z których chyba nie zdajesz sobie sprawy – odparł Daron kładąc rękę na ramieniu księcia.

- Jesteśmy tu tylko dla Railo – oznajmił spokojnie, Aron opuścił swój miecz, jednak nadal trzymał go w gotowości.

- Jeśli spróbujesz ją zabić, musisz liczyć się z tym, że najpierw będziesz musiał zmierzyć się z nami – Daron włożył dłonie do kieszeni swoich spodni i spojrzał z góry na przywódcę buntowników.

- Kim ona jest, że tak bardzo pragniesz, by żyła? – zapytał Torin marszcząc brwi.

- Została mi obiecana, więc niedługo zostanie moją żoną, więc jeśli spróbujesz ją skrzywdzić, nigdy nie pomożemy ci w obaleniu waszego króla – odparł. Samuel przestał się wyrywać trzymającym go mężczyzną, Torin zacisnął szczękę wściekły.

- Dobiliśmy targu z twoim królem, nie może złamać danego nam słowa przez jakąś dziwkę – warknął mężczyzna. Daron uśmiechnął się krzywo i powstrzymał Arona przed atakiem.

- Myślę, że powinieneś uważać, na swoje słowa przy następcy tronu Trenamii – Daron wskazał na mężczyznę stojącego za nim. Książę stanął obok Darona, a w jego oczach widać było wzbierającą wściekłość.

- Myślę, że każdy z nas w tej chwili potrzebuje odpoczynku, nim przystąpimy do kolejnych rozmów – lord Steira stanął pomiędzy mężczyznami. Daron razem ze swym przyszłym władcą skinęli głowami, zgadzając się ze słowami lorda.

- Myślę, że w zaistniałej sytuacji, to my zajmiemy się przybyłym tuta elfem – oznajmił książę Aron, na co starszy lord skinął dłonią na trzymających go mężczyzn, którzy spojrzeli na oniemiałego Torina, ten jedynie lekko skinął głową, pozwalając by puścili Samuela. Elf rozmasował obolałe nadgarstki i ruszył za oddalającymi się już mężczyznami, przechodząc obok Torina splunął mu pod nogi, patrząc na niego z pogardą. 

Ukryta w mrokuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz