Rozdział 3

2.7K 259 10
                                    



Dziewczyna siedziała lekko zszokowana. Zastanawiała się nad swoimi następnymi słowami i krokami. Lord, który wydawał jej się osoba dobrą był tak naprawdę podłym politykiem.

– Dlaczego uważasz, że jestem tą dziewczyną? Czy gdybym nią była nie powinnam się już zestarzeć? – uśmiechnęła się obserwując bacznie swego rozmówcę. Dała mu się podejść. Nie popełni drugi raz tego błędu.

– Droga Railo, nie mówię tego by zdemaskować Cię przed naszym tyranem. Gdyby się o tobie dowiedział zabiłby Cię pilnując byś przed śmiercią cierpiała. – odłożył pusty już kieliszek po winie

– Więc czemu uważasz mnie za tą kobietę? – dziewczyna nie dawała za wygraną.

– Ja wiem, że nią jesteś. Obserwowałem Cię. Przebywasz na zamku ponad dziesięć lat i nie widzę po tobie upływu tego czasu. Fizycznie się nie zmieniłaś. Tylko twój duch został złamany. – Railo parsknęła cicho.

– Nie znasz mnie starcze. Kobieta, za która chcesz mnie uważać nie żyje. – słowa te przychodziły jej z łatwością.

– Nie rozumiesz. Jesteś nam potrzebna. To twoja matka była prawowitą królowa. Ojciec naszego króla ożenił się z nią dzięki czemu przejął władzę. Jego syn nigdy nie powinien zasiadać na tronie. – westchnął cicho

– Jesteś potomkinią wielkiego rodu Torinemów.- szepnął. Dziewczyna siedziała sztywno w fotelu patrzyła się w ogień. Wspominała matkę, którą widziała kilka razy w swoim życiu.

– Skoro król nie powinien być królem, to dlaczego posadziliście go na tronie? – przeniosła oczy na swego towarzysza ilustrując go. Mężczyzna zamilkł nie wiedząc co powiedzieć.

– Załatw wszystkie swoje sprawy lordzie Steira. Daje Ci dwa dni. – po tych słowach Railo wyszła z biblioteki i udała się do komnat jej przydzielonych.

Weszła szybko do pokoju zamykając za sobą drzwi. Jej oddech był nierówny. Łapała powietrze haustami. Wiedziała, że jeśli się nie uspokoi może źle się to skończyć. Ostatni raz kiedy dostała takiego napadu był tuż po tym jak dowiedziała się, że jej matka nie żyje. Wtedy zniszczyła swój pokój i omal nie zabiła kilku służących. Krzyknęła z bólu kiedy wspomnienia zaczęły do niej wracać.

Beztroskie dzieciństwo. Śmierć matki. Polowanie na nią. Ciągła ucieczka. Uciekała przez dziewiętnaście lat przed królem. Po jego śmierci myślała, że jest już bezpieczna. Zdrada kobiety której zaufała. Wszyscy ją zdradzili. Nikomu już nie mogła ufać. Kolejna fala bólu. Wspomnienie tortur jakie zafundował jej nowy król. Następnie ich umowa. Zbrodnie, które dla niego popełniła. Wszystkie krzywdy, które od niego doznała. Wybiegła na balkon, znajdowała się na pierwszym piętrze więc łatwo mogła zeskoczyć na drzewa poniżej. Jednak jej nogi odmówiły posłuszeństwa. Ból był taki okropny, chciała już umrzeć. Jednak nadal trzymała swoją moc w ryzach. Od dwudziestu lat nie czuła takiego ogromu tej mocy. Krzyknęła znowu czując jak moc chce wyrwać się na wolność. Drzwi do jej komnaty otworzyły się z hukiem i wpadł przez nie lord Steira z mężczyzna którego nie rozpoznała. Zwinęła się na podłodze czuła, że zaraz rozpadnie się na tysiące kawałków. Pragnęła tego. Śmierci. Byleby już skończyło się to, co jest teraz. By mogła już zapomnieć.

Mężczyźni natomiast starali się zapanować nad potężną mocą jaką władała Railo. Udało im się w końcu, a dziewczyna leżała nieprzytomna na posadzce. Nieznajomy wziął ją na ręce przenosząc na posłanie.

– To ona? – zwrócił się zachrypniętym głosem do lorda. Mężczyzna wzruszył ramionami

– Po tym co dziś pokazała jak myślisz? – towarzysz lorda patrzył przez chwilę na dziewczynę która leżała na łóżku. Wydawała mu się taką krucha, bezbronna a jednocześnie, jest tak niebezpieczna kobietą. Wszyscy buntownicy składali w niej nadzieję. To ona miała pokonać tyrana.

– Jakież to śmieszne. Chcecie by ta kobieta pokonała tyrana, którego posadziliście na tronie. Tylko jak na razie, to on niszczy waszą ostatnią deskę ratunku. – nieznajomy odwrócił się w stronę lorda. 

- Chcecie by ona była waszą bohaterką? Kobieta, którą nazywają dziwką króla? Kobieta, która co noc jest gwałcona przez człowieka, którego ma zniszczyć? – zaśmiał się gorzko

– Uspokój się Daronie! Na bogów wszystko mamy zaplanowane. – Daron spojrzał na lorda Steira

– Jeśli chcesz uzyskać wsparcie mojego króla, spraw by jego córka wydostała się z tego piekła, w które ją wpakowaliście. To jeden z naszych warunków. – powiedział już zimnym i wybranym z emocji głosem. Spojrzał na dziewczynę jeszcze raz, była piękna. Obserwował ją od pewnego czasu. Pociągała go jak jeszcze żadna kobieta. Rzucił jej jeszcze jedno spojrzenie, po czym odwrócił się.

– Nie zechcesz jej poznać Daronie? Jest podobna z charakteru do Twojego króla. – lord Steira spojrzał na odchodzącego sprzymierzeńca.

– Nie. Ten czas jeszcze nie nadszedł. – lord westchnął cicho pozwalając mężczyźnie opuścić komnatę. Dziewczyna poruszyła się niespokojnie. Lord Steira wyszedł za Daronem zamykając za sobą drzwi.

***

Railo wpatrywała się w księżyc na niebie. Bolała ją głowa, jak zawsze po takim ataku. Tylko jeszcze nikt nigdy tego nie widział. Nie panowała nad swoją mocą. Bała się jej. Teraz oni też o tym wiedzieli. Westchnęła cicho. Odkąd się obudziła myślała o propozycji swej przyszłej ofiary. Mógł jej pomóc. Miał siłę i sposobności nie tak jak ona. Mogła mu zaufać, spróbować, tylko czy naprawdę mogła? Czy to jej nie przerośnie? W końcu raz już zaufała i czym to się dla niej skończyło? Była zabójca na smyczy króla. Westchnęła cicho i weszła do pokoju zamykając za sobą drzwi balkonowe. Zatrzymała się tak trzymając rękę na klamce. W pomieszczeniu był intruz. Czuła to. Gdy nie ruszyła się z miejsca usłyszała za sobą ciche kroki. Mimowolnie spięła swoje mięśnie starając się uspokoić oddech i wystraszone serca.

– Witaj Railo – czyjś męski głos przerwał trwającą przerażającą ciszę.

– Kim jesteś? Czego ode mnie chcesz? – dziewczyna starała się, aby jej głos nie zdradził tego, jak bardzo się boi.

– Lepiej by nam się rozmawiało gdybym ja widział twoją twarz a Ty moją – Railo prychnęła poirytowana odzyskując pewność siebie.

– To dlatego składasz się do tej komnaty jak złodziej? – odwróciła się by widzieć swojego rozmówcę. Lecz nadal jego twarz skrywa mrok.

– Myślałem, że śpisz moja droga – dziewczyna zaśmiała się gorzko

– Nie ośmieszaj się bardziej, mój drogi. – Railo pstryknęła palcami by po chwili na jej ręce zamigotał mały płomień, który oświetlił twarz nieznajomego. Dziewczyna wciągnęła cicho powietrze. Widziała już dziś tego mężczyznę, jednak nie tylko dziś. Jego specyficzne rysy widywała już nie raz. Oczy koloru wiosennej trawy i te czarne włosy podążały za nią od pewnego czasu.

– Kim jesteś? – ponowiła pytanie po chwili ciszy.

– Zwą mnie Daron. Jestem wysłannikiem Twojego ojca, księżniczko Railo. Przybywam do Ciebie z wiadomością od niego. – Daron patrzył się na dziewczynę uważnie.

Wiedział, że zadanie które powierzył mu jego król będzie trudne. Dziewczyna w końcu wychowywał się przez pół życia nie wiedząc kim jest jej ojciec. Przez chwilę widział w jej zaszklonych od łez oczach ból, jednak dziewczyna szybko zgasiła płomyk na ręce. Stał tak wpatrując się w miejsce gdzie przed chwilą stała oślepiony przez jej światło musiał znów przyzwyczaić oczy do mroku. Po kilku chwilach ciszy usłyszał jej cichy głos za swoimi plecami

– Ja nie mam ojca – w tych kilku słowach, które wyszły z jej ust mógł wyróżnić wiele emocji, najbardziej słyszał w nich żal.


******

O matko. . . w końcu jestem. Ktoś tęsknił? Wybaczcie. Rozdział czekał już od ponad tygodnia na publikację, jednak nie chciało mi się włączać komputera. Kolejny rozdział nie wiem kiedy, mam pewne problemy, poza tym za dwa dnu studniówka. . . Ja nie chcę . . . Ehh ale trzeba im wszystkim pokazać. . . Życzcie mi powodzenia bo nie wiem czy dam radę. . . 

Do następnego :) 

Ukryta w mrokuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz