Rozdział 13

824 82 8
                                    


Czyjeś kroki wybudziły ją ze stanu w jakim się znalazła. Powoli próbowała podnieść się z ziemi, jej zdrętwiałe ciało odmawiało posłuszeństwa więc usiadła tylko opierając się o grób. Nie patrzyła w kierunku przybysza, schyliła głowę by niezauważenie zetrzeć łzy z policzków. Przybysz przystanął nieopodal, po chwili na jej ramionach wylądowała marynarka, jeszcze nosząca oznaki ciepła jej właściciela

- Darin zamartwia się o ciebie – spokojny głos Arona rozniósł się echem po grobowcu

- Nic mi nie jest – głos Lanight był lekko zachrypnięty, dziewczyna odchrząknęła cicho

- Zimno tu, chodź już zachorujesz – następca tronu uklęknął przy niej po czym chwycił ją i pomógł jej wstać. Nogi dziewczyny skostniałe od chłodu odmówiły jej posłuszeństwa, gdyby nie silne ramiona księcia znów znalazłaby się na poprzednim miejscu

- Jesteś lodowata, ile czasu tu spędziłaś? - Lanight wtuliła policzek w tors mężczyzny, czuła głód, jednak straciła rachubę czasu

- Tuż po śniadaniu przyjechałam złożyć kwiaty – odparła cicho, walczyła z samą sobą, by nie zamknąć oczu, Aron widząc stan dziewczyny wziął ją na ręce, szybkim krokiem skierował się do wyjścia. Gdy wyszli z grobowca Lanight zmrużyła oczy, zachodzące słońce raziło jej oczy. Następca tronu zaniósł ją do powozu, pomógł jej zająć miejsce i usadowił się obok niej, przykrył ją kocem. Dziewczyna ułożyła się wygodnie, gdy powóz ruszył kołysząc się powoli, Lanight pozwoliła sobie zamknąć oczy. Zasnęła układając się na ramieniu mężczyzny, ten objął ją jedną ręką, drugą co chwila poprawiał koc, by choć trochę ogrzać zziębnięte ciało dziewczyny.

***

Przebudziła się, gdy następca toronu wyciągał ją z powozu, jednak znów zapadła w płytki sen. Aron zaniósł ją do komnat i położył ostrożnie na posłaniu. Darin przykryła ją futrami, dziewczyna przebudziła się wtedy przyglądając się otoczeniu zdezorientowana. Dopiero po chwili przypomniała sobie, gdzie jest i jak się tu znalazła. Darin siedziała przy jej boku zatroskana

- Jak się czujesz panienko? - pogładziła ją troskliwie po dłoni

- Jestem głodna- starała się uśmiechnąć, aby rozweselić swoją służącą. Nie na wiele jej się to udało, Darin podała jej gorącą herbatę po czym wyszła z komnaty, Lanight ujęła ją upijając łyk

Miałem ciężką noc- głos jej brata rozbrzmiał donośnie w jej głowie. Lanight skamieniała wypuszczając kubek z dłoni,

Musimy omówić pewne ważne kwestie- Aron podbiegł do dziewczyny klękając obok niej

- Lanight – potrząsł jej ciałem, jednak dziwczyna nie spojrzała a niego, jej wzrok był pusty, patrzyła przed siebie.

- Lanight – znów potrząsnął jej ramionami, dziewczyna zamrugała kilka razy po czym spojrzała na niego

- Słyszałam go – szepnęła jakby do siebie, lekko trzęsącym się głosem

- Kogo słyszałaś? - książę był wystraszony, choć nie dał tego po sobie poznać

- Darona, mówił o ciężkiej nocy i o ważnych sprawach, rozmawiał z kimś – Lanight wpadła w ramiona księcia szlochając, ten objął ją niepewnie, nie wiedząc co zrobić. Dziewczyna była przerażona, pierwszy raz spotkało ją coś takiego, oderwała się od następcy tronu ocierając twarz

- Przepraszam, nie wiem co się ze mną dzieje- zaczęła zawstydzona

- Miałaś ciężki dzień, jesteś zmęczona – mężczyzna uśmiechnął się lekko

- Przygotowałam kąpiel – służąca weszła do pokoju, Lanight pokiwała głową i wstała z posłania, Aron podtrzymał ją gdy zachwiała się lekko. Służąca objęła ją opiekuńczo i razem ruszyły w stronę drugiego pokoju

- Czy chciałabyś, towarzyszyć mi jutro na balu?- spytał, gdy dziewczyna była przy drzwiach. Lanight obejrzała się w jego stronę na jej twarzy wykwitł rumieniec

- Z wielką chęcią książę – na twarzy Arona mimowolnie pojawił się uśmiech, ukłonił się co również uczyniły kobiety i wyszedł z komnaty.

Podążał korytarzami, jedyne światło dawały zapalone świece, lubił przyglądać się cienią które rzucał przechadzając się wieczorami. Tym razem nie zwracał na to uwagi, był rozmarzony wizją jutrzejszego balu. Wiedział, że nie każdemu spodoba się dziewczyna, którą przyprowadzi ze sobą. Przecież była zaręczona z lordem Larsonem. Z zamyślenia wyrwała go jedna z dwórek wychodząc rozchichotana z komnaty nieopodal, chwilę później wyszedł również lord Larson, poprawiając swoją koszulę i marynarkę. Rozejrzał się po otoczeniu i gdy zauważył następcę tronu uśmiechnął się drwiąco i ruszył za dwórką, która ciągnęła go gdzieś nadal chichocząc. Aron prze chwilę nie mógł się ruszyć, gotował się ze złości. Zacisnął pięści, jak on mógł?! Był przecież zaręczony, książę wciągnął powietrze głęboko do płuc po czym wypuścił je powoli. Nie powinien się tym przejmować, to nie jego sprawa, jednak Lanight poruszyła jego serce. Nie chciał by cierpiała. Była taka delikatna, chciał ją ochronić przed kolejną krzywdą.

***

Przyglądał się z niewielkiej odległości jak jego podwładni ćwiczyli wraz z buntownikami. Powoli udawało się niektórym powtórzyć niektóre postawy. Postanowili uczyć ich prostych do opanowania ruchów, jednak najpierw musieli nauczyć ich jak odpowiednio ustawić swoje ciało, dlatego Daron wraz z Osamim przechadzali się pomiędzy ćwiczącymi mężczyznami, by pochwalić lub poprawić ich postawę. Kelhan natomiast, trzeci z towarzyszących Daronowi mężczyzn, pokazywał im kolejno każdy ruch i powtarzał go z nimi kilkanaście razy. Josua siedział natomiast niedaleko obserwując wszystko, jednak tak jak rozkazał mu dowódca odpoczywał po nocy. Gdy, większość mężczyzn zapamiętała jak ma poprawie ustawić stopy, ciężar swojego ciała i ręce, generał dał znak Kelhanowi by ten zarządził odpoczynek. Mężczyźni rozproszyli się, by odpocząć chwilę w cieniu drzew i napić się wody, którą przyniosły im kobiety. Katniss podeszła do Darona i jego towarzyszy wraz z miską wody i drewnianymi kubkami, po kolei napełniła je czystą wodą i podała każdemu z nich

- Dziękujemy – Daron uśmiechnął się do niej przyjmując kubek

- To my powinniśmy dziękować wam, może uda nam się przeżyć choć trochę dłużej niż przypuszczaliśmy – odparła opierając miskę na prawym biodrze.

- Jak się ma twój syn? - Daron postanowił zmienić temat rozmów, nie chcąc wyprowadzać z błędu kobiety.

Katniss obejrzała się za siebie, gdzie w oddaleniu stała młoda dziewczyna, której jasne włosy były splecione w warkocz, na ręku trzymała dziecko kołysząc się lekko na boki. Wokół niej biegały dzieci śmiejąc się głośno

- Zasnął niedawno, jest podobny troszkę do swojego ojca, te same oczy – kobieta otarła łzę, która wydostała się z kącika oka. Zamrugała szybko, by odgonić resztę łez

- Mam nadzieję, że jego ojciec będzie mógł go kiedyś zobaczyć – westchnęła zabierając kubki od mężczyzn po czym odwróciła się i ruszyła w stronę reszty mężczyzn, by im również dać trochę wody.

Daron zamyślił się prze chwilę znów wspominając swoją rodzinę, zamyślony wpatrywał się w dziewczynę opiekującą się małym dzieckiem. Całą swoją uwagę miała zwróconą na chłopca trzymanego na ręku. Mężczyzna spiął się, gdy jeden z bawiących się chłopców potknął się lecąc wprost na dziewczynę. Ona natomiast z gracją ominęła upadające dziecko. Daron rozluźnił się wypuszczając wstrzymywane powietrze z płuc. Spojrzał na swych towarzyszy i zaśmiał się gorzko, bogowie chyba sobie z nich żartują. 


~~~~

Witam

Krótko, jednak może niedługo pojawi się kolejny rozdział. 

Miłego czytania :) 

Ukryta w mrokuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz