Rozdział 19

596 60 13
                                    


Powoli zbliżał się zachód słońca, cienie stawał się dłuższe i wiatr przyniósł chłodniejsze powietrze, po upalnym po południu. Lanight jechała tuż obok przybysza zza gór prowadząc między sobą cichą rozmowę. Aron przyglądał im się odwracając się w ich stronę co jakiś czas, zastępca Darona, lord Wayles zmrużył oczy przyglądając się położeniu słońca, po czym podjechał do następcy tronu.

– Powinniśmy zatrzymać się na noc, znaleźć odpowiednie do tego miejsce i rozbić obóz zanim zajdzie słońce – oznajmił, Aron skinął głową zgadzając się z bardziej doświadczonym mężczyzną.

– Kilka godzin stąd jest gospoda, powinniśmy udać się tam – sprzeciwił się George, Romanes Wayles spojrzał na młodego lorda.

– Jest nas zbyt wielu, nie każdy dostanie swoje łóżko, powinniśmy traktować się równo. Nie mamy teraz czasu rozstrzygać politycznych i strukturalnych sporów, poza tym nie dotrzemy tam przed zmrokiem a jazda przy świetle księżyców jest niebezpieczna, jedziemy wspomóc rebelię – odparł stanowczo mężczyzna podnosząc lekko głos, czym zwrócił na siebie uwagę dziewczyny i lorda Steira, którzy przerwali rozmowę przysłuchując się temu co dzieje się przed nimi.

– Zgodziliście się zabrać na wyprawę kobietę, która nie ma pojęcia o tym jak to wygląda – zaczął się bronić George, na co Lanight roześmiała się głośno, zwracając na siebie uwagę.

– Lordzie George, proszę cię, jeśli nie chcesz spać pod czystym niebem usłanym gwiazdami przyznaj się do tego, a nie wymawiaj się moją obecnością w tej delegacji – stwierdziła dziewczyna śmiejąc się pod nosem. Młody lord zaczerwienił się nieznacznie i zamilkł.

– Niedaleko jest miejsce, gdzie możemy się zatrzymać na nocleg – oznajmiła dziewczyna, czym zaskoczyła mężczyzn

– Gdzie? – lord Wayles spojrzał na nią zaciekawiony podjechał do niej.

– Te ziemie są pod opieką mojej rodziny – odparła Lanight wzruszając ramionami, nie czuła się w obowiązku tłumaczyć się mężczyzną ze swojego życia, w szczególności swojemu byłemu narzeczonemu.
– Myślę, że to będzie dobry pomysł zatrzymać się już teraz, powinniśmy oszczędzać siły przed przeprawą przez góry – Aron zabrał w końcu głos chcąc załagodzić sytuację, reszta jego towarzyszy przytknęła mu chcąc zakończyć ten temat. Wayles skinął na dziewczynę, by podjechała na przód, aby poprowadzić całą kompanię do odpowiedniego miejsca. Lanight wahała się przez chwilę, choć wiedziała, że nic jej tu nie grozi wolała być ostrożna. Najchętniej wyruszyłaby przodem, zsiadajac z konia przemieżałaby tylko sobie znane leśne ścieżki. Musiała jednak zachować pozory, nie miała zamiaru pokazywać swoim towarzyszą wszystkiego co potrafi. Nie była do tego zobowiązana, większość przebywających z nią mężczyzn nawet nie chciało, aby z nimi podróżowała. Okolica była przepiękna, po jednej stronie mieli niskie góry Bastelle, niskie łatwe do przejścia dla niewielkich jednostek, jednak trudniejsze dla wojska. Dzięki czemu były naturalną zaporą przeciw najeźdźcą, otaczały ich łąki i pola uprawne, na których pracowali chłopi, chcąc jak najszybciej przygotować ziemię po zimie, by móc zasiać zboże. Pod lasem drwale ścinali kolejne drzewa, by zacząć uzupełniać zapasy drewna. Lekki wiatr zawiał od wschodu owiewając jej twarz, zamknęła oczy wsłuchując się w rytmiczne odgłosy poruszających się koni. Nagle wszystko ucichło, wystraszona dziewczyna otworzyła oczy, stała w lesie księżyc rozświetlał wszystko wokół, choć drzewa rzucały swoje cienie. Railo klęczała na ziemi nachylona nad czymś, jednak Lanight nie skupiała się dokładnie, co robiła zabójczyni. Ruszyła w stronę dziewczyny, z którą łączyła ją przedziwna więź. Krok po kroku przesuwała się w jej stronę. Railo wstała wpatrując się w coś pod swoimi nogami, dopiero teraz Lanight zwróciła uwagę na to co leżało u stóp zabójczyni, a raczej kto. Twarz mężczyzny była skierowana w jej stronę, jego puste oczy wpatrywały się w nią, jakby wołały o pomoc. Railo pochyliła się nad jego ciałem, pociągnęła za coś, przez co do uszu dziewczyny doszedł dziwny dźwięk. Zrozumiała czym on był spowodowany, gdy zabójczyni wytarła sztylet o spodnie martwego, następnie schowała broń do cholewki buta. Zerwał się silny wiatr, który wiał wprost w oczy Lanight, przez co musiała zamknąć oczy. Gdy wiatr ucichł znów otworzyła oczy, jednak znajdowała się wysoko pośród szarości, naprzeciwko niej stała piękna czarnowłosa kobieta, uśmiechnęła się do niej i skinęła ręką, chcąc by podeszła.

Ukryta w mrokuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz