Rozdział 11

152 14 3
                                    

*nat pov*
Siedzieliśmy wszyscy w ogrodzie no może oprócz Jo która nie wiadomo gdzie była. Każdy chyba był zlany oprócz Mike'ya który miał zły dzień. Calum dawał właśnie występ taneczny kiedy Jo nagle przyszła. No ja i Ash... no całowaliśmy się, kiedy nagle Luke powiedział
-Nie rozumiem czemu Ash całuje się z Nat skoro ma dziewczynę -potem wszystko działo się szybko-za szybko.
Nagle alkohol który buzował we krwi ulotnił się i wybiegłam do domu. Ashton biegł za mną, Cal chyba próbował ale po chwili upadł na ziemię i zaczął się śmiać.
Wbiegłam na piętro, do pierwszego lepszego pokoju. Jak się okazało był to pokój Michael'a, był tu zdecydowany porządek. Wielki balkon wpuszczał do pomieszczenia ostanie promienie słońca, kiedy nagle usłyszałam żałosny lament za drzwiami i przypomniałam sobie dlaczego ja tu w ogóle jestem.
-Nat, wpuść mnie. Wytłumaczę Ci to! -mówił błagalnym tonem szatyn
-Tu nie ma co tłumaczyć Ashton -odpowiedziałam i nie chciałam dłużej wstrzymać łez. W ogóle nie wiem czemu płakałam, łączyła nas dziwna więź. Ingrując wołania Ashtona, wyszedłam na balkon gdzie miałam dobry widok na resztę i łatwo mogłam ich podsłuchać. Płakałam coraz intensywniej i nie umiałam się uspokoić, gdy tylko zobaczyłam paczkę papierosów na parapecie nie zastanawiałam się dwa razy i wzięłam jednego odpalając go zapałkami. Nikotynowy dym wypełniał moje płuca, było to... przyjemne? Usiadłam pod ścianą tak aby nikt nie mógł mnie zobaczyć i słuchałam
-Rozmwiałeś z nią? -spytał Luke

-Nie chciała mnie wpuścić. -oznajmij Ash

-Gdzie jest? -blondyn ponownie zapytał

-W pokoju Mike'a. -westchnął i opadł na krzesło

-Pójdę z nią pogadać, ale idę sam dobra? -postanowił Michael.

Możesz przyjść ale ja Cię tu nie wpuszczę -pomyślałam. Kiedy nagle usłyszałam kroki i przekrecenie zamku w drzwiach. Kuźwa to przecież jego pokój więc logiczne że miał klucz, cholera.
-Nat, wiem, że tu jesteś. -oznajmił Mikey. Podszedł do balkonu i spojrzał na mnie

-Chcesz się wypłakać mała? -powiedział z troską, kiwnęłam głową wstałam i podszedłam do Michaela który czekał z otwartymi ramionami. Wtuliłam się w niego niczym dużego misia, i momentalnie się rozkleiłam.
-Faceci to świnie, wiesz Natiś? -zapytał Mike i użył skrótu o którym tylko on wiedział i mógł do mnie tak mówić.

-Wiem, a-ale ty jesteś wyjątkowy. -powiedziałam łkając, czerwonowłosy tylko mocniej mnie przytulił. Był dla mnie jak starszy brat którego nie miałam.

-Mogę go tu zawołać? -spytał nie pewnie chłopak

-Mike'y ja nie chce. -powiedziałam bliska kolejnego wybuchu płaczem.

-Ale musisz, zrób dla siebie okej?

-Ughhh... jak muszę-powiedziałam z łaską choć wcale nie miałam ochoty rozmawiać z Ashtonem.

Mikey wypuścił mnie ze swoich objęć i popatrzył na mnie z krzepiącym uśmiechem.
Byłam cała czerwona od płaczu, a moje oczy były opuchnięte. Na całe szczęście nie zdążyłam zrobić dzisiaj makijażu, bo wyglądałabym jak potwór.
Chłopak wyszedł z pokoju, a ja odgarnęłam swoje włosy za ucho.
Dłońmi wygładziłam koszulkę, którą miałam na sobie i usiadłam na łóżku.
Położyłam łokcie na kolanach, a twarz schowałam w dłoniach tak, aby powstrzymać się wylania kolejnych łez.

Dlaczego płakałam?
Dlaczego mnie obchodzi to, że Ashton ma dziewczynę?
Dlaczego on mnie całował?
Dlaczego myślałam, że znaczę dla niego coś więcej?
Dlaczego bawił się mną przez ten cały czas?

W mojej głowie latały pytania na które tak bardzo chciałam znać odpowiedzi.
Myślałam, że Ash jest porządnym chłopakiem, a tak naprawdę tylko się mną zabawiał.

Kiedy do pokoju wszedł chłopak moja głowa dalej schowana była w dłoniach.
Ashton ostrożnie zbliży się i usiadł na łóżku zaraz obok mnie.
Położył swoje ramię na moich plecach i powoli zaczął nim jeździć w górę i w dół.
Nie chciałam żeby tak robił, nie chciałam żeby pomyślał siebie, że tak szybko mu wybaczę, ale nie miałam siły na ściągnięcie jego dłoni z moich pleców.

-Nat... - Chłopak zaczął, ale nie mógł znaleźć odpowiednich słów, więc postanowiłam mu pomóc.

-Chciałeś powiedzieć; "Nat, zapomniałem ci powiedzieć, że mam dziewczynę, bo byłem zbyt zajęcy bawieniem się twoimi uczuciami, przepraszam" prawda? - powiedziałam z sarkazmem w głosie.

-Nie całkiem. Nie mam dziewczyny, ostanią osobą z którą się spotykałem była jakaś dziewczynka w przedszkolu. Było to jeszcze przed tym kiedy cię poznałem. - po tych słowach chłopak lekko się zaczerwienił, nie wiem dlaczego. Pewnie kłamał, przecież Luke powiedział, że on ma dziewczynę!

-Kłamiesz, Luke wyraźnie powiedział, że masz dziewczynę! - powiedziałam lekko zdenerwowana całą tą sytuacją

-Nat, ja nie mam dziewczyny. Moja mama wczoraj do mnie dzwoniła. Dobrze wie, że traktowałem ciebie jak siostrę, i nazywałem ciebie moją dziewczynką. Luke najwyraźniej źle zrozumiał. Przez całe trzy lata nawet nie mogłem patrzeć na inne dziewczyny, ciągle myślałem o tobie. - Ashton najwyraźniej mówił prawdę, patrzył mi prosto w oczy i nawet nie zauważyłam kiedy chwycił moją dłoń.

-Ash.... Ja... ja przepraszam. - I kolejny raz dzisiaj zaczęłam płakać. Było mi wstyd, oskarżyłam Ashtona, osobę na której zależy mi bardziej niż na własnym życiu.
Ashton przybliżył się do mnie i przytulił mnie mocno.

-Hej, nie płacz księżniczko, nic się nie stało. - wyszeptał do mojego ucha i zaczął lekko kołysać mną na boki.

-Przepraszam - powiedziałam po raz kolejny i wtuliłam swoją głowę w tors chłopaka, a on ucałował czubek mojej głowy.

Nie wiem jak długo siedzielismy w takiej pozycji, ale najwyraźniej zasnęłam w jego ramionach, ponieważ kiedy otworzyłam oczy chłopak dalej był do mnie przytulony, a za oknem było widać gwiazdy.
_______________________
Będziemy teraz dodawać rozdziały tylko w poniedziałki. Wynika to przez po prostu brak czasu.
Natalia i Asia x

Heart Attack /5SOSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz