*Jo's pov*
Weszłam do szkoły i wpatrzona w swój telefon pisałam z Calumem. W pewnym momencie uderzyłam w kogoś i wymruczalam krótkie "przepraszam", ale widocznie osoba w którą uderzyłam nie była zadowolona z tego co zrobiłam. Podniosłam głowę i zobaczyłam Josha, który jedną dłonią trzyma Nat za nadgarstek, a droga zasłania jej usta, aby ta nie mogła wzywać pomocy. Kiedy mnie zobaczył wypuścił Nat i popchnął ja tak mocno, że dziewczyna przewróciła się na podłogę. Josh podszedł do mnie i uderzył pięścią w mój brzuch. Głośno jęknęłam i złapałam się za miejsce na którym przed chwilą znajdowała się pięść Josha.
Chłopak widocznie nie chciał zostawić mnie w spokoju i uderzył mnie w twarz, a potem kopnął w brzuch. Gdzie do cholery w takich momentach są nauczyciele?
Nie mogłam wziąć oddechu, co spowodowało, że zaczęło kręcić mi się w głowie. Chłopak nie powstrzymywał się od kolejnych uderzeń. Udało mi się dźwignąć głowię i zauważyłam, że w naszą stronę idzie pewnien chłopak.
Był wysoki, miał może z 190cm. Ubrany był w czarne, obcisłe spodnie i czarną luźną koszulkę.
Jego włosy były także czarne.
Nigdy wcześniej nie widziałam tego chłopaka u nas w szkole, dlaczego wlasnie w tym momencie musiał się tutaj zjawić?
Kiedy szedł lekko kołysał się na boki.
Podchodził do nas, a kiedy Josh chciał zadać mi kolejny cios, chłopak chwycił go za koszulkę i podniósł w górę.
-Ej chłopczyku, mamusia nie nauczyła cię, że dziewczyn się nie bije? - Przyjrzałam się lepiej chłopakowi i zauważyłam jego ciemne oczy, wyraźne kości policzkowe i naprawę świetne usta, pewnie nie jedna dziewczyna może o takich pomarzyć.
-Zostaw mnie! Nie widzisz że załatwiam interesy! - Josh krzyczał u prosto w twarz, ale chłopak wyraźnie nie przejął się tym za bardzo i z rozbawieniem popatrzył na Josha.
-Spokojnie chłopaczku, ja się nimi zajmę. Ty lepiej biegnij szybko do łazienki bo wyglądasz jakbyś miał zaraz zwrócić śniadanie. -Chłopak puścił Josha i popchną go tak, że się wywrócił i teraz leżał na podłodze.
Nasz bohater (chyba mogę go tak nazwać, właśnie uratował moje życie) podszedł do mnie uśmiechnął się i zagryzł usta. Wyciągnął rękę w moją stronę aby pomuc mi wstać. Skorzystałam z pomocy i chwyciłam jego rękę.
-Zayn jestem - powiedział kiedy już stałam obok niego - lepiej uważaj na siebie złotko, następnym razem może mnie tutaj nie być. - uśmiechną się po raz kolejny i odwrócił się na pięcie. Kiedy odchodził wyciągną z kieszeni paczkę papierosów i zapalił jednego z nich. Nauczyciel wchodzący z klasy zwrócił mu na to uwagę, ale on nie przejmując się tym odwrócił się w do mnie i kiwną ręką na pożegnanie. Wpatrywałam się w tą cała sytuację z szeroko otwartymi oczami. Zerknęłam na Nat która stała już obok mnie i z otwartymi ustami wpatrywała się w Zayn'a, chyba nie tylko ja uważałam że chłopak jest nieziemsko przystojny.Najwyraźniej lekcje już dawno się zaczęły, ponieważ na korytarzu nie było już żadnego ucznia.
- To co, może jadnak zrobimy sobie dzisiaj wolne? - zapytałam cicho dalej wpatrując się w miejsce gdzie jeszcze przed chwilą szedł nasz bohater.
- Masz rację, chodźmy. - blondynka chwyciła mnie za rękę i wyprowadziła ze szkoły.
- Poczekaj, chyba moj telefon został w szkole- wyrwałam swoją dłoń i szybko wbiegłam do szkoły po swój telefon.
Podbiegłam do szafki po telefon, jak na złość nie chciał się włączyć albo się wylądował albo zespół. Ughhh czyli widocznie pójdziemy po nogach. Ale może Nat wzięła swój telefon. Wyszedłam ze szkoły i skierowałam się w stronę Nat która od razu przekazała mi złe wieści
-Masz ten telefon? Mój został w aucie -westchnęła blondynka
-No to świetnie, bo mój jest zepsuty -powiedziałam z sarkazmem w głosie.
-idziemy do domu, czy będziemy tak tu stać? -wiesz, że musimy iść do chłopaków bo po pierwsze mamy tam nasze rzeczy, a po drugie mamy do nich bliżej, a mi naprawdę nie chce się iść -weschnęłam ociężale.
-ugh, no dobra -i wyruszłyśmy w co najmniej pół godzinną przechadzkę.
Byłyśmy w połowie drogi, kiedy nagle przystanęło obok nas czarne auto. Spojrzałam wystraszona na Nat, która też sama nie była w lepszym stanie. Nagle szyba zsunęła się na dół, a nam ukazał się obraz Zayna.
-Nie jesteście na lekcjach?
-A nie widać? -burknęłam
Zayn prychną rozbawiony.
-Podwieść Was gdzieś?
-Nie... znaczy właściwie tak... -odpowiedziałam a po chwili siedziałysmy już w aucia Zayna i jechałyśmy do domu chłopaków.
Kiedy dojechaliśmy na miejsce przed drzwiami zauważyłysmy chłopców którzy zawzięcie o czymś dyskutowalii, bo nawet nie zauważyli, że ktoś podjechał pod dom. Uwagę zwrócili wtedy, kiedy Nat wysiadła trzaskając drzwiami więc zrobiłam do samo, i już miałam się udać w stronę domu kiedy Zayn mnie zawołał i poprosił o mój numer.
Kiedy odjechał popatrzyłam na grupkę przed drzwiami, wszyscy się dziwnie na mnie patrzyli. Szczególnie Luke który sprawiał wrażenie jak miał by zaraz wybuchnąć.Podeszłam do naszej grupki i uśmiechnęłam się.
-Co wy tu robicie? - Zapytał Mikey
-Stoimy - odpowiedziałam
-Bardzo śmieszne, co ci się stało? - Luke zapytał dotykając palcami miejsce na mojej twarzy gdzie prawdopodobnie został ślad po uderzeniu Josha.
- Nic takiego. Przewróciłam się.- chwyciłam dłoń Luke'a i ściągnęłam ją z mojej twarzy.
-Kto to był? - blondyn zapytał z zaciekawieniem
-Kto? - byłam nieco zdezorientowana, nie chciałam żeby chłopcy dowiedzieli się o tej całej sytuacji.
- Ten chłopak, ten któremu dawałaś swój numer, ten który przygryzał wargę kiedy do niego mówiłaś!
-Ej Luke, spokojnie... - Nat starała się pomuc mi w tej sytuacji, ale ja sama dam sobie radę.
- Oh przepraszam mamo, następnym razem zapytam cię o zgodę kiedy będę chciała z kimś porozmawiać. Pasuje? - krzyknęłam prosto w twarz Luke i odwróciłam się na pięcie. Wbiegłam do domu i zatrasnęłam za sobą drzwi wejściowe. O co mu chodziło? Przecież Zayn uratował mi życie, gdyby nie on Josh zatłukł by mnie na smierć, a Luke jeszcze się czepia...-----
Taki dziwny rodział, ale za jakiś czas akcja się rozkręci i będzie ciekawiej (mam nadzieję) xx
Asia i Natalia x
CZYTASZ
Heart Attack /5SOS
Hayran Kurgu- Nigdy nie mów "do widzenia", bo pożegnanie oznacza odejście, a odejście oznacza zapomnienie.