*Michael's pov*
Jechałem właśnie drogą prowadzącą do szkoły, którą bardzo dobrze znałem. W radiu leciała jakaś piosenka ale nie kojarzyłem jej. Stres który właśnie czułem powoli mnie przerastał. W mojej głowie latało pełno zdań których nie potrafiłem ułożyć i skleić w jedność. Byłem świadomy tego, że za pewien czas zobaczę Nat i Jo. Połowa mnie czuła niezmierne szczęście, jednak dróga połowa była ogarnięta strachem. Co jeśli dziewczyny nie będą chciały mnie posłuchać? Co jeśli nie będą w stanie wysłuchać moich wyjaśnień? Co jeśli już dawno przesłały czuć to co kiedyś nas łączyło? Postanowiłem, że zabiorę je ze sobą tam gdzie czekają na nas chłopcy i wytłumaczymy im wszystko na spokojnie.
Powoli wjechałem na parking szkolny i wyłączyłem moje auto. Wziąłem głęboki oddech i przez kilka sekund wpatrywałem się w przestrzeń przede mną. W końcu postanowiłem się pozbierać i otworzyłem drzwi samochodu, a moje nogi pokierowały mnie prosto do wejścia.
Zaraz po wejściu do szkoły wszystkie wspomnienia przyleciały jak na zawołanie. Pamietam jak razem z chłopakami, Nathalie i Jo biegaliśmy po szkolnych korytarzach śpiewając jakieś głupie piosenki które sami wymyślaliśmy. Pamiętam jak Luke i Ashton bili wszystkich chłopców którzy tylko zerkali na Jo i Nat, zawsze byli o nie zazdrośni. Pamietam jak po szkole chodziliśmy do kawiarenki obok i opowiadaliśmy sobie wszystko co tylko się nam przytrafiło danego dnia. Pamietam prawie wszystko, trudno jest zapomnieć najpiękniejsze chwile mojego życia.
Powili zbliżyłem się do sali gimnastycznej i to co tam zobaczyłem sprawiło, że wbiegłem na salę najszybciej jak tylko potrafiłem. Jakiś gnojek właśnie atakował moje małe dziewczynki. Nie obchodziło mnie to kim on był, ale nie miałem zamiaru tego tak zostawić, wiec rzuciłem się na niego i zacząłem obkładać go pięściami, był dużo niższy i słabszy ode mnie, dzięki czemu chłopak nie miał żadnych szans w tym pojedynku. Kontem oka zauważyłem jak Nat i Jo wpatrują się z ciekawością i przede wszystkim ze strachem w tą całą sytuację. Trudno było nie zauważyć opuchniętego oka Jo oraz krwawiącej skroń, wiec postanowiłem zostawić chłopaka w spokoju i podbiegłem do dziewczyn.
*Jo's pov*
Niebieskooka blondynka wpatrywała się we mnie ze zdziwieniem, tak jakby nie wierzyła w to co właśnie zobaczyła.
Myślałam, że zaraz zwariuję, moja głowa nie potrafiła znieść tyle rzeczy naraz. Szkoła, samotność, wspomnienia, wczorajsza wiadomość, nagły atak, a teraz on. Jednak nas nie okłamał i przyjechał, a do tego właśnie uratował nam życie. Michael właśnie zakończył walkę z Joshem i pozostawił go całego poobijanego i ledwo żywego na zimnej podłodze. Mikey prawdopodobnie nie zdawał sobie sprawy ile krzywdy właśnie wyrządził chłopakowi, ale nie miałam zamiaru się tym przejmować. Nasz przyjaciel podbiegł do nas, a kiedy dzielił nas zaledwie jeden metr chłopak przystanął i z ciężkim oddechem zaczął sie w nas wpatrywać. Jego następny ruch całkiem mnie zmylił, myślałam, że zacznie zadawać setki pytań, na które nie potrafiłabym odpowiedzieć, a on podszedł bliżej i poprostu wtulił się w nas jak ogromny pluszowy miś, którego prawdopodobnie każda dziewczyna pragnęła dostać w dzieciństwie. Michael oplótł swoje duże dłonie wokół naszych ciał, a jego broda znalazła miejsce na naszych czubkach głów. Staliśmy tak wtuleni w siebie przez pewniej czas, którego nie potrafiłam określić. Czy to były dwie munuty, a moze dziesięć? Tego nie wiem, ale czułam się dobrze, czułam się bezpiecznie, tak jak kiedyś. Nikt z naszej trójki nie zwracał uwagi na leżącego kilka metrów dalej Josh'a. Mikey postanowił przerwać tą cudowną chwilę i odsunął się od nas, po czym ze smutnym uśmiechem popatrzył na Tan, a zaraz potem na mnie.
-Musimy jechać do domu. - odparł stanowczo. Jego głos był bardzo męski, dawno nie słyszałam jego głosu, a teraz wiem, że chciałabym go słuchać już do końca życia.- musimy opatrzyć rany Jo - postanowił chłopak, a zaraz potem podniósł swoją rękę i wskazał dzwi wyjściowe z sali gimnastycznej. Bez żadnych pytań wyszliśmy z pomieszczenia zostawiajac tam dalej leżącego Josha.
Kiedy wyszliśmy ze szkoły Mikey zaprowadził nas do auta i dopiero w tym momencie zdałam sobie sprawę, że jest szansa na powrót naszego starego życia z chłopcami, no właśnie...A gdzie są chłopcy?
------------------------
Asia nie wie ,że dodałam ale już wie XDXDXD
Akcja się rozkręca jej :3
Nati i Asia która nic nie wie.
CZYTASZ
Heart Attack /5SOS
Fanfic- Nigdy nie mów "do widzenia", bo pożegnanie oznacza odejście, a odejście oznacza zapomnienie.