Rozdzial 5

153 14 2
                                    

*Jo's pov*

Siedziałam na kanapie obok Luke'a, którego ręka znajdowała się wokół moich ramion, kiedy nagle Nat zszedła z kolan Ashtona.
Stanęła przed nami wszystkimi, a jej mina zpoważniała.

-Więc... gdzie byliście? -spytała Nat, chłopcy zaczęli wymieniać speszone spojrzenia między sobą
-Nat, najpierw się uspokuj. Potem wszystko Ci wytłumaczymy -odezwał się nie pewnie Calum.

Spojrzałam na Nat która wpatrywała się we mnie, prawdopodobnie chciała abym stanęła obok niej, tak więc zrobiłam. Powoli zeslizgnęłam się z sofy i zdecydowanym krokiem udałam się do miejsca gdzie stała moja przyjaciółka. Z założonymi rękami wyczekiwałam momentu w którym chłopcy zaczną nam wszystko tłumaczyć.

- Musieliśmy wyjechać do stanów, tylko tam lekarze mogli mi pomóc. - powiedział odważnie Calum. W tym momencie zamarłam. O czym on mówił?
- O czym ty mówisz Cal? Jacy lekarze? - widziałam przerażenie w oczach Nat.
Calum nagle zbladł, a chłopcy z opuszczonymi głowami wpatrywali się w swoje dłonie, jakby były najciekawszą rzeczą którą mogą się teraz zająć.

-No bo ja.... ten no -zaczął nie pewnie Cal. We mnie i w Nat rosły tylko emocje, kiedy Nat się odezwała
-Calum nie bój się, nam możesz zaufać -podeszła do niego, złapała za jego rękę i zaczęła wpatrywać się w jego duże brązowe oczy.
-kiedy byłem mały, mieliśmy wypadek. Moja mama... zginęła na miejscu -powiedział łamiącym się głosem. Zrobiło mi się go żal więc postanowiłam, że zrobię to co Nat, zajęłam obok niej miejsce i wpatrywałam się w chłopaka.
-Ja miałem krwiaka... on rósł ze mną. Nikt o nim nie wiedział, ale 3 lata temu zaczęła strasznie boleć mnie głowa. Chłopcy poszli ze mną do lekarza, który postawił diagnozę. Powiedział, że on mi nie pomoże dlatego wyjechaliśmy... Gdybym nie pojechał to bym już...
-Calum może im już wystarczy -powiedział Luke spoglądając na nasze smutne twarze.

Nie wiedziałam co pomysleć, moj Cal musiał wyjechać na koniec świata aby walczyć o życie?
-Ale...ale wszystko już jest w porządku prawda? Jesteś bezpieczny? - zapytałam cicho, nie byłam pewna czy chcę znać odpowiedź.
-Tak, można tak powiedzieć - odpowiedział Calum przecierając dłonią swoją twarz. Odetchnęłam i ulgą i kolejny raz dzisiaj przytuliłam się do chłopaka. Chciałam żeby zawsze był szczęśliwy. Wiedziałam, że nie miał matki, ale nigdy nie powiedział mi dlaczego, nie wiem z jakiego powodu to ukrywał.

-Wszystko będzie dobrze Calum, jesteśmy z tobą- wyszeptałam mu kilka słów do ucha.

Po kilku minutach nie przyjemniej ciszy, Mikey postanowił ją przerwać
-Jestem głodny, idziemy na pizze? -typowy Michael jakiego zapamiętałam, wszyscy tylko parskneli śmiechem.
-Ja idę nie wiem jak wy -powiedział z chytrym uśmieszkiem
-Ja nie chce iść na pizze wole na plażę -powiedziała Nat czego tylko pożałowała bo chłopcy wymienili między sobą porozumiewawcze spojrzenia.
Nagle Mike zerwał się i wziął Nat na ręce mimo jej sprzeciwów i wyzwisk odłożył ją dopiero przed domem.
-Jo idziesz czy mam Cię wziąść siłą? -spytał się Luke któremu uśmiech nie zchodził z twarzy, westchnęłam tylko i wstałam po czym Luke zrobił to samo. Kiedy byłam przed drzwiami i miałam wychodzić chłopak złapał mnie za rękę i powiedział coś, że ugięły mi się kolana mianowicie
-Tęskniłem Aniołku.
-Ja te...
Nie dokończyłam ponieważ jego śline ramiona przyciągnęły mnie do niego i chyba nie miał zamiaru mnie puścić.

-------

Kolejny rozdział już jest yaaay!
Przepraszam za wszystkie błędy, poprawiam ten rozdział na telefonie :D
Mamy nadzieję, że się podobał :) x

Asia i Natalia x

Heart Attack /5SOSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz