Rozdzial 30

12 3 0
                                    

Rozdział 30

*Jo's pov*

Rano obudziłam się z suchym gardłem, wiec postanowiłam zejść do kuchni aby napić się trochę wody.
Kiedy ściągnęłam z siebie kołdrę usłyszałam cichy jęk Luke'a, który prawdopodobnie zaraz się obudzi.
Wychodząc z pokoju zerknęłam na zegar. 8:13.

Całe szczęście, że weekend właśnie się zaczął, nie miałabym siły znów iść do szkoły i spotykać tych wszystkich fałszywych ludzi, którzy tylko czekają na idealny moment aby cię upokorzyć.
Do tego ci nauczyciele, którzy wymagają od ciebie coś, czego sami nie potrafią.

Kiedy znalazłam się w kuchni podeszłam do szafki i stanęłam na palcach, aby dostać szklankę, która ktoś położył w trudnym dla mnie miejscu do sięgnięcia.
Kiedy już trzymałam szklankę w dłoniach postawiłam ją na blacie i wyciągnęłam wodę z lodówki.
Po nalaniu i wypicu wody postanowiłam nie stać tak bezczynnie, tylko zacząć robić śniadanie.
Nie miałam ochoty na wymyślanie czegoś oryginalnego, więc zaczęłam przygotowywać potrzebne mi składniki do robienia naleśników. Tak wiem, każdy je naleśniki na śniadanie.
Kiedy pierwszy naleśnik był już gotowy wzięłam talerz i chwyciłam patelnię.
Oczywiście, musiałam coś nawalić i chwyciłam za nagrzaną cześć, która mnie spaliła. Opuściłam patelnię na podłogę, co pewnie obudziło wszystkich w domu, a następnie przełknęłam pod nosem i pobiegłam do zlewu, aby zmoczyć moją dłoń w zimnej wodzie. Skakałam z jednej nogi na drugą, jak idiotka myśląc, że to coś da. Niestety ból nie ustępował, a w kuchni pojawił się Luke, który podbiegł do mnie i zaczął wypytywać o to co się stało.

-To przez tą pieprzoną patelnię! - tupnęłam nogą o podłogę, jak dziecko, któremu matka nie chciała kupić lizaka w sklepie.

-Spokojnie Jo, w szawce jest maść na oparzenia - powiedział blondyn dźwigając patelnię z podłogi - przynajmniej naleśnik nie ucierpiał - dźwignął talerzyk, a ja pokiwałam głowa i zakręciłam kran następnie wyciągając z szafki maść, która Luke mi polecił.

-Zrobisz resztę? Ja nie dam rady - powiedziałam siadając na krześle.

-Taa, postaram się nie spalić domu - odparł blondyn, a ja otworzyłam czerwoną tubkę i zaczęłam wsmarowywać lekko zieloną substancję w moją dłoń.
Cholernie bolało, ale nie miałam zamiaru tego pokazywać, Luke już i tak pewnie myśli, że jestem przewrażliwiona przez ten sms od mamy. Tak naprawdę nie napisała nic strasznego, tylko, że miałam nie żyć, a ja przejęłam się tym tak bardzo.
Coprawda nie znam drugiej matki, która napisałby coś takiego swojemu dziecku, szczególnie na urodziny, ale byłam przyzwyczajona do takiego zachowania.

Kiedy Luke skończył robić śniadanie, ja naszykowalam talerze, starając się ich nie rozbić, a Luke poszedł zawołać resztę na posiłek.

Kiedy wszyscy zebraliśmy się w jadalni zaczęliśmy nasze śniadanie, a po kilku minutach Calum zaczął pewnien temat.

-To co dostałaś Nat? - powiedział oblizując swoje palce, które były całe od nuttelii.

-O Boże, całkiem zapomniałam - blondynka uderzyła się dłonią w twarz (zauważyłam, że ostanio był to jej mały nawyk) - może teraz zobaczymy? - zapytała podekscytowana patrząc na mnie, a ja tylko kiwnęłam głową.
Po kilku minutach Nat była spowrotem w jadali z wszystkimi prezentami.
Blondynka po obejrzeniu wszystkich prezentów przytuliła wszystkich po kolei i podziękowała całując każdego w policzek, no może tylko Ashtona potraktowała troszkę inaczej, ale nie dziwię się, bo dzisiaj wyglądał wyjątkowo dobrze.

Po śniadaniu udałam się do sypialni i ponownie położyłam się w łożku.
Zabrałam swój telefon z szfku, która znajdowała się obok mnie i włączyłam muzykę, z nadzieją, że uda mi się zasnąć.
Niestety po kilkunastu minutach sen nadal nie przychodził, więc zeszłam z łóżka, a następnie otworzyłam drzwi od szafy z ubraniami. Wyciągnęłam czarne getry, zwykłą koszulkę oraz najcieplejszą bluzę jaką posiadałam.
Po przebraniu się pokierowałam się do łazienki gdzie umyłam żeby po śniadaniu i uczesałam włosy.
Postanowiłam przejść się na spacer, ponieważ pogoda dziś nie była zadowalająca nie bedzie zbyt dużego tłoku na dworze.

Kiedy narzuciłam na siebie spartową kurtkę i ubrałam buty krzyknęłam krótkie "wychodzę" i wyślizgnęłam się z domu.
Początkowo nie miałam żadnego celu - chciałam poprostu iść przed siebie.
Kiedy znalazłam się na drodze zauważyłam, że zaczyna padać deszcz, wiec przechodząc na drugą stronę ulicy założyłam kaptur kurtki na głowę, ponieważ zapomniałam zabrać czapkę ze sobą. Kiedy byłam już prawie po drugiej stronie drogi usłyszałam głośny pisk opon obok moich uszu, a następna rzecz jaką pamiętam to wielki ból i to, że ktoś stał nade mną i krzyczał w moją twarz.

Otworzyłam oczy i zauważyłam, że znajduję się w mojej sypialni.
Byłam cała owinięta kołdrą, ale było mi bardzo ciepło. Próbowałam się odkryć, ale kiedy tylko poruszyłam ręką poczułam paraliżujący ból.
Skrzywiłam się i mocno zacisnęłam oczy aby łzy nie zdołały popłynąć po moich policzkach.
Przez kilka minut leżałam sama w cichym pokoju, zdołając poruszać tylko prawą stopą, kiedy nagle klamka poruszyła się, a drzwi do sypialni otworzyły się.
Zauważyłam błąd włosy Luke'a, który zerknął na mnie i zauważył, że moje oczy są już otwarte i wpatrują się w niego jak w lalkę.

-Obudziła się! - krzyknął obracając głowę do tyłu, tak aby reszta domowników usłyszała go.
Luke wślizgnął się do sypialni i podszedł do mnie, następnie kucając przed łóżkiem. Przyglądał mi się przez dobre kilka minut i głaskał moje włosy.

-Co się stało? - zapytałam z chrypką w głosie, która zawsze towarzyszyła mi po przebudzeniu się. Blondyn zabrał dłoń z mojej głowy i przeczesał palcami swoje włosy, następnie kładąc rękę na materacu.

-Słyszałem jak mówisz, że wychodzisz więc poszedłem za tobą. Przechodziłas właśnie przez drogę, a jakieś auto przejeżdżało i - chłopak przerwał i przełknął ślinę, następnie zamknął oczy, ale po kilku sekundach otworzył je i kontynuował opowieść - i uderzył w ciebie, wiec pobiegłem do ciebie, a auto odjechało. Nie odzywałaś się - powiedział ponownie przełykając ślinę, a do pokoju wszedła Nat. Zauważyłam, że trzymala coś w ręce, może jakiś kubek, ale nie miałam siły na przyglądanie się przedmiotowi. Nie potrafiłam rozpoznać co to takiego, ponieważ wszystko przede mną zaczęło się rozmazywać i kręcić na wszystkie możliwe strony.
Zamknęłam oczy i niestety nie pamiętam co działo się dalej.

-Jo! Wracaj do domu!
-Nie chcę! Pozwól mi tu zostać!
-Zamknij pysk dziecko - mama chwyciła mnie za rękę i pociągnęła za sobą. Luke i Calum patrzyli na mnie ze zdziwieniem, czułam się okropnie.
Chciałam zostać z moimi przyjaciółmi, na placu zabaw, bo wiedziałam co będzie działo się w domu.
Mama popchnęła mnie na ścianę w kuchni i przycisnęła szmatkę do mojego brzucha, co bardzo zabolało, ale nie chciałam się odzywać.
Miałam dopiero 10 lat, a mama kazała mi posprzątać cały dom. Powiedziała, że wychodzi do kolegi, a kiedy wróci i nie bedzie posprzątane nie pozwoli spać mi w domu. Poprawiłam swoją czerwoną sukienkę i zrobiłam sobie dwa warkocze na głowie, aby długie brązowe włosy nie przeszkadzały mi w sprzątaniu.
Mama miała już wychodzić z domu i iść do tego swojego kolegi, kiedy stanęła przed drzwiami popatrzyła na mnie.
Kiedy zauważyłam jej spojrzenie na sobie zachciało mi się płakać, wygladała jakby gardziła mną z całego serca, jakby chciała żeby mnie tutaj nie było. Jej wzrok wyrażał więcej niż te przekleństwa, które zwykle posyłała w moją stronę.
Kiedy mama otworzyła drzwi i wyszła z domu ja rzuciłam szmatką o podłogę i zaczęłam płakać. Pobiegłam do pokoju, w którym się zamknęłam i położyłam na łożku.
Kiedy tylko się zorientowałam była już noc, a moja mama wróciła do domu.
Kiedy zobaczyła bałagan otworzyła drzwi do mojego pokoju i kiedy znalazła leżąca mnie na łóżku zabrała na ręce i wyniosła z domu.
Dzisiaj będę musiała spać na polu.

Heart Attack /5SOSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz