Rozdział 34
*Jo's pov*
Od powrotu Nat do domu minął już tydzień.
Dzisiaj postanowiła wrócić do szkoły, ponieważ "nie ma zamiaru kisnąć sama w domu" i może szkoła jej jakos pomoże. Nie rozumiem w jaki sposób szkoła może pomagać, ale uznajmy, że jakoś może.
Po zjedzeniu śniadania postanowiłyśmy wyruszyć do szkoły.-Może was podwiązę? - nagle w salonie pojawił się Michael z kluczykami w ręku. Spojrzałam na Nat, która kiwała głową poprawiając swoją torbę, która zapadała z jej ramienia.
-Jasne, czemu nie - powiedziałam, a Mikey uśmiechnął się ciepło i razem ruszyliśmy do samochodu chłopaka.
-Jak się czujecie? - Mikey przerwał ciszę, która panowała w środku auta już od kilku minut.
-Świetnie - powiedziałam kładąc swoje dłonie na kolanach - tak na poważnie, to trochę lepiej. Tak mi się wydaje. - dokończyłam i oparłam swoją głowę na szybie zamykając oczy.
-Właśnie widzę - Michael zaczął stukać palcami o kierownicę do rytmu piosenki, która właśnie zaczęłam lecieć w radiu.
I znów zapadła cisza.
Po chwili znajdowaliśmy się już na szkolnym parkingu.
Chłopak zatrzymał się na jednym z wolnych miejsc.-Dzięki Mikey - Nat cmoknęła chłopaka w policzek, a kiedy podziękowaliśmy za podwózkę otworzyłyśmy drzwi i wyszedlysmy z samochodu.
Skierowałam się z Nat w stronę naszych szafek i wyjęłyśmy potrzebne nam książki, i udałyśmy się w stronę sali od matematyki. Kiedy przechodziłam przez korytarz czułam się jak by wszyscy się na nas patrzyli, choć w rzeczywistości tak nie było, jestem chyba zbyt przewrażliwiona.
Następne cztery lekcje minęły na prawdę bardzo szybko, teraz jeszcze tylko dwie godziny wf-u. Najgorsze co może być, tym bardziej ,że może był wrześnień ale w Australii to był środek lata co oznaczało ,że jest strasznie gorąco a Wf pewnie będziemy mieć na dworze... ehhh, gorzej być nie mogło.
Po dwuch godzinach wyglądałam gorzej niż świnia, mogę to przysiąść dobrze ,że w każdej szatni są po dwie dziewczyny i prysznic, bo ja jestem z Nat i będę mogła robić co tylko zechcę, z resztą chyba tylko ja i moja przyjaciółka nie jesteśmy fałszywe w tej klasie...
Kiedy byłyśmy już w szatani usłyszałam jakieś piski dziewczyn, które były na głównym holu tej szatni. Nat wychyliła głowę, a po chwili obróciła się do mnie z uśmiechem na twarzy.-Patrz kto przyszedł -powiedziałą szczeząc się.
Obie wyszłyśmy na hol i stanęłyśmy przed drzwiami do szatni. Zauważyłam dwóch chłopaków. Bardzo dobrze mi znanych.
Luke i Ashton szli przez hol ignorując wszystkie dziewczyny które dosłownie przylepiały się do chłopców.
Szli w samych spodenkach, i wyglądali na zmęczonym.
Rozglądali się po całym pomieszczeniu tak jakby szukali kogoś, a kiedy złapali z nami kontakt wzrokowy z nami uśmiechnęli się lekko i zaczęli odpychać wszystkie dziewczyny, które stawały im na drodze.
Chłopcy już po kilkunastu sekundach znajdowali się przy nas, a wszystkie dziewczyny patrzył na nas z zazdrością.-Hej dziewczyny - powiedzieli uśmiechając się do nas i przybliżyli się troszkę za blisko, ponieważ nauczyciel wf, który przechodził obok nas dziwnie na nas popatrzył.
-A wy co? Wy chyba nie chodźcie do tej szkoły, poczekajcie aż dziewczyny wrócą do domu, chyba tyle wytrzymacie - powiedział posyłając chłopcom porozumiewawcze spojrzenie.
Ash i Luke tylko parsknęli śmiechem, a kiedy nauczyciel przeszedł obok nas zostałyśmy wypchnięte do szatni.-Co wy tu robicie? - zapytałam chwytając łokcie Luke'a, który owinął swoje ramiona wokół mojej talii.
-Biegaliśmy sobie i tak pomyśleliśmy, że może wpadniemy i was odwiedzimy. - blondyn szepnął mi do ucha.
-To świetnie, bo my już mamy koniec. Wrócimy razem -powiedziałam i przytuliłam się do jego nagiego torsu.
Kiedy ja i Nat byłyśmy w miarę ogarnięte, wróciliśmy do naszego małego pomieszczenia i zobaczyłyśmy tam Luke'a leżącego na ziemi i Ashton'a stojacego nad nim-To on zaczął. -stwierdził Ash i pokazał palcem na blondyna, Luke tylko westchnął i zaczął piszczeć jak małe dziecko które nie umie mówić. Kucnęłam przy blondynie i zaczęłam go łaskotać, na co od razu się zerwał i przytrzymał mnie za nadgarski
-Jo, nawet nie próbuj. -ostrzegł Luke, wiedziałam ,że to jego słaby punkt i chłopak też to doskonale wiedział. Po chwili postanowiliśmy już wychodzić do domu ,Nat i Ash szli przed nami a ich ręce były złączone. Zaczęłam sobie wyobrażać jak by cudownie wyglądali z taką małą dziewczynką, ale szybko odgonilam się od tych myśli gdy łzy zaczęły zapełniać moje oczy. Po piętnastu minutach byliśmy już w domu czekać aż Mike'y z Calumem wrócą z jedzeniem do domu, bo Luke kazał im pojechać na zakupy.
Postanowiłam przebrać się do czegoś wygodnego, wiec pobiegłam schodami na górę i pokierowałam się do mojej spyialni.
Otworzyłam drzwi i weszłam do pokoju, w którym najpierw otworzyłam okno, a pózniej podszedłam do szafy.
Wyciągnęłam jakąś zwykłą białą podkoszulkę oraz materiałowe spodenki.
Wyszłam z sypialni i podbiegłam z ubraniami do łazienki, bo miałam w planie wziąć prysznic, aby troszkę się odświeżyć.
Kiedy znajdowałam się w łazience zamknęłam drzwi na klucz i ściągnęłam z siebie ubrania oraz bieliznę. Wskoczyłam do kabiny i po kilkunasto minutowym prysznicu wyłączyłam wodę i owinęłam się miękkim szlafrokiem.
Zawiązałam moje mokre włosy z kucyk i zaczęłam suszyć całe ciało, aż było całkiem suche.
Ubrałam się w ubrania, które przyszykowałam wcześniej i wyszłam z łazienki.Kiedy znalazłam się w salonie zauważyłam, że Calum i Mikey już wrócili z całą torbą jedzeniem z KFC.
-Hej Jo, chodź coś zjedz - powiedział Calum machając do mnie ręką.
-Dzięki, ale nie mam ochoty - założyłam swoje ręce i zmarszczyłam nos potrzac na Caluma.
-Nie to nie, więcej dla mnie - wzruszył ramionami i zaczął wcinać jakąś kanapkę. Pokręciłam głową i usiadłam na sofie patrząc jak cała reszta zjada posiłek.
Reszta dnia minęła dosyć spokojnie.
Zrobiłam prace domowe do szkoły, posprzątałam dom razem z Nat, co zajęło nam kilka dobrych godzin, a na sam koniec obejrzeliśmy jakiś film z chłopcami.
Kiedy poczułam się zmęczona przebrałam się do najwygodniejszej piżamy jaką tylko posiadam i wskoczyłam do łużka.
Chwyciłam słuchawki oraz telefon, który znajdował się na szafce nocnej obok łóżka i włączyłam moją ulubioną playlistę.
Głos Eda, który usłyszałam w moich uszach zaczął mnie uspokajać, a następna rzeczą jaką pamiętam był Luke, który wchodzi do sypialni na palcach i wyłącza muzykę oraz odkłada mój telefon spowrotem na szafkę.
CZYTASZ
Heart Attack /5SOS
Fanfiction- Nigdy nie mów "do widzenia", bo pożegnanie oznacza odejście, a odejście oznacza zapomnienie.