*Nat pov*
Siedzieliśmy chyba od trzech godzin w salonie i oglądaliśmy Pikachu, ponieważ Mike'y uważał, że nie darował by nam tego gdybyśmy przełączyli. Było około godziny 22, a moje oczy same się zamykały dlatego leżałam na kolanach Ashtona. Nagle do salonu przyszedł Luke, a zaraz za nim Jo trzymając chłopaka za rękę.
-Ej...-zabrał głos Calum -co Wy tak długo tam na górze siedzieliście? -zapytał chłopak wszyscy wybuchneli śmiechem, no może oprócz Jo i Luke'a którzy właśnie piorunowali Calum'a wzrokiem.
-A tak na poważnie -zaczął znowu -jedziemy na wakacje do Francji-powiedział z uśmiechem.
Calum zawsze mówił, że zabierze tam kiedyś mnie i Jo bo już od dzieciństwa chciałysmy lecieć do Paryża, dlatego wstałam i rzuciłam się na chłopaka mocno go przytulając. -Jedziemy jutro o 15, bilety kupione dlatego musicie najlepiej od razu zacząć się pakować -postanowił wtedy odezwałam się od niego i zapytałam-To kto nas wiezie do domu? -zapytałam rozbawiona
-Ja mog... -zaczął Mike'y ale nie dane było mu skończyć
-Ja i Ash je zawieziemy -odparł Luke z uśmiechem na twarzy.
----
Nim się ogladnęłyśmy byłyśmy już w domu. Jo pobiegła do góry, a zaraz za nią Luke. Ja postanowiłam pójść do kuchni napić się czegoś, a Ashton podążał za mną niczym cień.
Wyciągnęłam karton z sokiem pomarańczowym z lodówki.-Chcesz trochę? - zapytałam Ashtona, który siedział przy barku opierając swoją głowę na dłoni i uśmiechając się do mnie. Chłopak tylko kiwnął głową i kontynuował swoje zajęcie, którym było wpatrywanie się w każdy mój ruch.
Wyciągnęłam 2 szklanki i nalałam do nich napiju.
Jedną szklankę podałam Ashtonowi i usiadłam obok niego.
Chłopak po wypiciu całej zawartości ze swojej szklanki położył swoją dłoń na moim udzie i nachylił się w moją stronę.-Mamy jeszcze trochę czasu zanim Jo się spakuje, no wiesz. - szepnął do mojego ucha.
Własnie w tym momencie w kuchni znalazł się Luke.-Sorry, że przerywam, ale macie może wodę? - zapytał blondyn przegryzając swój kolczyk w wardze.
-Jasne, poczekaj chwilkę. - odsunęłam się od Asha, który zabrał swoją dłoń z mojej nogi i podszedłam do lodówki z której wyciągnęłam butelkę wody i podałam ją Lucasowi.
-Dzięki, już wam nie przeszkadzam. - powiedział poruszając swoimi brwiami z łobuzerskim uśmiechem na twarzy.
Delikatnie uderzyłam chłopaka w ramię śmiejąc się z jego zachowania, a on odwrócił się i poszedł w stronę pokoju Jo.Kiedy Luke'a nie było już w polu widzenia. Ash ponownie położył rękę na mojej nodze kreśląc na niej nikomu nie znane wzorki. Chłopak wziął mnie na kolana i schował twarz w zagłębieniu mojej szyi, po chwili odsunął się i pocałował mnie w policzek kiedy nagle Jo weszła do kuchni.
-Nat, mamy jeszcze wodę? Bo ten idiota nie chciał się podzielić. -zrobiła smutną minkę kiedy zobaczyła, że siedzę na kolanach Ashtona
-Przeszkodziłam wam w czymś? -spytała z chytrym uśmieszkiem
-Nie... co? My tylko... -zaczął Ashton
-Woda jest w lodówce. -uśmiechnęłam się co chyba bardziej przypomniało grymas i wskazałam ręką w stronę przedmiotu.
Jo sięgnęła po wodę i wyszła wcześniej jednak dziwnie się do mnie uśmiechając.
Odwróciłam się w stronę Ashtona, który dosłownie pożerał mnie wzrokiem
-Na czy ja to skończyłem? -zamyślił się chłopak a ja tylko parsknęłam i ruszyłam w stronę schodów, z tego co słyszałam Ashton burknal coś pod nosem o głupich babach, ale jednak się ruszył i poszedł za mną do pokoju.
-Ash nie zapominaj, że ja też muszę się spakować nie będę chyba chodzić naga? -odpowiedziałam śmiejąc się
-Mi by to akurat nie przeszkadzało. -wzruszając ramionami powiedział chłopak
-No pewnie -wybuchłam śmiechem.
Wyciągnęłam spod łóżka średniej wielkości niebieską walizkę, podeszłam z nią do szafy i zaczęłam wybierać potrzebne mi rzeczy. Kiedy nagle usłyszałam zadowolony pomruk Ashtona, odwróciłam się w jego stronę i uderzyłam ręką w czoło. Ashton właśnie stał przed komodą i przeglądał moją bieliznę
-Kiedy zamierzałaś pokazać mi to cudo? -spytał Ashton pokazując mi moją czarną koronkową bieliznę
-Nigdy. -prychnęłam i wyrwałam chłopakowi z ręki.
Reszta pakowania przeszła w miłej atmosferze, cały czas się śmialiśmy. Kiedy zeszliśmy w doł Luke i Jo czekali na nas w kuchni zawzięcie o czymś dyskutując.
Gdy nas tylko zauważyli oboje powiedzieli razem
-No nareszcie. -popatrzyli się na siebie i wybuchneli śmiechem.*Jo's pov*
Kiedy Ashton i Nat zeszli do kuchni Luke chwycił moją walizkę do ręki i całą czwórką upewniliśmy się, że dom jest bezpieczny i na naszą nie obecność nic się nie stanie. Nat zamknęła dom na klucz, który potem schowała do swojej torebki.
-Wzięłaś swój paszport? -Zapytałam blondynki.
-Tak - odpowiedziała machając dokumentem przed moją twarzą.
Zaśmiałam się i chwyciłam dłoń przyjaciółki.-Chodź, będzie lepiej kiedy się wyśpimy. - powiedziałam i zaczęłam ciagnąć ją za sobą do auta.
Kiedy już usiadłyśmy na tylnich fotelach Luke i Ashton zapakowali nasze walizki do bagażnika.
Po kilku minutach znajdowaliśmy się już w domu chłopców.-Idę się przebrać do piżamy! - Krzyknęłam aby reszta domowników mogła mnie usłyszeć.
Kiedy byłam już przy drzwiach do łazienki przypomniałam sobie, że piżamę zostawiłam w swojej walizce, która znajdowała się w samochodzie Ashtona.
Bez zastanawiania się podbiegłam do pokoju Luke, żeby poprosić go o coś do spania.
Kiedy otworzyłam drzwi do pokoju zastałam chłopaka czytającego jakąś książkę. Zastanawiałabym się co się stało, że Luke czyta, ale postanowiłam to zostawić, bo blondyn leżał w samych bokserkach na łożku, a było to bardziej interesujące od pytania dlaczego chłopak czyta. No przepraszam, Luke w samych bokserkach to nie byle co.
Kiedy mnie zauważył zaczerwienił się i szybko się podniósł, a następnie sięgną swoją długą ręką po dresy, które znajdowały się na podłodze.-Luke, masz dla mnie jakaś piżamę?
-Jasne -odpowiedział podchodząc do swojej szafy. Wyciągnął z niej jedynie koszulkę, więc posłałam mu groźne spojrzenie. - No co? - zapytał ze zdziwieniem zauważając mój wzrok.
-Chyba nie myślisz sobie, że będę biegała po domu z 4 chłopców w samej koszulce, prawda? - oznajmiłam, a chłopak ze zrezygnowaniem wyciągnął jakieś sportowe dresy, które prawdopodobnie były na mnie o wiele za duże.
Podziękowałam z uśmiechem i pokierowałam się w stronę łazienki.
Po umyciu się i przebraniu w ubrania Luke'a wyszłam z łazienki i słysząc śmiechy dochodzące z salonu postanowiłam dołączyć do reszty towarzystwa.
Zauważyłam Nat w ubraniach Ashtona, popatrzyłam na nią, a ona uśmiechnęła się, tak jakby czytała mi w myślach. Pewnie też zapomniała swoją piżamę i prosiła Ashtona o jakieś ubrania.
Usiadłam pomiędzy Michaelem, a Calumem i przykryłam się kocem.
Oparłam swoją głowę na ramieniu Michaela i zamknęłam oczy nie zwracając uwagi na komedię lecąca w telewizji.---
Kiedy się obudziłam było już jasno, a ja znajdowałam się w sypialni Luke'a.
Chłopak najwyraźniej jeszcze spał, ponieważ słyszałam cichutkie pochrapywanie.
Postanowiłam wstać i zejść do kuchni, gdzie przygotuję śniadanie dla reszty.
Kiedy znalazłam się w pokoju zauważyłam Nat, która pewnie miała taki sam plan jak ja.-Hejka - przywitałam się z dziewczyną. - co robimy na śniadanie?
-No hej, myślałam o jajecznicy, co myślisz?
-Jasne, przygotuję talerze.
Kiedy śniadanie było już gotowe razem z Nat postanowiliśmy obudzić chłopców.
Nat poszła obudzić Ashtona i Michaela a ja Luke'a i Caluma. Weszłam do pokoju Caluma usiadłam na łóżku i zaczęłam nim potrzasać
-Caluuuuum jest już 11 wstawaj - jednak chłopakowi nie spieszyło się wstać
-mhmmm -mruknął tylko
-CALUM PRZED DOMEM JEST NIALL HORAN W SAMYCH BOKSERKACH!!! -do pokoju wpadła Nat a po chwil ja i ona płakałyśmy ze śmiechu po tym jak Calum wybiegł z domu, a po chwili przyszedł ze łzami w oczach i mówił jak to jesteśmy okropne.
Z tego wszystkiego zapomniałam, że Luke najprawdopodobniej jeszcze śpi dlatego gdy wszyscy siedzieli przy stole powiedziałam, że idę po Luke'a. Weszłam do pokoju, usiadłam obok chłopaka i próbowałam go obudzić ale spał jak zabity dlatego po którejś z kolei nie udanej próbie spróbowałam czegoś innego
-Luke, wstawaj jest już po 11 -powiedziałam po czym westchnęłam i złączyłam nasze usta, po chwili jego zdezorientowane oczy już trzeźwo myślały i po nie trwającej długo chwili chłopak oddał pocałunek. Odsunęłam się od Luke'a gdy zaczęło brakować mi tchu
-Tak, to możesz budzić mnie codziennie. -powiedział z łobuzerskim uśmiechem. Ja tylko uderzyłam ręką w jego tors i wstałam mówiąc, że śniadanie na stole. Kiedy zjedliśmy posiłek zostało nam tylko 3 godziny żeby spakować się do końca i przyszkować. O godzinie 14 byliśmy już w drodze na lotnisko.
CZYTASZ
Heart Attack /5SOS
Fanfiction- Nigdy nie mów "do widzenia", bo pożegnanie oznacza odejście, a odejście oznacza zapomnienie.