*Jo's pov*
Rano obudziło mnie słońce świecące mi prosto w oczy.
Nie pamiętam jak dostałam się do sypialni, wiec obstawiam na to, że zasnęłam u Caluma i Luke przeniósł mnie do naszego pokoju.
Popatrzyłam na blondyna, który już nie spał i grał na swoim telefonie. Typowy Luke.
-Dzień dobry - przywitałam się z chłopakiem, a on odwrócił się w moją stronę i zauważyłam jego smutne zaczerwienione oczy. - Co się stało?
-Nic takiego - powiedział i schował swoją twarz w poduszce. Wyciągnęłam rękę i położyłam ją na plecach chłopaka.
-Hej, przecież widzę. Możesz mi zaufać Luke, co się dzieje?
-Moi rodzice się rozwodzą, tata wyjeżdża do Stanów. - powiedział i wstał z łóżka. Nie wiedziałam co zrobić, ale złapałam chłopaka rękę zanim zdążył wyjsć z pokoju.
Zawsze zazdrościłam rodziny chłopakowi, jego rodzice bardzo się o niego troszczyli. Zawsze spędzali razem czas i wyjeżdżali na wakacje do rożnych krajów. Luke miał bardzo dobrą relację z rodziną wiec mogę sobie tylko wyobrazić jak bardzo przeżywa tą wiadomość o rozwodzie rodziców.
Domyślam się teraz dlaczego Luke nie chciał żebym go zostawaila, wtedy kiedy byłam na spacerze z Zaynem. Nie mogę go teraz zostawić, nie chcę go zawieść. Przytuliłam chłopaka najmocniej jak potrafiłam, a on oparł swoją brodę na mojej głowie.
-Jestem przy tobie Luke, nie zostawię cię, obiecuję - wyszeptałam.
Miałam łzy w oczach wypowiadając te słowa. Było mi tak szkoda Luke'a, i jeszcze nigdy nie widziałam go w takim stanie, więc przytuliłam go najmocniej jak umiałam a po chwili usłyszałam jego płacz.
-Luke, nie płacz, wszystko się jakoś ułoży. -mówiłam przez łzy
-N-nie mów tak -zaczął jakając się blondyn -sama w to n-nie wierzysz.
Naszą rozmowę przerwało pukanie do drzwi, podszedłam w stronę drzwi wycierając po drodze mokre od łez policzki. Gdy otworzyłam w progu stała uśmiechnięta Nat, a tuż za nią stał Calum, który bezczelnie gapił się na tyłek mojej najlepszej przyjaciółki. Normalnie wybuchła bym śmiechem na ten widok, ale nie dziś.
-Hej... Jo, płakałaś... -zaczęła Nat, mogłam się domyślić nie znamy się od wczoraj tylko 15 lat
-Nie... ja? Tylko Ci się wydaje. -starałam się mówić jak najbardziej przekonująco
-Jo nie znam Cię od wczoraj -stawiała ciągle przy swoim i wiedziałam, że tak powie
-Calum nie pomagasz, gapiąc się tylko na mój tyłek! -warknęła Nat na co chłopak odskoczył z przerażeniem i mruknął coś pod nosem.
Po chwili z sypialni wyszedł Luke i stanął za mną trzymając swoją dłoń na moich plecach.
-To gdzie idziemy? - zapytałam próbując zmienić temat.
-Pomyśleliśmy, że pójdziemy do naleśnikarni na śniadanie. - powiedział Calum.
-Dajcie nam dziesięć minut na przygotowanie się, czekajcie na nas przy recepcji, dobrze? - powiedziałam i Nat kiwnęła głową chwytając Caluma za ramię i odwracając go w stronę drzwi.
-Ty idziesz pierwszy idioto, nie będziesz się na mnie gapił - powiedziała znudzonym głosem Nat i wypchnęła chłopaka z pokoju, a zanim ona wyszła stanęła przed drzwiami - a my pogadamy potem, ok? - zapytała, a ja uśmiechnęłam się delikatnie. Blondynka wyszła z pokoju i zamknęła za sobą drzwi.
CZYTASZ
Heart Attack /5SOS
Fanfiction- Nigdy nie mów "do widzenia", bo pożegnanie oznacza odejście, a odejście oznacza zapomnienie.