Rozdział 22

38 5 1
                                    

*Nat's pov*

Rano obudził mnie głośny śmiech Ashtona, wiec zaraz po otworzeniu oczu zerknęłam na chłopaka, który namiętnie wpatrywał się w ekran telefonu.

-Co robisz? - zapytałam, a chłopak przewrócił się na drugą stronę łóżka, tak aby mógł mnie zobaczyć.

-Podobno Mikey przewrócił jakąś babcię na korytarzu rano - powiedział dalej śmiejąc się z tego co własnie usłyszałam.
To co usłyszałam nie rozśmieszyło mnie zbytnio, ale uśmiechnęłam ponieważ śmiech Ashtona.
Z tego co pamiętam chłopak już w dzieciństwie śmiał się na tysiące rożnych sposobów. Czasmi jak mała dziewczynka, a czasami tak jakby się dusił. Ale właśnie to lubiłam w chłopaku, pomijając jego długie palce, które strasznie kochałam (z wielu powodów) i kręconych włosów. Ash miał także świetny charakter, zawsze wie co i ile powiedzieć, w przeciwieństwie do Jo, która zwykle palnie coś w najmniej odpowiedniej sytuacji, a dopiero potem myśli.

Odkryłam swoje ciało zapominając, że spałam tylko w bieliźnie i za dużej koszulce, która właśnie podwinęła troszkę za wysoko.

-Gdzie idziesz? - zapytał chłopak, który odrywając swój wzrok z telefonu popatrzył na mne, a na jego twarzy pojawił się szeroki usmiech.
Chciałam naciągnąć swoją koszulkę do połowy bioder, kiedy bez pukania do sypialni wszedł Calum.
Chłopak na mój widok zaczął poruszać znacząco brwiami, a ja tylko zgasiłam go wzrokiem.

-Miałem wam powiedzieć, że dzisiaj mamy się spakować, jutro rano wylatujemy - Powiedział Calum i zerknął na Ashtona - To ta babcia która gapiła się na ciebie w autobusie - powiedział z szerokim uśmiechem całkiem zmieniając temat, a kiedy Ash wybuchnął śmiechem Calum wyszedł z naszej sypialni.

Kiedy chłopak w miarę się uspokoił, znowu spojrzał na mnie delikatnie nawet nie świadomie przygryzając wargę, miałam ochotę w tamtej chwili się na niego rzucić, ale w ostniej chwili ogarnęłam moje myśli podszedłam do szafy w której były jeszcze nasze ubrania i wyciągnęłam z niej błękitną sukienkę którą dostałam od Jo na urodziny. Skierowałam się w stronę łazienki, żeby się przebrać i pomalować. Gdy byłam gotowa poszłam do pokoju i zobaczyłam Ashtona bez koszulki, tym razem to ja nieświadomie przygryzyzłam wargę, a chłopak zauważając to uśmiechnął się łobuzersko, podszedł do mnie złączając nasze usta. Po kilku mintuach oderwałam się od szatyna i wtuliłam w niego

-Ashton, wiesz, że musimy zacząć się pakować? Inaczej nie zdążymy jutro na samolot -powiedziałam prosto w jego klatkę piersiową do której byłam przytulona

-A nie możemy porobić czegoś innego? -zapytał chłopak z nadzieją w głosie, na co ja tylko prychnęłam i udeżyłam go w ramię odsuwając się, na co chłopak mruknął nie zadowolony. Gdy po jakiejś godzinę byłam spakowana udałam się do pokoju Jo i Luke'a, weszłam bez pukania czego od razu pożałowałowałam bo Jo i Luke siedzieli na łóżku całując się.

-Przepraszam, przepraszam -powiedziałam zakrywając oczy i wybiegając w stronę pokoi chłopców jednak wpadłam na kogoś i upadłam z chukiem na podłogę.

-O Boże! Przepraszam nie zauważyłem cię, nic się nie stało? -powiedział chłopak. Miał brązowe kręcone włosy i niesamowicie zielone oczy które wpływały się we mnie z troską. I do tego był strasznie duży.

-Nie, nie jest ok, to ja powinnam bardziej uważać -uśmiechnęłam się delikatnie chwytając dłoń którą chłopak mi podał żeby pomóc mi wstać

-Jestem Harry -wyciągnął ponownie swoją wielką dłoń

-Nathalie, ale wszyscy mówią na mnie Nat -uśmiechnęłam się kiedy nagle z pokoju wyszła Jo i dziwnie się na mnie popatrzyła

-Hej Jo! Jesteś przyjaciółka Nat?

-T-Tak, ty jesteś przyjacielem Zayn'a? -zapytała nieśmiało brunetka

-Tak, nie pomyśl ze was śledzę czy coś, moja babcia mieszka w Francji i przyjechałem ją odwiedzić, bo jestem dobrym wnuczkiem-powiedział z uśmiechem -To do zobaczenia, kiedyś -powiedział machajac nam dłonią i kierując się w stronę wind.
To było, dziwne, ale postanowiłam się tym ma razie nie przejmować. Wszedłam do pokoju Caluma i Michael'a gdzie zobaczyłam Caluma w samych bokserkach tanczacego do piosenki Taylor Swift. Myślałam, że umrę ze śmiechu kiedy chłopak spadł ze stolika na którym stał trzymając się za tyłek.

-Calum! Zejdź z tego stolika i ubierz się! - Krzyknęłam odwracając się od chłopaka, który spadł z mebla na którym stał.

-Właśnie miałem włączyć Beyoncé, ale jeśli nie chcesz widzieć jak tańczę, to twoja decyzja. Będziesz żałować, prawda Mikey?

-Nie, zdecydowanie nie będziesz żałować - powiedział Mikey, który właśnie wszedł do pokoju przeczesując swoje niebieskie włosy dłonią.
Calum tylko spuścił głowę i wyszedł z pokoju burcząc pod nosem o tym, że nie można polegać na dzisiejszej młodzieży.

-Jesteście już spakowani? Zapytałam Michaela, który przecząco pokiwał głową. - Może ci pomogę?

-Jeśli możesz, chętnie skorzystam z pomocy, na Caluma nie mogę liczyć.

Uśmiechnęłam się i poszłam za niebieskowłosym do sypialni.
W przeciwieństwie do mnie i Ashtona, chłopcy rozsunęli swoje łóżka jak najdalej od siebie. Praktycznie w całej sypialni leżały ubrania i pudełka po jedzeniu.
Pierwsze co zrobiłam to popatrzyłam na Michaela, a on tylko wzruszył ramionami i wskazał na już ubranego Caluma leżącego na czymś co przypominało łóżko.

-To jego wina - powiedział Mikey, a Calum nie zwracając uwagi na oskarżenia zgodził się z chłopakiem.

Podszedłam do dużego okna i otworzyłam go, ponieważ prawdopodobnie nikt nie otwierał go przez całe sześć dni.
Zaczęłam od zbierania ubrań leżących na podłodze, a Mikey układał je i wsadzał do swojej walizki.

-Luke dalej się do was nie odzywa? - zapytałam, aby przerwać ciszę, która nie była uciążliwa, ale chciałam się czegoś dowiedzieć.

-Jeszcze dzisiaj go nie widziałem, pewnie mu przejdzie

-Ciesz się, że go dzisiaj nie widziałeś, ja widziałam i Jo się nim zajmowała - powiedziałam lekko chichocząc, na co Mikey poruszał brwiami.

Kiedy skończyłam pomagać Michael'owi, chciałam wyjsć z pokoju, ale Calum mnie zatrzymał pytając czy jemu także pomogę.

-No nie wiem czy sobie zasłużyłeś Calum - drażniłam się z chłopakiem

-Prooooszę Nat, moje serce cię potrzebuje, samo nie da rady. - na słowa chłopaka zaśmiałam się i zgodziłam się na pomoc w pakowaniu.
Po trzydziestu minutach, kiedy skończyliśmy pakować Caluma zmusiłam Ashtona, Michaela i Caluma na odwiedzenie Luke'a i przeproszenie go.

Kiedy znaleźliśmy się przy sypialni Luke'a i Jo, tym razem nie ryzykowałam i zapukałam na drzwi.
Zaraz dostałam pozwolenie na wejście, więc otworzyłam drzwi i weszłam do sypialni, a za mną trójka chłopców.
Zauważyłam, że Jo pakuje swój bagaż, podobnie jak Luke.

-Luke, chłopcy chcieli ci cos powiedzieć - zaczęłam, a blondyn odwrócił się w naszą stronę i założył swoje ręce na klatce piersiowej.

-Bo ten, sorry Luke, ale to wina Caluma, on nam kazał - zaczął Ashton

-No właśnie, on mówi prawdę! - Powiedział Calum, nie zwracając uwagi na wcześniejsze słowa Ashtona, no co Mikey zaczął się śmiać. Ashton parsknął śmiechem, a Calum jako jedyny stał poważnie i wpatrywał się w oczy Luke'a.

-Calum, jesteś debilem - powiedział Luke podchodząc do swoich przyjaciół i przytulając ich mocno do siebie.

Zerknęłam na Jo, która z uśmiechem wpatrywała się w całą sytuację.

-To może idziemy coś zjeść? -spytałam, ale brunetka oznajmiła, że jeszcze musi dokończyć pakowanie się.
Postanowiłam pomóc jej oraz Luke'owi, ponieważ zrobiłam się nieco głodna i chciałam jak najszybciej coś zjeść.
_______________

Heart Attack /5SOSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz