Rozdział 14

90 9 0
                                    

*Jo's pov*

Kiedy byłam już w swoim pokoju przypomniałam sobie, że miałam zjeść śniadanie u chłopców.
Nie miałam ochoty wracać do nich, a było już prawie południe, wiec postanowiłam zrobić sobie małą przekąskę zanim Zayn po mnie przyjdzie.
Pokierowałam się do kuchni i wyciągnęłam szklankę, sok oraz nasypałam sobie granolę do miski.
Usiadłam na taborecie przy barku i zaczęłam spożywać to co sobie przygotowałam.
Chwyciłam swój telefon do ręki i napisałam smsa do Luke'a

Jo: Hej Luke x mam nadzieję, że wszystko jest tak jak powinno być :) ilysm x

W tym monecie poczułam czyjeś dłonie na swioch ramionach i ktoś zaczął szeptać coś co mojego ucha

-Nie powinnaś zostawiać otwartych drzwi kochania - usłyszałam gołos Zayna, co troszkę mnie uspokoiło.

Faktycznie, zapomniałam zamknąć drzwi kiedy wchodziłam do domu.
Odwróciłam się do chłopaka, który uśmiechną się do mnie i przełknęłam resztę jedzenia które znajdowało się w moich ustach.

-Hej Zayn, wystraszyłeś mnie troszkę - powiedziałam i odłożyłam telefon na blat barku.
Zayn zabrał swoje dłonie z moich ramion i uważnie przyglądał się mi od czubku głowy, aż bo bose stopy.

-Nie moja wina, że zostawiłaś otwarte na oścież drzwi, chodź - Zayn chwycił moją dłoń i wyprowadził mnie z domu

Szliśmy jakieś dziesięć minut cały czas rozmawiając i śmiejąc się. W końcu doszliśmy do plaży i tam też się skierowaliśmy. Chodziliśmy brzegiem morza, rozmawiając o rzeczach które nie miały sensu. W pewnym momencie Zayn potarł swoją ręką o moją co wywołało dreszcze na całym moim ciele. Chłopak chyba to zauważył bo uśmiechnął się łobuzersko, zerknął na mnie tymi swoimi brązowymi oczmi i tym razem już złapał mnie za rękę. Nie pewnie oddałam uścisk, jednak coś nie było tak jak być powinno, czułam jakby ktoś cały czas mnie obserwował. Na początku zignorowałam to uczucie, cały czas rozmawiając z Zayn'em ale w końcu ciekawość wzięła górę i obróciłam się. To chyba był jeden z największych błędów w moim życiu. Stał tam... w czarnych spodniach poprzedzieranych na kolanie, w takim samym odcieniu bluzie, której kaptur był narzucany na głowę... patrzył na mnie... w jego przejście niebieskich oczach mogłam dostrzec ból i smutek. Chciałam do niego podejść, ale odszedł. Zaszkliły mi się oczy.

-Wszystko dobrze? -zapytał z troską Zayn

-T-Tak...nie -dodałam szeptem tak że chłopak już nie usłyszał.

-Może odprowadzę cię do domu? Robi się zimno o ty jesteś w samej podkoszulce - Powiedział rozpinająć zamek bluzy którą miał na sobie.

-Masz rację, chodźmy do domu - powiedziałam wpatrując się w moje stopy które co jakis czas zalewała woda.
Zayn ściągną swoją bluzę i delikatnie narzucił ją na moje ramiona.
Może to tylko moja wyobraźnia, ale wydawało mi się, że chłopak trzymał swoje dłonie na moich ramionach trochę za długo, ale zostawmy to.
W drodze powrotnej Zayn obejmował moją talię swoim ramieniem, a ja myślałam o Lucasie.
Było mi go szkoda, naprawdę.
Nie chciałam go stawiać w takiej sytuacji, szczególnie po naszej porannej rozmowie.
Było mi głupio, ale przecież mogę wychodzić z kim chcę i kiedy chcę, nikt mi tego nie zabroni.
Kiedy byliśmy już przy moim domu, Zayn zabrał swoje ramię z mojej talii i popatrzył w moje oczy.
Chyba zauważył, że coś jest nie tak, bo posłał mi krzepiące spojrzenie.

-Dziękuję Zayn. mam nadzieję, że to nie ostatni nasz wypad, prawda?

-Naprawdę mi przykro, ale szybko się mnie nie pozbędziesz księżniczko - na ostatnie słowo wypowiedziane z ust Zayn'a moje kolana ugięły, a moją twarz zalał ogramy rumieniec.
Zayn widząc moja reakcję podniósł jeden koncik ust i uszczypnął mnie w brzuch.
Nie wiedziałam jak zareagować, więc podszedłam do bruneta, stanęłam na palcach i cmoknęłam go w policzek.

-Do Zobaczenia Zayn - uśmiechnęłam się do niego i pokierowałam się w stronę drzwi.

-Hej, Jo! - usłyszałam chłopaka i odwróciłam się do niego - zamknij drzwi! - uśmiechną się kolejny raz i mrugnął jednym okiem. Boże, dlaczego Zayn zawsze do mnie mruga, chyba zdaje sobie sprawę jak na mnie to działa.
Pomachałam mu i przekroczyłam próg drzwi zamykając je i upewniając się, że na pewno nikomu nie uda się wtargnąć do mieszkania.

Była godzina 19.47 kiedy pomyślałam że powinnam iść do Luke'a bo było mi po prostu źle, nawet nie wiem czemu to tylko przyjaciel... szczerze to nawet sama już nie wierzę w to, że to TYLKO przyjaciel.
Wyszłam z domu, a po dziesięciu minutach byłam już przed domem chłopaków. Z środka dochodziła jakaś serialowa muzyka, podejrzewam że z Pikachu. Zadzwoniłam dzwonkiem i kiedy usłyszałam kroki, przypomniałam sobie, że mam na sobie bluzę Zayn'a. Starałam się ją zdjąć kiedy w progu stanął uśmiechnięty Luke, który na mój widok od razu zmienił wyraz twarzy.
-Luke... przyszedłam porozmawiać... -zaczęłam niepewnie
-Jo nie mamy o czym -westchnął chłopak po czym spuścił wzrok na swoje buty
-Luke... ja ci to wytłumaczę... tylko mnie wysłuchaj. A teraz mogę wejść?
-Wchodź -chłopak uchylił drzwi wskazując gestem ręki że mam wchodzić. Wszyscy byli w salonie i gdy tylko mnie zobaczyli przywitali się ze mną i powrócili do kłótni jaki pokemon jest najlepszy. Ja jednak przyszedłam tu w innej sprawie...

-To co, porozmawiamy? - popatrzyłam na Luke'a, a on kiwnął głowa i udał się na schody.
Poczekałam aż wejdzie do swojego pokoju i ściągnęłam z siebie bluzę Zayn'a.
Wbiegłam po schodach i otworzyłam drzwi do pokoju Luke'a.
Chłopak siedział na biurku, a jego nogi były na krześle.
Podszedłam i zajęłam miejsce obok blondyna.
Było już dość zimno, a ja dalej byłam w samej podkoszulce i w spodenkach. Ciarki przeszły po moim ciele, a Luke prawdopodobnie zauważając to zszedł z biurka i podszedł do szafy wyciągając z niej swoją bluzę.
Podszedł do mnie i dodał mi ją do ręki. Uśmiechnęłam się do chłopaka przeciągając bluzę przez głowę. Ubranie było na mnie zdecydowanie za duże, ponieważ sięgało mi za biodra, zakrywając moje spodenki.

-Luke, chciałam ci powiedzieć, że Zayn zaprosił mnie na spacer, więc zgodziłam się. Na tym chyba powinna kończyć się cała historia. Zayn jest moim znajomym, jest naprawdę bardzo miły i...

-Gdzie go poznałaś? - Luke zapytał przerywając mi w połowie zdania.

-W szkole. - nie chciałam zdradzać okoliczności w jakich się spotkaliśmy, ale Luke najwyraźniej o to prosił.

-Jak? - Zapytał patrząc w moje oczy.

-Luke, ja...

-Jak? - Powtórzy swoje pytanie nieco bardziej zdecydowanym tonem.
Zamknęłam oczy i wzięłam głęboki oddech. Luke jest moim przyjacielem, nie będę przed nim niczego ukrywać.

-Pamiętasz Josha? - zapytałam. - pewnie pamiętasz, w dzień w którym przyjechaliście Josh postanowił odegrać się na mnie i na Nat. Na całe szczęście Mikey nas uratował. -Zaczęłam, a oczy blondyna rozszerzyły się, dzięki czemu mogłam ich idealnie niebieski kolor. - Wczoraj Josh postanowił spróbować jeszcze raz, ale tym razem jakimś cudem Zayn znalazł się w pobliżu i w ostatnim momencie powstrzymał Josha od kolejnych uderzeń. Tak wlasnie go poznałam. - zakończyłam swoją wypowiedz, a Luke widocznie nie wiedział co powiedzieć, wiec patrzyłam na niego cierpliwie czekając na jakikolwiek znak od blondyna.

-Więc... Ale, ale czujesz coś do niego? - chłopak nie wiedział jak zacząć, ale postanowiłam mu to wybaczyć, wiec odpowiedziałam na jego pytanie.

-Tak. Myśle, że jest moim przyjacielem. - oczy Luke'a posmutniały.

-Ale Jo, ja nie chcę żebyś mnie zostawiła. Potrzebuję ciebie. - powiedział łamiącym się głosem. Nie wiem o co chodziło chłopakowi, dlaczego mówi, że mnie potrzebuje?
Widziałam smutek bijący z jego oczu, wiec przybliżyłam się do niego i mocno przytuliłam.

-Luke, ty nie jesteś moim przyjacielem. - Na te słowa chłopak ścisnął mnie mocniej, tak jakby bał się słów które zaraz wypowiem. - Ty jesteś kimś więcej. - położyłam głowę na ramieniu chłopaka, a on zakrył swoją twarz w moich włosach.

I tak siedzieliśmy przez długie godziny, nigdzie nie widząc końca.

Heart Attack /5SOSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz