Rozdział 31
*Nat's pov*
Razem z Ashtonem jechałam do szpitala.
Dzisiaj był dzień, w którym dowiemy się czy nasze dziecko będzie chłopczykiem czy dziewczynką.
Kiedy znaleźliśmy się na szpitalnym parkingu Ash chwycił moją dłoń i uśmiechnął się czuło jednocześnie wyłączając samochód.
Wiedziałam lekki strach w jego oczach, tak jakby się stresował, podobnie jak ja zresztą.
Wyszliśmy z auta i zamknęliśmy drzwi, zaraz potem kierując się ku wejściu do szpitala.Po kilku minutach dotarliśmy do celu i znaleźliśmy w gabinecie lekarskim.
-Dzień dobry pani doktor - wslizgnelismy się do pokoju, a doktorka spojrzała na nas przerywając kartkowanie dokumentów znajdujących się na jej. Biurku. Uśmiechnęła się miło i wskazała dłonią na łóżko, na ktorym się położyłam.
Podciagnelam moją koszulkę w górę, a Ashton podszedł do mnie i chwycił moją dłoń.Doktorka położyła jakieś dziwne coś na moim brzuchu i zaczęła obserwować ekran znajdujący się obok mnie.
Po kilku minutach pani zerknęła na mnie i z uśmiechem odparła.-To będzie dziewczynka - kiedy usłyszałam te słowa w moich oczach pojawiły się łzy szczęścia, a Ash mocniej ścisnął moją dłoń uśmiechając się pokazując szereg swoich białych zębów.
----
Już od tygodnia wiem, że w moim brzuchu znajduje się mała dziewczynka, moje dziecko.
Za każdym razem kiedy o niej myślałam radość rozpierała moje serce, jeszcze nigdy nie czułam się taka szczęśliwa.
Właśnie kierowałam się do szkoły, tym razem sama, ponieważ wręcz zmusiłam Jo na zostanie w domu.
Kiedy znajdowałam się już przy szawkach poprawiłam torbę, która znajdowała się na moim ramieniu i wbiłam kod, aby wyciągnąć książki potrzebne mi na pierwszą dziś lekcje.Nagle poczułam dłoń na moich plecach, wiec szybko się odwróciłam i zobaczyłam przed sobą Josha, który wpatrywał się w mój brzuch.
Nie odzywałam się, a po kilku sekundach poczułam kolano na moim brzuchu. Zgięłam się z bulu, ale chłopak po raz kolejny postanowił uderzyć po raz kolejny i kolejny.
Zrobiło mi się trochę słabo, a Josh nadal nic nie mówił, jedyna rzecz jaką było słychać to moje jęki z bulu.
Kiedy tylko się zorientowałam leżałam już na podłodze.Mimo tego ,że leżałam na ziemi chłopak ciągle mnie kopał, bałam się tak cholernie się bałam! Nie umiałam powstrzymać łez, które ciekły po moich policzkach, byłam strasznie senna starałam się nie zasnąć i jak na razie chociaż to mi się udawało, myślałam ,że już po mnie kiedy usłyszałam krzyki i zobaczyłam jak ktoś uderzył Josh'em o szafki tak mocno ,że drzwiczki wyleciały z nawiasów a chłopak bezwładnie upadł na podłogę, moim wybawcą okazał się Calum
-Nat słyszysz mnie! -wrzasnął potrząsając mną, wyjął telefon i zadzwonił po karetkę, potem na policję a później chyba do Ashton'a, ale nie byłam pewna bo zasnęłam.
Otworzyłam oczy, oślepiła mnie biel panującą w pomieszczeniu, słyszałam jakieś krzyki ale były one stlumione więc pewnie ktoś w innej części krzyczał. Teraz przypominałam sobie wszystkie wydarzenia szkoła, Josh, zimna podłoga, a potem już nic.
Rozejrzałam się po sali, nie było tu nic oprócz łóżka, dziwnej maszyny, drzwi i okna w którym zobaczyłam mojego chłopaka i przyjaciół. Siedzieli, i nic nie robili nawet nie zmieniali pozycji, chciałam tam podejść ale gdy tylko się ruszyłam poczułam ból w okolicach podbrzusza, ból był tak silny ,że postanowiłam się na razie nigdzie nie ruszać. Wzięłam jakąś kartę która leżała na szafce nocnej, może tam pisało co się stało.
I pisało... Ciąża 4 mies., krwotok wewnętrzny, poronienie...
Kiedy to zobaczyłam na początku nie myślałam ,że to było o mnie, ale kiedy zobaczyłam moje imię i nazwisko oraz mój brzuch w którym nie było najprawdopodobniej już mojej córeczki bo był zbyt płaski... zalałam się łzami, zobaczyłam ,że Ashton patrzy się w moją stronę, kiedy nasze spojrzenia się spotkały zerwał się z miejsca i wbiegł na salę. Widziałam jego czerwone i załzawione oczy, ja już nawet nie umiałam powstrzymać łez one po prostu same się lały, chłopak usiadł na brzegu łóżka, złapał mnie za rękę i ucałował ją, chciałam się do niego przytulić ale ból w brzuchu mi przeszkodził, zrobiło mi się ciemno przed oczami, to nie może być prawda... słyszałam krzyki, nic nie rozumiałam, znowu zasnęłam.
CZYTASZ
Heart Attack /5SOS
Fanfiction- Nigdy nie mów "do widzenia", bo pożegnanie oznacza odejście, a odejście oznacza zapomnienie.