♥ ~15~ ♥

563 47 42
                                    

Uzumaki padł wykończony na podłogę i od razu zasnął. Po siłowni w domu Sasuke roznosiło się głośne chrapanie. Trenował ciężko i bardzo długo. Ćwiczenia rozpoczęli już o dwudziestej trzeciej, a teraz słońce zaczynało już wschodzić.

Młodszy Uchiha musiał przyznać, że Naruto nie był słaby. Szybko się uczył i nie poddawał się, dopóki mógł walczyć. Po kilku sparingach mógł spokojnie stwierdzić, że nie był daleko w tyle. Zastanawiał się tylko, jak to było możliwe? Blondyn mówił, że nigdy nie ćwiczył, a wychowanie fizyczne omijał szerokim łukiem, razem z Chojim i Shikamaru. Podczas walki nie powinno się rozmawiać, ale Uzumaki trajkotał bez umiaru. Nie potrafił przestać rozmawiać ani na chwilę, nawet po tym, jak dostał cios w żuchwę. Dzięki temu czarnowłosy poznał wiele faktów z życia jego i jego kuzyna, którego prawie w ogóle nie kojarzył, ale Kakashi coś tam o nim wspominał. Teraz wiedział o nim pewnie więcej, niż Iruka sam o sobie.

Sasuke podszedł do miejsca, w którym spał Naruto i ukucnął przy nim. Wyciągnął dwa palce i ułożył je na czole młodszego chłopaka.

- Nie było tak źle - szepnął, po czym chwycił drugiego nastolatka i niedbale przerzucił przez ramię.

Zabrał go do swojego pokoju. Gdy przechodził obok pokoju brata, zauważył jak zza drzwi wyłania się głowa Itachiego.

- Ooo jak uroczo... Ale wiesz, mógłbyś być delikatniejszy bo... - starszy z braci nie dokończył, ponieważ Sasuke zmroził go spojrzeniem swoich ciemnych tęczówek i poszedł dalej.

Itachi usłyszał już tylko "Morda" rzucone przez młodszego, dźwięk zamykanych drzwi i tępy huk ciała uderzającego w twardą powierzchnię.

~~~

- Proszę - rzucił Iruka, gdy usłyszał pukanie do drzwi.

- Yo - przywitał się Kakashi wchodząc do pokoju i uniósł rękę w górę, w gescie powitania.

Umino słysząc głos przyjaciela, odłożył książkę na bok i nie wstając z fotela, spojrzał na nowo przybyłego.

- Co tam? - zagadnął widząc, że Hatake nie chce zacząć mówić sam od siebie.

Brązowowłosy zlustrował starszego wzrokiem. Ubrany był w obcisłe, czarne jeansy, białą koszulę i długi czarny płaszcz. Prezentował się naprawdę dobrze.

- Już myślałem, że nie zapytasz - westchnął. - Zbieram się do pracy, jakbyś gdzieś wychodził to klucze są w półce w przedpokoju.

- Dzięki. Ogólnie... Nigdy nie mówiłeś, gdzie pracujesz. Może coś opowiesz o swojej pracy jak ci się nie spieszy, hm? - powiedział wstając z fotela.

Swoje kroki skierował w stronę drzwi, gdzie stał szarowłosy. Gdy był w odpowiedniej odległości, wbił palec między żebra wyższego.

- Wiesz, że tego nie lubię - westchnął mrużąc oczy na gest młodszego.

- Ojj no powiedz, gdzie pracujesz! - wypiszczał długowłosy.

- Na ulicy Sato - odparł.

Iruka przybił sobie piątkę z czołem.

- Ale chodziło mi o to, w jakiej pracy - wyjaśnił.

- Fajnej, ciekawej, niebezpiecznej - mruknął Kakashi i ze śmiechem opuścił pokój młodszego.

- O ty wredna mendo! - wykrzyczał Iruka i udał się w pogoń za szarowłosym, który już zamykał za sobą drzwi wejściowe.

~~~

Iruka krzątał się po kuchni, przygotowywując posiłek dla Kakashiego. Chociaż w taki sposób mógł się mu odpłacić. Gdy wszystko tak naprawdę było już gotowe i tylko powoli miało się podgrzewać, włączył telewizor. Na kanale, który był odpalony, włączone były właśnie wiadomości.

"Brutalne morderstwo odkryto dziś, na ulicy Sato. Policja poszukuje świadków zdarzenia. Ofiarą jest około dwudziestosześcioletni mężczyzna. Ubrany miał na sobie czarny płaszcz i koszulę. Kolor włosów, oczu i reszta  jest nie do zidentyfikowania, ponieważ ofiara została podpalona. Napastnik uszkodził też oczy ofiary. Nie ma ich na miejscu zdarzenia... "

Umino szybko zmienił kanał. Nie lubił słuchać o takich rzeczach. Trapiła go jednak jedna sprawa... Ulica Sato, wiek i ubrania ofiary... Kakashi miał pracować na tamtej ulicy. Ubrany był tak samo jak ofiara. Co jeśli ktoś go zaatakował, gdy szedł do pracy?!

Iruka spanikowany chwycił za telefon i wybrał numer starszego. Słuchając dźwięku sygnału, nerwowo chodził po kuchni w kółko, powtarzając w myślach "niedobrze".

Upadł na kolana. Łzy bezsilności spływały po policzkach mężczyzny, gdy po raz czwarty sygnał się urywał. Nikt nie odbierał. Ale to jeszcze nic nie oznaczało, prawda? Trzęsącymi się dłońmi chwycił za blat kuchennej wyspy i podciagnął się, by wstać na nogi, które odmawiały posłuszeństwa.  Wierzchem dłoni starł słoną ciecz z policzków i poklepał się po nich.

- Bądź dobrej myśli - rzucił zrezygnowany sam do siebie, próbując uwierzyć w to, że nic się nie stało.

Ostatni raz chwycił za telefon i wysłał SMS-a do Kakashiego. "Jak się czujesz?" - głupie pytanie, ale to chyba lepsze niż  "Żyjesz jeszcze czy to ty zginąłeś na tej ulicy", prawda?

Podszedł do kuchenki i wyłączył wszystkie palniki, po czym udał się do łazienki.

Rozebrał się i wziął zimny prysznic. Nie spieszył się. Zimna woda skutecznie odciągała go od myślenia. Gdy uderzała w jego ciało, dawała mu ukojenie, którego potrzebował. Po jakimś czasie postanowił opuścić kabinę prysznicową. Przetarł lekko włosy ręcznikiem i narzucił na siebie szlafrok. Oparł się dłońmi o umywalkę i spojrzał w swoje odbicie w lustrze. Zerknął na wyświetlacz telefonu. Godzina 23:41, jedynie kilka wiadomości od Naruto. Żadnego odzewu ze strony Hatake. Rzucił telefon na stertę swoich ubrań i ponownie zaczął się przyglądać odbiciu, które po chwili zostało przysłonięte, przez słoną ciecz zbierającą się w jego oczach. Zaczął cicho szlochać. Niedługo później szloch ten przerodził się w krzyk rozpaczy. Sam nie wiedział dlaczego płacze. Wiedział tylko, że tego potrzebował.

- Jestem przy tobie - usłyszał i poczuł ręce oplatające go w talii.

Problem w tym, że był sam w domu...

~~~
D.O.N.E.!
Mamy rozdział numer 15!

Miłych ferii życzę! 💜

Just stay with me ~ Kakairu/Sasunaru [ZAWIESZONE] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz