♥~4~♥

903 78 59
                                    

Kakashi posadził Irukę na siedzeniu z przodu. Ściągnął z siebie bluzę, zwinął ją i wsadził pod głowę śpiącego chłopaka. Gdy zamknął drzwi, obszedł auto i wsiadł za kierownicę. Zapalił auto i wyjechał na jezdnię. Rozglądał się po budynkach w okół, a gdy zatrzymał się na czerwonym świetle, spojrzał na młodszego. Zaczął przyglądać się jego twarzy, na której prawie wszystko było idealne. Karnacja o kilka odcieni ciemniejsza niż ta jego, ciemne brwi, długie rzęsy, które okalały jego oczy, które miały bardzo ładny kształt. Do tego orzechowe tęczówki, które teraz skryte były pod powiekami. Zjechał spojrzeniem jeszcze niżej i przyjrzał się jego ustom. Były pełne i miały kolor dojrzałych malin.

-Ciekawe czy smakują malinami- pomyślał szaro włosy.

Chciał zastanowić się jeszcze nad pochodzeniem jego blizny, która rozciągała się od jednego policzka, przechodziła przez nos i kończyła się na drugim poliku, ale wtedy światło zmieniło się na zielone.

Jechał ulicą, gdy nagle w parku mignęła mu blond włosa czupryna. Zaparkował auto najbliżej jak to było możliwe i obudził Irukę. Ten zamruczał cicho, ale otworzył oczy i przeciągnął się. Spojrzał na niego pytającym wzrokiem, a wyższy wskazał tylko ruchem głowy na osobę w parku. Ściemniało się już, ale młodszy pozna posturę swojego kuzyna w każdej sytuacji. Miał już wysiadać i wołać go, ale mężczyzna w masce zatrzymał go ruchem ręki. Zauważył on jeszcze jeden szczegół, którego szatyn nie widział. Młody miał kłopoty...

~~~Tymczasem u Naruto~~~

Siedział na ławce w parku, która była najbardziej skryta wśród drzew. Spędził tutaj już kilka godzin. Zaczęło się ściemniać, gdy osiedlowa patologia* zaczęła go zaczepiać.

- Co tutaj robisz, szczylu, hmm? To nasza ławka - zaczął jeden z nich.

Blondyn nawet na nich nie spojrzał. Nadal siedział z kolanami podciągniętymi pod brodę, wzrok wbijając w ziemię.

- Do ciebie mówimy, pajacu- warknął jakiś niebieskowłosy.

- Nie chcesz z nami rozmawiać? A może nasza siła do ciebie przemówi?! - zaśmiał się, prawdopodobnie, lider wandali. - Sora, bierz go.

Chłopak, który dzisiejszego wieczoru na pewno wlał w siebie sporą ilość alkoholu, zaczął zmierzać w jego stronę. Naruto ocknął się z transu i zobaczył tylko, jak brązowo włosy wyciąga zza paska ogromny, na oko 35-cio centymetrowy nóż.

- Tato, idę do ciebie - mruknął blondynek, już widząc swoją śmierć.

Zamknął oczy i przygotował się na cios. Zaczął piszczeć, jak mała dziewczynka, która zobaczyła dużego psa. Czekał na atak, ale on nie nadszedł.

- Ładnie to tak znęcać się nad innymi? - zapytał nieznajomy, który uratował chłopaka.

Chwycił pijanego osobnika za nadgarstek, wykręcając go w drugą stronę. Wyrwał mu nóż i wsadził go do swojej kieszeni. Odwrócił chłopaka tyłem do siebie i kopnął go tak mocno, że ten przewrócił się twarzą w dół i wybił obie jedynki.

- Kim ty, do cholery jesteś, że się wtrącasz?! Życie ci niemiłe?! -różowo włosy lider całej szajki skierował te słowa do wybawcy Uzumakiego.

- Maniery wymagają przedstawienia się, ale jakoś szkoda mi na was moich słów - mruknął i wzruszył ramionami.

- W takim razie, na niego! -lider wywrzeszczał oschle do swojej bandy.

Wtedy ośmioro mężczyzn rzuciło się na niczym nie wzruszonego chłopaka. Gdy już byli o krok od niego, w błyskawicznym tempie wyciągnął nóż z kieszeni i przyjął pozycję bojową. Pierwszy napastnik biegł na niego z kijem. Nie przejął się nim jakoś zbytnio, więc po prostu przesunął się na bok, podstawiając mu nogę, a ten się przewrócił i uderzył głową o wystający korzeń. Skupił się na drugim przeciwniku, też poszło łatwo. Nie chciał ich zabijać, więc użył noża, by rozciąć pasek w spodniach wroga, które opadły mu do kostek, przez co kolejny już osobnik leżał na ziemi. Trzeciego po prostu kopnął w brzuch przez co odleciał parę metrów w tył, nokałtując jeszcze dwóch swoich towarzyszy. Reszta, widząc całe zajście, uciekła i schowała się w krzaki.

- Nic ci nie jest? - zapytał nieznajomy blondynka, a w odpowiedzi dostał tylko kręcenie głową. - Ty jesteś Uzumaki Naruto?

- Tak... Znamy się? - powiedział niepewnym głosem.

- Sasuke Uchiha. Teraz już tak - czarnowłosy posłał mu figlarny uśmiech. - Kakashi kazał mi cię znaleźć. Jakiś Iruka strasznie się o ciebie martwi, a on się o to wkurwia, bo też potrzebuje atencji - wytłumaczył.

Naruto spuścił wzrok na swoje buty. Przygniotło go poczucie winy. Iruś musiał się o niego martwić.

Z gorzkich żalów, które sprawiały, że niebieskooki czuł się nieswojo, wyrwał go dotyk ciemnookiego. Spojrzał na niego niezrozumiale, ale ten nic nie powiedział, tylko pociągnął blondyna w stronę parkingu. W jednym z aut Naruto dostrzegł jego kuzyna ze starszym mężczyzną, który odwiedził ich rano. Długowłosy wybiegł z auta i podbiegł do Uzumakiego.

-Iru... Ja przepr- zaczął blondyn.

Nie mógł jednak dokończyć, ponieważ Iruka z całej siły zdzielił go w głowę. Zaraz potem jednak mocno przytulił go do siebie, przez co młodszy zaczął płakać.

- Debilu, jak mogłeś tak uciec z domu? - krzyknął brązowo włosy, ze łzami w oczach.

- Iruś... Przepraszam, przepraszam, przepraszam! - wypłakał Uzumaki.

- No już, przestańcie się do siebie kleić i wsiadać do auta - rzucił szarowłosy przez otwartą szybę. - Umino, siadaj z przodu - dodał trochę bardziej oschle niż zwykle.

Uchiha wyczuł w zachowaniu Hatake to coś i uśmiechnął się pod nosem. Wszyscy wsiedli do auta i podjechali pod mieszkanie kuzynów.

- Wejdziecie może na jakąś harbatę czy coś? - zapytał chłopak z blizną, ziewając przy tym. - Przepraszam - rzucił jeszcze.

- My z Sasuke już wracamy, dzięki. Wyśpijcie się, a jak chcesz to ciebie jutro z chęcią zabiorę na herbatę.

Mówiąc te słowa, mężczyzna w masce się uśmiechnął, co można było wyczytać z jego oczu. Posłał jeszcze brązowookiemu tajemnicze spojrzenie, którego ten nie mógł rozszyfrować, i razem ze swoim towarzyszem opuścili podjazd, odjeżdżając z piskiem opon.

Iruka szybko przygotował kolację dla blondyna, gdy ten brał ciepły prysznic. Przygotował mu dwa duże omlety. Udał się pod drzwi łazienki.

- Naru, wychodzisz już?

- Chwila...- odburknął tylko.

- Jak wyjdziesz w tej chwili, to jutro na obiad ugotuję ramen! - zaśmiał się Umino.

Nim się obejrzał, niebieskooki stał już obok niego, a łazienka była wolna. Wiedział jak go przekupić. Poszedł się szybko umyć, a gdy już w piżamie siedział w pokoju, usłyszał dźwięk SMS-a. Spojrzał na telefon.

–——––—–—————————————
Hatake Kakashi

Hej, no więc co z tą herbatą jutro?

Jeśli chcesz, to możemy się wybrać, poznamy się lepiej ;)

——————————————————

Mimowolnie uśmiechnął się czytając tą wiadomość. Wiedział, że jego odpowiedź była trochę żenująca, ale był już zmęczony i chciał się już położyć do łóżka, ale dostał jeszcze jedną odpowiedź.

——————————————————
Hatake Kakashi

W porządku! W takim razie przyjadę po ciebie o 18, bądź gotowy! :D

Idź spać, na pewno jesteś zmęczony dzisiejszym dniem. Niczym się nie przejmuj! Dobranoc <3

Tak, dobranoc ^_^

——————————————————

Odłożył telefon na nocną półkę i zmęczony, oddał się w objęcia Morfeusza z uśmiechem na ustach.

°°°

*przepraszam, musiałam xD

Just stay with me ~ Kakairu/Sasunaru [ZAWIESZONE] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz