♥~ 17 ~♥

561 52 26
                                    

Było późne popołudnie, gdy Iruka odebrał telefon od Naruto. Dzwonił on, by powiedzieć, że jednak nie może się dzisiaj spotkać, ponieważ nie było go w domu całą noc i Jiraiya dał mu szlaban. Umino był zły, za to, że blondyn włóczy się gdzieś po nocach, mimo tego, że wie jaki los prawdopodobnie spotkał jego matkę.

Westchnął głośno, gdy w telefonie usłyszał dźwięk kończonego powiadomienia. Zerknął na zegar wiszący nad przeszklonymi trzwiami tarasowymi, które prowadziły na tyły domu. Kątem oka zauważył jakiś ruch w krzakach, lecz zignorował to, ponieważ widział, jak psy Kakashiego biegały po podwórku, więc to była pewnie ich sprawka. No właśnie, co do Kakashiego... Wcześnie rano wyszedł do pracy, zostawiając tylko karteczkę w kuchni, na której napisał, że został nagle wezwany do pracy. Nie mieli czasu porozmawiać o sytuacji, która wczoraj miała miejsce, ponieważ Iruka zaraz po kolacji poszedł się położyć, a szarowłosy wziął prysznic i również udał się do snu. Różnica była taka, że Hatake smacznie spał, a długowłosego męczyły koszmary i zwidy. Cienie tańczące za oknem zdawały się nasilać z każdą próbą zaśnięcia, dlatego większą część nocy przeleżał z otwartymi oczami, patrząc w sufit.

Zaraz po tym, jak odłożył telefon po rozmowie z kuzynem, usłyszał dźwięk SMS-a.

——————————————————
Kakashi

Będę za 15 minut

——————————————————

Czytając tę wiadomość spanikował. Tętno w sekundzie wzrosło. Nie chciał z nim rozmawiać. Nie teraz, gdy jeszcze nie wie, jak wszystko ubrać w słowa.

Jakby w amoku ubrał buty i wyszedł na zewnątrz. Bez telefonu, bez portfela. Szedł przed siebie, a jego buty wybijały równy rytm na brukowej kostce, którą wyłożony był chodnik. Słyszał za sobą ciężkie kroki, ale było to normalne, ponieważ nadal był dzień. Przyspieszył kroku, gdy zauważył auto Kakashiego, jadące z naprzeciwka. Skręcił w boczną uliczkę i między blokami przebiegł na następną ulice, na której znajdował się park. Postanowił tam zajrzeć.

Gdy wszedł do jednego z niewielu zielonych miejsc w Konosze, udał się wgłąb bocznej alejki, która prowadziła między drzewami do małego stawu. Usiadł na jednej z ławek, podciągając kolana pod brodę. Kaczki, które właśnie dreptały w stronę stawu, zatrzymały się koło Umino, kręcąc dziobami. Ten uśmiechnął się do nich.

- Nic dla was nie mam - powiedział, wystawiając przed siebie ręce.

W jednej chwili kaczki się spłoszyły, a długowłosy usłyszał w krzakach za sobą szelest. W jednej chwili ujrzał kątem oka postać stojącą za nim z ręką w górze, jakby chciał go uderzyć. Widząc to, mimowolnie mocniej skulił się, czekając na cios. Nie krzyczał, ani nie wierzgał, ponieważ wiedział, że nie ma szans. Był słaby. Cios nie nadszedł, dlatego odwrócił się. Na widok, który ujrzał, oniemiał.

Napastnik stał i rękę nadal miał wyciągniętą w górze. Tym razem pojawiła się również druga postać, dobrze znana Iruce. Ściskała ona dłoń drugiego osobnika i mierzyła go morderczym spojrzeniem.

- Ka... Shi? - zapytał zdumiony i zarazem przestraszony Umino.

Ten nie odpowiedział, tylko przeniósł na niego swoje spojrzenie, uśmiechając się ciepło.

- Piękny mamy dziś dzień, nieprawdaż? - zagadał, akcentując ostatnie słowo, przy czym mocniej sciskając dłoń napastnika, na co ten aż syknął z bólu.

- A-ah, tak - odburknął patrząc, jak Hatake wykręca rękę swojego przeciwnika. - Ej uważaj bo go połamiesz! - wykrzyczał.

Szarowłosy spojrzał na niego przelotnym spojrzeniem, po czym wyciągnął telefon i wysłał jakiegoś SMS-a. Po chwili ułożył dłoń na karku napastnika, uderzając mocniej w "guziczek", przez co stracił on przytomność.

- Em, nie przejmuj się nim, pijany był - wyjaśnił szybko Kakashi. - Wracasz do domu?

Iruka pokiwał głową na tak, i bez żadnego słowa, ruszył w stronę wyjścia z parku. Wiedział, że w domu czekała ich rozmowa, dlatego bardzo się stresował, a gdy Hatake pytał go, czy wszystko okej, odpowiadał, że jest trochę roztrzęsiony po ataku.

~~~

Od powrotu do domu minęło trochę czasu. Na dworze zdążyło się ściemnić, a Kakashi zdążył zjeść obiad przygotowany przez Umino, i wziąć długą kąpiel. Iruka natomiast cały ten czas siedział zestresowany w salonie i głaskał psa, starając się nie rozpłakać.

Gdy nadszedł ten moment, i Kakashi wszedł do salonu, długowłosy nie wytrzymał napięcia.

- Przepraszam! - wykrzyczał.

- Hę? Ale za... - nie dane było mu doki czyc pytania, gdy młodszy znów wypalił.

- Myślałem, że jesteś martwy, bo to wszystko łączyło się w całość. Ulica Sato, płaszcz i koszula, taką jak miałeś i myślałem, że nie żyjesz i straciłem kolejną ważną osobę i jak przyszedłeś to myślałem, że nie żyjesz i temu się bałem i... - gadał szybciej niż rapuje Eminem.

Kakashi roześmiał się głośno, kładąc palec na ustach niższego, by ten przestał na chwilę mówić.

- Naprawdę przechodzą na ciebie nawyki blondyny. Nie podoba mi się to - powiedział, zbliżając powoli twarz do twarzy drugiego. Patrzył mu głęboko w oczy, po czym dodał - tak samo nie podoba mi się, że myślisz, że jakiś słaby człowiek mógłby mnie tak zmasakrować. Chyba nie znasz mojej siły, dlatego kiedyś będę musiał ci ją zaprezentować - ostatnie zdanie wyszeptał mu prosto to ucha, po czym ugryzł jego płatek i opuścił pomieszczenie, machając ręką.

Zostawił oslupionego mężczyznę samego, że swoimi sprzecznymi myślami.

~~~
Done. Dobra, to jest ten rozdział, który miałam napisany na zapas. Ogólnie chciałam napisać więcej, ale jakoś tak wyszło, że słabo z czasem. Przez jakiś czas może nie być rozdziałów, ale postaram się coś pisać w przerwach.

Miłego dzionka/wieczorku/nocki życzę! 💜

Just stay with me ~ Kakairu/Sasunaru [ZAWIESZONE] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz