12. Nie potrafię...

269 18 6
                                    


Dzisiaj jest piątek, jest mniej więcej godzina siódma dwadzieścia, a ja jeszcze leżę w swoim ciepłym łóżku. Otworzyłam oczy i zamiast cieszyć się, że jest piękny dzionek myślę na tym co się wczoraj stało. Nadal jest mi przykro, ale czego miałam się spodziewać, że będzie dla mnie sympatyczny?

Chyba w snach...

Kiedy mój budzik zadzwonił drugi raz postanowiłam wstać z łóżka i przyszykować się na zajęcia. Szybkim krokiem doszłam do szafy i zaczęłam wybierać ubrania. Dzisiaj postanowiłam ubrać zwykłe jeansy, zwykłą biała koszulkę na ramiączka i długą jeansową kurtkę. Po założenia wszystkiego na siebie, wzięłam plecak założyłam go na plecy i ruszyłam w stronę kuchni. Schodząc po schodach usłyszałam czyjeś śmiechy. Gdy zeszłam moim oczom ukazał się Ruggero siedzący na kanapie wraz z Agusem.

Cholera, on tu przyszedł specjalnie żeby mnie zdenerwować czy jak?

Wzięłam głęboki oddech i ruszyłam w stronę kuchni. Chłopcy zwrócili na mnie uwagę, a ja z uśmiechem na twarzy powiedzialam obu ciche "cześć".

Nie chciałam pokazać, że przejmuje się wczorajszą zaistniałą sytuacją.

Podeszłam do lodówki, otworzyłam ją i nalałam osobie soku do szklanki. Gdy już nie były zawartości w naczyniu, odłożyłam ją do zlewu i poszłam ubrać buty, aby wyjść do szkoły. Moją ręką  leżała już na klamce, a ja poczułam, że ktoś ściska mój nadgarstek. Wiedziałam już, że to on.

Jego miętowe perfumy go zdradziły.

Nie pewnie odwróciłam się w jego stronę i posłałam mu wzrok, który znaczył ''o co chodzi?". Nastolatek westchnął głośno i puścił moją dłoń.

— Przepraszam za wczoraj — rzekł, wkładając swoje ręce w kieszenie. Nie chciałam się na niego obrażać, ale wciąż bolało mnie jego ostatnie  zachowanie.

— W porządku — powiedziałam i skrzyżowałam dłonie na klatkę piersiową.

— Czyli nie jesteś zła? — spytał podnosząc lekko wzrok z podłogi na mnie.

— Przeszło mi już — odrzekłam, a następnie posłałam mu delikatny uśmiech.

— Może chciałabyś dzisiaj gdzieś wyjść? — zapytał, gdy miałam już wychodzić.

— Niestety, dzisiejsze popołudnie mam już zajęte — Chłopak lekko się zdenerwował .

— Jorge? — spytał . Natomiast ja spojrzałam na niego, zaczęłam się cicho śmiać i uderzylam się delikatnie ręką w czoło.

— Nie tym razem. Dzisiaj idę do Valentiny z dziewczynami — Było można ujrzeć, że włoch po tej informacji się troszkę rozluźnił.

— W porządku, może następnym razem — powiedział, przy czym się uśmiechnął i poszedł w stronę kuchni, natomiast ja wyszłam z mieszkania i ruszyłam w stronę szkoły do której niedługo się spóźnię.

Piętnaście minut później

Już po parunastu minutach znajdowałam się przed budynkiem. Gdy weszłam na teren szkoły od razu zauważyłam moje przyjaciółki.  Szybkim krokiem ruszyłam w ich stronę. Powedziałam ciche "hej" i z każdą się przywitałam .

— Pamiętasz, że dzisiaj po szkole idziemy do mnie, prawda? — spytała Valu wymachujac swoim palcem nad moją twarzą.

— Oczywiście, tylko weź ten palec bo mi jeszcze krzywdę nim zrobisz — rzekłam, a po momencie wszystkie parskłyśmy śmiechem.

— Słyszałyście, że jutro Ruggero robi imprezę dla całej szkoły? — zapytała Giovanna, która cały czas patrzyła w swój telefon, co jakiś czas spoglądając na nas.

Nie udawaj kogoś, kim nie jesteś | RuggarolOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz