26. A może ja go w ogóle nie znam?

187 11 0
                                    

Cześć, na wstępie, chcę wam przypomnieć, ze jeśli rozdział Wam się spodoba, to miłoby było gdybyście zostawili coś po sobie.

Pamiętajcie, że komentarze i głosy motywują mnie do szybszego pisania!

Właśnie skończyłam opowiadać wszystko Valetntinie i szczerze mówiąc myślałam, że będę się czuła fatalnie, ale kiedy opowiedziałam jej o całej sytuacji, poczułam po prostu ulgę.

Blondynka przyglądała mi się, a ja zauważyłam, że po raz pierwszy wygadana nastolatka, nie wiedziała co powiedzieć. Po chwili cicho westchnąła i zaczęła mówić.

— Sprawa jest ciężka, ale uważam, że z każdej sytuacji można znaleźć jakieś wyjście — doradziła. Wiem, że chciała mi pomóc, ale akurat ta rada było zbędna.

Ja wwiem co trzeba zrobić, tylko jego zachowanie nie pomaga mi w zrealizowaniu moich pomysłów.

— Valuu.... — jęknęłam.
— Ja znam rozwiązanie. Chce mu pomóc, ale on nie chcę pomocy, rozumiesz? — rzekłam zdenerwowana, a następnie wstałam i zaczęłam łapczywie łapać powietrze, bo czułam w moich oczach już słoną ciecz.
— Chcę mu pomóc, staram się, aby tam nie poszedł, ale jemu to nie pasuje. Chcę wszystko olać i po prostu pójść do więzienia — powiedziałam, wściekła na włocha. Był tak zła, że nawet nie zauważyłam, że łzy które tak bardzo powstrzymywałam, właśnie leciały po moich rumianych policzkach.
— Mam wrażenie, że nie zależy mu na niczym, nawet mnie... — Ostatnie dwa słowa, wypowiedziałam praktycznie szeptem, a tuż po chwili wpadłam w historyczny szloch.

Blondynka od razu do mnie podeszła i przytuliła, szepcząc, że wszystko się ułoży i, że Ruggero zmieni zdanie i zostanie na wolności wraz ze mną.

Miałam nadzieję, że jej słowa się spełnią i tak się stanie...

— A więc co mam teraz zrobić? — zapytałam, kiedy obydwie wyszłyśmy ze swoich objęć . Spojrzałam na blondynkę, a ona uśmiechnęła się do mnie delikatnie.

— Uważam, że powinnaś do niego pojechać i porozmawiać. Wytłumaczyć, że zależy ci na tym, aby nie poszedł do więzienia i nie zjebał sobie życia — powiedziała, a ja automatycznie się uśmiechłam.

— Masz rację, zrobię tak — rzekłam, a później westchnęłam i zajęłam miejsce na sofie, na co Valentina posłała mi zdziwone spojrzenie.
— Co? — spytałam, nie rozumiejąc jej reakcji, na to, że usiadłam.

— Jak to co? Rozmawiamy o tym co powinnaś zrobić, a ty teraz siadasz na kanapie? — spytała, a ja zdziwiona nie wiedziałam co odpowiedzieć .

— A co mam robić? — Zapytałam, przy tym jedną dłonią podpierać swoją głowę oraz patrząc na blondynkę.

— To o czym przed chwilą gadałyśmy — rzekła, a ja nie wiedząca co mam zrobić, odezwałam się ponownie.

— Mam teraz o dwudziestej pierwszej piętnaście, wyjść z domu, iść do Ruggero i z porozmawiać? — spytałam. Myślałam, że może to poczekać do jutra, ale chyba Zenere sądziła, że lepiej zrobić to teraz.

— No oczywiście, a na co chcesz czekać? Zadzwoń po taksówkę i jedź tam — powiedziała.

— Masz rację, chyba powinnam tak zrobić — rzekłam, zdecydowana, a po chwili wstałam z kanapy i ruszyłam w stronę przedpokoju, w którym znajdowała się moją kurtka i buty.

Ubrałam się, a później gdy podniosłam głowę zauważyłam, że nastolatka stoi tuż przede mną.

— Mam nadzieję, że wszystko się uda i się dogadacie — powiedziała, przytulając mnie przy tym. Oddałam uścisk, a później się uśmiechnęłam.

Nie udawaj kogoś, kim nie jesteś | RuggarolOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz