17. Kocham Cię...

268 14 2
                                    

Aktualnie jest godzina dwudziesta piętnaście, a ja wraz z nastolatkami właśnie dotarłyśmy pod dom włocha.

Valentina zaparkowała samochód, a potem wyjęłam kluczyki że stacyjki. Po momencie wysiadłyśmy z auta.

Szłyśmy jednym tempem w stronę bloku w którym mieszka brązowooki.
Gdy weszłyśmy do środka zauważyłam sporą ilość ludzi, którzy byli już dobrze pijani. Gdy dziewczyny się rozdzieliły, również postanowiłam iść swoją drogą.
Udałam się do kuchni w której nie było osób. Wzięłam kieliszek i wlałam do niej alkohol. Na codzień nie piłam, ale chciałam chociaż raz się trochę wyluzować, a nie cały czas narzekać. Moja mina po wypiciu zawartości lekko się skrzywiła, a potem poczułam jak ciecz rozgrzewa moje gardło.

Po co w ogóle piją to świństwo?

Nagle poczułam ciepły oddech na swojej szyi. Bez zastanowienia odwróciłam się, a moje oczy ujrzały przystojnego włocha którego czasem mam ochotę udusić.

— Koleżanki Cię zostawiły, a teraz upijasz się w samotności? — zapytał, wskazując na pusty kieliszek, a po chwili na jego twarzy pojawił się ten chytry uśmieszek którego nienawidzę.

— Po pierwsze nie zostawiły, po drugie nie można upić się jednym kieliszkiem, a po trzecie nie masz ciekawszego zajęcia, niż zaczepianie mnie? — To wszystko mówiłam prosto w jego oczy, które za każdym sprawiły, że odlatuje na inną planetę, ale w tym momencie musiałam się opanować .

— Naprawdę chcę Ci się to jeszcze udawać? — spytał, a ja spojrzałam n niego wzrokiem mówiącym "Nie rozumiem?" .

— Emm... co udawać, bo nie wiem o co chodzi? — zapytałam podnosząc jedną brew wyżej od drugiej. Jednak w środku lekko się domyślałam o co chodzi.

—  Cały czas udawanie niedostępnej przy mnie, udajesz, że mnie nie lubisz, odrzucasz mnie. Ta gra ci się jeszcze nie znudziła? — zapytał nie odrywając ode mnie wzroku.

— A nie wpadłeś na to, że po prostu Cię nie lubię, albo nie jestem taka jak reszta dziwczyna? — odpowiedziałam mu pytaniem na pytanie. W sumie nie wiem czemu tak powiedziałam, skoro wiedziałam jaka jest prawda.

— Lubisz mnie — rzekł, a następnie zaczął się lekko śmiać.

— Mylisz się, nie lubię Cię — powedziałam bawiąc się przy tym bransoletkami, które zdobiły mój nadgarstek.

— Ah tak? To w takim razie powiedz mi to prosto w oczy — powiedział, a ja przypomniałam sobie naszą pierwszą rozmowę.

Wspomnienie

Szybko odepchnęłam go od siebie, a następnie strzeliłam mu liścia. Nastolatek posłał mi zabójczy wzrok, ale nie zrobił na mnie tym wrażenia. Był tak wściekły, że jego tęczówki zrobiły się czarne, a po chwili się odezwał.

— Nigdy. Więcej. Tak. Nie. Rób. — wysyczał, a ja parskłam śmiechem, a to jeszcze bardziej go zdenerwowało.

— To moja wina, że pchasz te brudne łapska tam gdzie Cię nikt nie zapraszał? — spytałam, podnosząc przy tym charakterystycznie jedną brew i krzyżując ręce na klatkę piersiową.

— I tak w końcu ulegniesz, jeszcze żadna dziewczyna mi nie odmówiła i nie będziesz wyjątkiem Sevilla — powiedział, a po chwili zaczął się kierować w stronę drzwi.

Koniec wspomnienia

W moim ciele panował strach, nie chciałam tego mówić, ale bałam się, że to może być jakaś jego zagrywka, aby udowodnić mi, że potrafi zdobyć każdą. Nastolatek cały czas na mnie patrzył, był pewny, że nie odważe się na takie słowa.

Nie udawaj kogoś, kim nie jesteś | RuggarolOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz