Don't leave me

4.6K 439 219
                                    

| Dream POV|

Przez całe dwa tygodnie nic u chłopaka się nie zmieniło. Pierwszy tydzień przeleżał w łóżku, ledwo wstając z łóżka, raz było mu cieplej, a raz zimnej. Za to drugi tydzień zaczął się od wymiotów a zakończył się w szpitalu po tym jak chłopak zaczął wymiotować krwią.  Przyjęli go na oddział, gdzie został aż do dzisiaj. Mimo że chciałem być przy nim cały czas, to nie mogłem sobie na to pozwolić przez zbliżające się zawody. Dlatego zaczynałem dzień od treningu, a później zaraz po zakończeniu go jechałem do chłopaka i tam spędzałem czas aż do momentu, w którym albo nie zasnął, albo mnie nie wyrzucili. Tak jak zawsze wszedłem do szpitala, od razu idąc do odpowiedniej sali. Wszedłem do niej, chcąc przywitać się z chłopakiem, jednak widząc, że sala jest pusta, spanikowałem. Wybiegłem z sali, zaczepiając pierwszą lepszą pielęgniarkę.

- Dzień dobry, co się stało z chłopakiem, który leżał w sali 87? - spytałem, patrząc na nią przestraszony.

- A pan jest?

- Jestem starszym bratem. - powiedziałem, kłamiąc jak z nut.

- Został przeniesiony na inny oddział, ponieważ jego stan się pogorszył. - powiedziała, na co moje serce się chyba zatrzymało.

- G-Gdzie jest teraz? - spytałem, czując, jak robi mi się słabo.

- Został przeniesiony na oddział obserwacji, sala 234. - powiedziała, idąc dalej w swoim kierunku. Szybko pobiegłem tam, tak jak mówiły o tym strzałki. Po kilku minutach wszedłem cicho do sali, w której na moje szczęście był chłopak. Usiadłem przy nim, widząc, jak mój ukochany śpi. Chwyciłem jego dłoń, od razu całując jej wierzch. Patrzyłem, jak chłopak śpi, spokojnie wewnętrznie modląc się, aby wyszedł ze szpitala jak najszybciej. Jego skóra było jaśniejsza niż zwykle, pod jego oczami pojawiły się worki od nieprzespanych nocy i cały chłopak znacznie schudł. Siedziałem w ciszy kiedy do chłopaka zadzwonił Phil. Słyszałem od Georga dużo o nim, więc postanowiłem odebrać telefon.

- Halo? - powiedziałem cicho tak, aby nie obudzić chłopaka.

 - Z kim rozmawiam? - usłyszałem głos mężczyzny.

- Jestem Clay, przyjaciel Georga. - powiedziałem, pamiętając o tym, że chłopak nie chciał mówić na razie swojej drugiej rodzinie, że kogoś ma.

- Jest może gdzieś w pobliżu George?

- George obecnie jest w szpitalu, jakieś trzy tygodnie temu zaczął się czuć gorzej, a tydzień później zaczął wymiotować, więc wziąłem go do szpitala. - powiedziałem, tłumacząc mężczyźnie stan chłopaka.

- Czy stwierdzili już może, co mu jest? - spytał mocno zmartwiony mężczyzna.

- Niestety nie, siedzę przy nim cały czas, jednak nic się nie poprawiało. Dzisiaj się pogorszyło i przenieśli go na inny oddział. - powiedziałem, patrząc na leżącego chłopaka zmartwiony.

- Zadzwoń do mnie proszę jeśli dowiesz się co mu jest dobrze? - spytał mężczyzna.

- Dobrze zadzwonię.

- Do widzenia Clay.

- Do widzenia. - powiedziałem rozłączając się. Siedziałem przy chłopaku przez kolejne kilkanaście minut kiedy maszyny, do których był podpięty, nie zaczęły szybciej piszczeć. Wybiegłem z sali od razu biegnąć do pokoju lekarskiego. Patrzyłem z korytarza, jak lekarze ratują chłopaka, równocześnie dzwoniąc do Wilbura, aby zawiadomić go o stanie chłopaka. Z moich (marnych) obliczeń matematycznych małżeństwo powinno już wrócić z miesiąca miodowego.

- Tak? - powiedział chłopak do słuchawki.

- Czy mógłbyś przyjechać do szpitala? - spytałem, cicho próbując się nie rozpłakać.

- Pogorszyło się? - spytał chłopak a tle słyszałem jak mówi do Niki, że jedzie do mnie.

- Lekarze go ratują. - powiedziałem, równocześnie czując, jak po policzkach zlatują mi łzy.

- Zaraz tam będę. - powiedział chłopak, rozłączając się. Siedziałem, czekając na chłopaka, równocześnie płacząc w swój rękaw. Nie zostawiaj mnie.

✅ Pretty boy // Dreamnotfound [Zakończone] ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz