It's my fault

6.4K 569 618
                                    

| Dream POV | 

 Kolejne dni grudnia zlatywały mi szybko, głównie na treningach w stajni, w której jeździł mój obecny crush. Koledzy wypominali mi, że chodzę przygaszony, jednak sam to zauważyłem, bez ich większej pomocy. Nick i ja nadal się nie pogodziliśmy, co mocno oddziałowywało na mój humor. Jednak najgorsze było to, że pomimo ciągłego pisania do niego nie dostawałem od niego żadnego znaku życia. Martwiłem się o niego, jednak moja duma nie pozwalała mi go tak po prostu przeprosić (co jednak coraz bardziej chciałem zrobić, tylko aby dowiedzieć się, czy wszystko z nim okej). Jednak niepokój o stan przyjaciela przejął nade mną kontrolę i po swoim treningu ruszyłem w stronę jego mieszkania. Minęło paręnaście minut, zanim zapukałem do drzwi, czekając na odpowiedź od rodziny mieszkającej tam. Nie spodziewałem się jednak, że otworzy mi jego matka, wyglądąca na bardzo wymęczoną. 

 - Dobry wieczór, czy jest może Nick w domu? Nie odpowiada na moje wiadomości i bardzo się o niego martwię. - spytałem, uśmiechając się lekko do kobiety, chcąc obronić swoją dupę, ładną twarzą. 

 - Nie słyszałeś? Nick miał wypadek, leży w szpitalu w śpiączce — powiedziała smutna kobieta, patrząc na mnie ze współczuciem. 

 - W-wypadek? - dopytałem, czując, jak kolana same się pode mną uginają.

 - Pijany kierowca wyjechał na skrzyżowanie na czerwonym. Ma złamane kilka żeber, Oraz podejrzewają uszkodzenie kręgosłupa. - odpowiedziała starsza, a z każdym jej kolejnych słowem, coraz bardziej robiło mi się słabo. 

 - Czy mógłbym go odwiedzić? - spytałem, czując gulę w gardle oraz brak powietrza.

 - Tak, właśnie miałam tam jechać. - odpowiedziała, zaraz po tym zamykając mieszkanie i idąc do samochodu. 

 - Ile już leży śpiączce? - spytałem, idąc wolno za nią. 

 - Ponad tydzień. - odpowiedziała, wychodząc z klatki, co od razu także zrobiłem. Jej auto nie było zaparkowane dość daleko, więc po chwili siedziałem już na miejscu pasażera. Wyciągnąłem swój telefon, aby napisać do przyjaciela, który także w ostatnich dniach martwił się o Nicka. 

 Hardened Clay: Wiem, co jest z Nickiem. Miał wypadek, właśnie jadę do niego. 
 Bad: Uważaj na siebie i napisz, jak się czegoś jeszcze dowiesz.
 Hardened Clay: Okej. 

 Jechaliśmy paręnaście minut, zanim kobieta poinformowała mnie, że jesteśmy pod budynkiem szpitala. Bez słowa wyszedłem z samochodu i ruszyłem razem ze starszą w odpowiednim kierunku. Bałem się, w jakim stanie spotkam przyjaciela, co jeśli już nigdy nie wsiądzie na motor? Wiem, jak bardzo uwielbia czuć adrenalinę w żyłach, jak jeździ i nie wyobrażam sobie, gdyby miałby już tego nigdy nie zrobić. 

 - To tutaj. - powiedziała kobieta, zatrzymując się pod odpowiednią salą. Wziąłem kilka głębszych wdechów, zanim otworzyłem drzwi do sali, zaraz po tym wchodząc do środka, oraz zamykając za sobą drzwi. Obróciłem się w stronę leżącego kolegi i spojrzałem na jego twarz pogrążoną w głębokim śnie. Na ustach i nosie miał maskę do oddychania, a jego ciało pokryte było dużą ilością bandaży oraz innymi opatrunkami. Jego czarne kręcone włosy były oklapnięte mocno przetłuszczone, poprzez dłuższy brak mycia ich. Widziałem jak spod kołdry wychodzi kilka kablów, które mierzyły jego parametry życiowe. Podszedłem do niego powoli, siadając na krzesełku, które stało obok jego łóżka. Chwyciłem delikatnie jego dłoń, przykładając ją do swojego czoła, próbując się nie rozpłakać. 

 - Hej, Nick, pewnie czekałeś, aż do ciebie przyjdę co? - powiedziałem, śmiejąc się smutno. 

- Jak się pewnie domyślasz, przyszedłem cię przeprosić. Nie powinienem na ciebie krzyczeć, kiedy po prostu chciałeś dla mnie dobrze. Nie wiem, czemu jeszcze chcesz się ze mną przyjaźnić, jeśli mi w ogóle wybaczysz, kiedy się obudzisz, bo masz się obudzić. Nie pozwalam ci się nie obudzić. - mówiłem dalej, patrząc na śpiącego przyjaciela. - Napisałem też do Darryla więc pewnie też cię odwiedzi. Nie obrazisz się, jak ci opowiem co się u mnie ostatnio dzieje? Zamknęli nam las, więc jeździmy w stajni niedaleko i jak już się pewnie domyślasz z moim szczęściem, jest to stajnia, w której jeździ ten słodki chłopak, którego imię w końcu znam. Teraz cały czas trenowałem, ale myślałem także o zbliżających się świętach. Obiecałeś mi, że tegoroczne święta spędzimy razem i co, będę jeść pudding, siedząc tutaj, gadając do ciebie? - spytałem sarkastycznym głosem, wstając ze swojego miejsca. - Twoja mama też tu jest, więc będę się już zbierać. Odwiedzę cię jutro okej? Pamiętaj, że jesteś dla mnie naprawdę ważny i masz się obudzić, albo się obrażę. - rzuciłem, ostatni raz patrząc na chłopaka, zanim wyszedłem z sali. Rodzicielka nieprzytomnego chłopaka siedziała na krzesłach niedaleko, więc podszedłem do niej, uśmiechając się miło. 

 - Wrócę na piechotę, niech pani teraz do niego idzie. - powiedziałem, a następnie odwzajemniłem uśmiech kobiety, który mi posłała. 

 - Uważaj na siebie, Clay. - odpowiedziała, wchodząc do sali, aby też porozmawiać ze swoim synem. Powolnym krokiem wyszedłem ze szpitala i ruszyłem w stronę swojego mieszkania. Szybko postanowiłem ponownie pójść przez park, aby gdzieś usiąść i pomyśleć nad całą sytuacją. Stanąłem znowu na tym moście, chcąc uspokoić emocje jednak świadomość, że to przeze mnie w jakimś stopniu chłopak leży w szpitalu, pogorszyła mój obecny stan. Upadłem na kolana, czując, jak moje policzki zalewają się słonymi łzami. Brałem to coraz bardziej urwane oddechy, zaciskając pięści na balustradzie. Nie zauważyłem, nawet kiedy naokoło mnie zaczął padać deszcz, a moje ubranie zostało doszczętnie przemoknięte. Czułem, jak w kieszeni spodni wibruje mój telefon, jednak nie chciałem odpowiadać teraz osobie, która do mnie dzwoni. Wybuchłem kolejną falą płaczu, kiedy obraz przyjaciela znowu otworzył się w moim umyśle. 

 - Dream? - usłyszałem znajomy, cichy głos wołający moje imię. Obróciłem głowę delikatnie w stronę osoby, która mnie wołała. Za mną stał George w grubej bluzie, luźnych spodniach oraz puchatej kurtce. W swojej dłoni trzymał duży czarny parasol, który chronił go przed zmoknięciem. - Coś się stało? - dopytał, na co moje ciało momentalnie upadło na ziemię, przez ponowną falę płaczu. Stało się, zniszczyłem przyszłość swojego przyjaciela. 

✅ Pretty boy // Dreamnotfound [Zakończone] ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz