6

1.1K 57 9
                                    


- Kazałeś mi się tak ładnie ubrać tylko po to bym sobie teraz z tobą miała siedzieć w tym salonie? Wolałabym już wrócić do siebie - mówię i kończę czwarty kieliszek wina. Do kolacji piliśmy białe, a teraz nalewam sobie czerwonego. Upicie się to jedyna słuszna rzecz w tej sytuacji.

- A ja nie lubię siedzieć sam, zastępujesz mi brata, a to z nim przede wszystkim spędzałem czas.

- To czemu sam za niego nie pojechałeś? - pytam rozglądając się po salonie. Jest tu szaro, ta dłuższa ściana jest praktycznie w całości przeszklona. A na drugiej są dwa duże okna. Siedzimy na jednej z twoich białych skórzanych kanap. Są tu także trzy fotele i wielka plazma wisząca na ścianie.

- Teraz to akurat tego trochę żałuję, tam zdołałbym chociaż trochę uprzykrzyć życie Vincentowi, ale ty pewnie w takiej sytuacji byś nie przyjechała tu za brata. I tak bym skończył z tobą.

- Tylko, że ja bym cię olewała, a na pewno nie zmuszała do spędzania wspólnego czasu.

- No to by było bardzo nie gościnne z twojej strony. Ja nie zamierzam pozwolić na to byś się tutaj nudziła - jak on sobie więcej popije to też staje się taki bardziej znośny. Mam nadzieję, że dość często spożywa napoje alkoholowe.

***
Budzę się z wielkim bólem głowy. Mrugam kilka razy i podnoszę głowę z poduszki. Dopiero po chwili dociera do mnie, że zasnęłam w ubraniach. Z chodzę z łóżka i idę do łazienki, potrzebuję zimnego i orzeźwiającego prysznica.

Jak kończę się myć to w samym puchatym brzoskwiniowym szlafroku wracam do pokoju.

Biorę telefon z szafki i włączam wyświetlacz, a tam zauważam jedenaście nieodebranych połączeń od mojego brata i kilka smsów.

Od Vincent:
Miałaś do mnie zadzwonić, ale najwyraźniej zapomniałaś albo nie miałaś czasu. Jak to przeczytasz to oddzwoń.

Od Vincent:
Val ja naprawdę zaczynam się martwić, proszę skontaktuj się ze mną.

Od Vincent:
Siostra jeśli on zrobił ci jakąkolwiek krzywdę to ja muszę o tym wiedzieć. Przysiegam, że wtedy zrobię wszystko co tylko w mojej mocy by cię uwolnić.

O cholera, on naprawdę się mocno przejmował. Odczytuje jeszcze tego ostatniego.

Od Vincent:
Valerie błagam, odezwij się. Z chęcią się z tobą zamienię byle byś tylko nie cierpiała siostrzyczko. Może często ci tego nie mówię, ale bardzo cię kocham.

Szybko wybieram numer mojego brata, a ten odbiera prawie natychmiast.

- Valerie słońce to ty? - pyta zmęczonym głosem.

- Tak i zapewniam cię, że nic mi się nie stało. Po prostu zapomniałam spojrzeć do telefonu, a później tak jakoś zasnęłam i dopiero teraz zauważyłam twoje wiadomości. Przepraszam.

- Nic się nie stało, ale proszę staraj się ze mną kontaktować na bieżąco, bo chcę wiedzieć jak tam jest u ciebie.

- Dobrze - mówię, a do pomieszczenia wchodzi Niall i to bez pukania. Bezczelny.

A następnie podchodzi do mnie i wyrywa mi komórkę, spogląda na wyświetlacz.

- Wczoraj nieźle się bawiłem z twoją siostrzyczką, no jej niestety trochę mniej się to podobało, ale to już szczegół.

- Co ty wyprawiasz! - krzyczę zdenerwowana jego postępkiem. On kończy połączenie i rzuca mój telefon na łóżko. - Przestań się wtrącać w moje sprawy!

Doskakuje do niego, a on po prostu mnie policzkuje. Zupełnie tak jakbym była nikim.

- A ty zacznij mnie wreszcie szanować, bo to się źle dla ciebie skończy - mówi, a następnie wychodzi.

Im więcej waszych konkretnych komentarzy tym szybciej następny rozdział.

RozejmOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz