15

956 65 8
                                    


Kręcą się pod Niall'em, ale nijak nie umiem go z siebie zrzucić. On jest na to zbyt silny.

- Puszczaj mnie do jasnej cholery! Nie masz prawa mnie tak traktować! Nie wolno ci! - wrzeszczę na niego. On jednak tylko się śmieje co sprawia, że jestem teraz bardziej wściekła niż przestraszona. Nie mam pojęcia jakim cudem, ale udaje mi się go kopnąć w jego czułe miejsce. A następnie go zepchnąć.

Nie podziwiam swojego dzieła tylko szybko biegnę do swojego pokoju, a następnie do łazienki gdzie przekręcam zamek. Zdaję sobie sprawę z tego, że nie jestem tu bezpieczna.

- Przysiegam, że mi zapłacisz za to kretynko! - słyszę jego krzyk. A następnie walenie w drzwi.

Po krótkiej chwili wszystko ucicha, lecz nie na długo. Niall jednym kopnięciem wywala drzwi z futryny. Kurwa mogłam się domyśleć, że tak właśnie się stanie, lecz tu nie mam ani jednego miejsca, w którym mogłabym się schować.

- Chyba zapomniałaś, że jesteś u mnie. Nawet gdyby jakimś cudem nie udało mi się wyłamać tych drzwi to szybko bym je otworzył kluczem - podchodzi do mnie wolnym krokiem. Robi to specjalnie żeby jeszcze bardziej podsycić mój strach. I z przykrością muszę przyznać, że mu się udaje. Ledwo powstrzymuje się od trzęsienia się.

- Nie masz prawa mnie tak traktować! Jestem twoim gościem i należy mi się minimum szacunku - wiem, że moje słowa nic nie znaczą, ale nie mogę sobie pozwolić na błaganie go o litość. Dałabym mu tylko satysfakcję, że ze mną wygrał.

- Mylisz się Valerie, ty jesteś moim zakładnikiem. I chociaż miałem się na tobie odegrać za Vincenta to postanowiłem ci jednak dać szansę. Ty jednak zamiast współpracować to wolisz mnie ciągłe irytować i testować moją cierpliwość. Teraz raz na zawsze to się skończy. Zaczniesz mnie wreszcie szanować - chwyta mnie za nadgarstek, a następnie wyciąga z łazienki. A w moim pokoju znowu rzuca mnie na łóżko.

- Przecież mieliśmy umowę - staram się żeby mój głos nie drżał. Zbyt dobrze to mi jednak nie wychodzi.

- Sama powiedziałaś, że umowa skończona, ale nie martw się, ukarzę cię za twoje niepoprawne zachowanie i później wszystko wróci do normy - przygniata moje ciało swoim.

- Niall - nagle do pomieszczenia wchodzi ojciec mojego napastnika. - Co ty robisz?

- Zajmuje się tym co moje. Nie musisz się martwić, nie zabije jej, jeśli przestanie się wiercić to nie będzie też jakoś bardzo posiniaczona.

- Niech pan go stąd - nie jest mi dane dokończyć, bo Niall zatyka mi usta swoją dłonią.

- Złaź z niej - rozkazuje mi Fernandno, wreszcie ktoś myśli logicznie i uświadamia sobie, że nie jestem nikim by tak źle mnie traktować.

- Nie, ona przecież jest moja! A to oznacza, że mogę z nią robić co zechcę, wyjdź, więc stąd i zamknij za sobą drzwi - komunikuje niebieskooki. Jest wściekły co mogę poznać przez ucisk na moje ciało.

- Już nie jest. Dopiero co rozmawiałem z jej ojcem. Valerie jutro wraca do domu, a zamiast niej przyjedzie tu jej brat.

O nie, tylko nie Vincent.

Im więcej waszych konkretnych komentarzy tym szybciej kolejny rozdział

RozejmOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz