- A nie boisz się, że będę na ciebie donosić? - pytam Nialla jak ten mnie gdzieś prowadzi, idziemy w stronę niewielkiego domu, który znajduje się na skraju ich posesji. Nie chcę mi się wierzyć, że tu trzyma swój towar.- Nie, a poza tym nastąpiła pewna zmiana planów - czyli ten sms, który dopiero co dostał był dość ważny. - Dobrze ci radzę byś mi się tam nie sprzeciwiła, bo nie ręczę za siebie - warczy, a następnie wchodzimy do przyjemnie urządzonego domu.
- Tatuś! - nagle wybiega mała dziewczyną, a Niall bierze ją na ręce i przytula. Nie miałam pojęcia, że on ma córkę.
Nagle jej niebieskie oczka zostają skierowane na mnie.
- To jest moja nowa mamusia którą mi obiecałeś? - pyta, a Niall wydaje się tym pytaniem być tak samo zaskoczony jak ja.
Te biedne dziecko naprawdę musi być spragniona miłości skoro w każdej kobiecie szuka matki. Ciekawe czemu w ogóle nie wziął swojej córki pod swój dach.
- Tak skarbie - na tę jego odpowiedź mam ochotę do niego podejść i z dzielić go po głowie. Jakim prawem on opowiada dziecku takie brednie? Ja jestem jedynie gwarantem pokoju i mieszkam tu tylko dlatego, że muszę. Nie ma żadnego innego powodu.
- Musimy porozmawiać, teraz - sycze przez zęby. Nie zrobię mu awantury przy małym dziecku. Aż taka podła to ja nie jestem. Ta dziewczynka nie ma więcej niż trzy lata.
- Pobawisz się ze mną mamusiu? - spogląda na mnie mała szatynka, ale ja nic jej nie odpowiadając wchodzę w głąb domu. On za mną podąża, na szczęście bez dziecka.
- Co ty odpierdalasz do jasnej cholery! - ledwo się powstrzymuje przed tym by na niego nie krzyknąć. Miało być zwykle wyjście, a on mnie wplątuje w swoje sprawy rodzinne. - Nie powinieneś mnie tu przyprowadzać, a tym bardziej pozwalać jej myśleć, że ja będę jej matką. Masz to szybko odwołać!
- Nie przesadzaj już tak. I tak tu jesteś, więc co ci szkodzi czasem do niej przyjść ją przytulić albo się pobawić. Ona nie potrzebuje dużo uwagi, opiekunka się nią ciągle zajmuje, więc wystarczyłoby gdybyś tu przychodziła raz dziennie lub nawet raz na dwa dni.
On naprawdę jest głupi, takie zachowanie przysporzy więcej krzywdy niż pożytku.
- Nie - odpowiadam stanowczo. - Nie interesuje mnie jak to zrobisz, ale masz to odwołać. A ja wracam do domu i nie sądź, że kiedykolwiek jeszcze tu przyjdę.
Kieruję się do wyjścia, a on łapie mnie za ramię i do siebie przyciąga.
- Nawet o tym nie myśl. Sophie jest mała i już się ucieszyła na wieść o tym, że będziesz jej matką. A ja nie zamierzam jej rozczarowywać.
- No to masz problem.
- Ależ nie Valerie. Zabić cię nie mogę, ale mnie w ogóle nie doceniasz. Mogę zmienić twoje życie w piekło.
- Ciągle tylko mnie strasz, ale ja się ciebie nie boję - patrzę prosto w jego oczy, po których widać, że jest wściekły.
Nagle popycha mnie na ścianę, a następnie do mnie doskakuje i chwyta mają szyję. Jest to dość mocny uścisk.
- Co ty sobie myślisz? Nie dam sobie wejść na głowę, będziesz robić to co ci każe! - wrzeszczy. Próbuję go odepchnąć, ale on jest zbyt silny.
- Tatusiu co ty robisz?
Jak się postaracie i będą konkretne komentarze to dostaniecie dziś jeszcze jeden.
CZYTASZ
Rozejm
Fanfiction- Gdybyś naprawdę była taka inteligenta na wszyscy mówią to nigdy byś się na coś takiego nie zgodziła - mówi Niall niebezpiecznie się do mnie zbliżając. Odruchowo robię kilka kroków do tyłu aż natrafiam na ścianę. Kurwa czemu zawsze w takiej chwili...