38

742 56 27
                                    


— A może tak udamy, że się pochorowaliśmy — proponuję mi Vincent. Na kolację do nas ma dziś przyjść Niall ze swoim bratem i ojcem, nie sądzę by wzieli ze sobą Cindy. Szczerze to dziwi mnie też ta nagła wizyta. Owszem tata uprzedził, że zamierza się z nimi na nowo dogadać, ale nie rozumiem po co te spoufalanie.

— A na co? Oboje i to na dwie godziny przez tą kolacją, każdy by się domyślił, że coś kombinujemy.

— I dobrze — odpowiada leżąc na moim łóżku. Ja siedzę przez toaletką z lustrem i robię sobie makijaż. Muszę ukryć te ślady na szyi, które do tej pory jeszcze nie wyblakły całkowicie. — Nie chcę ich tu, tak samo jak nie chce tego pieprzonego rozejmu. On do tej pory nie przyniósł nam żadnej korzyści i sądzę, że dalej tak będzie.

Staram się nie myśleć nad słowami mojego brata. Ja chce tylko przetrwać tę farsę i położyć się spać.

— Daj już spokój i leć już pod prysznic, a później się przebierz — głośno wzdycha, a następnie kieruję się do łazienki. Szybko go zatrzymuje.

— A ty gdzie się wybierasz? — pytam.

— No przecież sama kazałaś — przewracam oczami na jego słowa. Czasem mam wrażenie, że mózg mojego braciszka zatrzymał się na wieku siedmiu lat, lub nawet jeszcze mniej.

— Ale nie do mojej, jeszcze mi tam na brudzisz albo coś poprzestawiasz, że wypad do siebie  — mogłabym dzielić z Vincent'em pokój, ale na pewno nie łazienkę. Tam mam swoje osobiste rzeczy i nienawidzę jak ktoś mi je przestawia. Podczas mieszkania z Niall'em też mi to bardzo przeszkadzało.

Coś tam mamrocze pod nosem, ale opuszcza mój pokój. A ja wybieram ciuchy z szafy, decyduje się na fioletową sukienkę na ramiączka z rozkloszowanym dołem. Bardzo ładnie ona podkreśla talię, a także czarne szpilki.

Jak zasiadamy do stołu to szybko zajmuje miesiące obok Thomasa, Vincent dosiada się z drugiej strony, więc jest zmuszona jedynie do patrzenia się na Nialla.

— Obaj z Edwardem znaleźliśmy rozwiązanie, które dużo lepiej z cementuje naszą przyjaźń — zaczyna Fernando. Szczerze to jestem zdziwiona, że tata nic z nami wcześniej nie uzgodnił. Za pierwszym razem na bieżąco nas informował. — A jest to małżeństwo.

Czuję jak krew odpływa mi z twarzy. No to już po mnie. Niall jako mój mąż na pewno będzie jeszcze bardziej wykorzystywał swoją władze nade mną. Będzie gorzej niż wcześniej.

Vincent łapie mnie za ręce i ją ściska.

— Tak — odpowiada mój ojciec. — Sądzę, że Valerie będzie się bardzo dobrze dogadywać z Thomas'em — spoglądam zdziwiona na ojca, kątem oka także zauważam, że z twarzy Nialla znika uśmiech. Czyli on także nie podejmuje tu decyzji.

— Jak to? — pyta wściekle starszy z braci.

— To chyba logiczne, że nie oddam jedynej córki osobie, która nie potrafi jej okazać należytego szacunku — mówi tata spokojnym tonem. Vincent nadal wygląda na złego, a wyraz twarzy Thomasa nie wyraża żadnej konkretnej emocji.

Jak nasze spojrzenia się spotykają to lekko się do mnie uśmiecha.

— Jakim prawem decydujecie o naszym życiu? Wystarczyłoby porozmawiać ze mną i z Valerie. Jestem pewny, że ona mimo wszystko woli mnie.

— Myślisz się — wyrywa mi się to, że o chcę zderzeć z jego twarzy tą pewność sobie.

— Ja także nie mam nic przeciwko, Valerie jest przepiękna i ją lubię.

— To zemsta, co? — pyta się Niall patrząc mi prosto w oczy. On myśli, że ja to wszystko ukartowałam. Ciekawe w jaki sposób miałabym to zrobić? Przecież tutaj nikt nie słucha tego co ja mam do powiedzienia.

— Dopiero teraz się o tym dowiedziałam, i jakbyś nie zauważył to nie ja tu jestem od podejmowania decyzji. Chociaż bardzo się cieszę, że ani ja ani mój brat nie będziemy już niczyjimi  zakładnikami.

— Zaproponowałem inne rozwiązanie, ono nadal jest aktualne — nie rozumiem po co on mi to wszystko mówi.

— Daj już jej spokój — Thomas zaczyna mnie bronić. — Wystarczająco już jej krzywdy wyrządziłeś. Najwidoczniej nie jest wam dane stworzyć normalny związek.

— No właśnie, skończmy już tę bezsensowną dyskusje — oznajmia Fernando patrząc ostro na swojego starszego syna by ten się uspokoił. Niall jednak wygląda jakby miał wybuchnąć.

— Czemu do jasnej cholery mnie skreślacie?

— A to dlatego, że prawie zamordowałeś moją córkę i już nigdy się do niej nie zbliżysz — tata też znacznie podnosi głos, a Niall wstaje od stołu i wychodzi.

Miałam różne myśli na temat tego wieczoru, ale czegoś takiego to na pewno się nie spodziewałam.

I jak myślicie Niall odpuści czy będzie walczyć o Valerie. Liczę na wasze opinie.

RozejmOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz