69

444 36 4
                                    


— Chciałabym porozmawiać z Megan — mówię do Vincenta jak leżymy razem na łóżku. Opieram głowę o jego tors. Jest taki wygodny.

Vinnie głośno wzydycha. Po pierwsze spotkanie z nią jest bardzo niebezpieczne, a po drugie on jej nie znosi. Ja jednak chciałabym jej zadać masę pytań. Szczerze to sama nie wiem czy jestem na nią wściekła, w końcu jak mnie urodziła to była bardzo młoda, a mój ojciec to bardzo stanowczy człowiek. Z drugiej strony nie porzuciła też mnie całkowicie, bo przez te wszystkie lata szukała ze mną kontaktu.

— Skarbie idź do kuchni, weź stamtąd nóż, a następnie wbij mi go w wątrobę, dużo mniej mnie wtedy zaboli niż te twoje pomysły. Ona mnie nie znosi i jestem pewien, że od razu by na nas doniosła. Weź pod uwagę to, że ja także zrezygnowałem z kontaktu ze swoją mamą, a ona na pewno by nas nie zdradziła — życia Vincenta to by na pewno nie zaryzykowała, ale mnie to by się na pewno pozbyła. Wcześniej jeszcze się łudziłam, że jakoś mnie kocha na swój sposób, ale teraz już jestem pewna, że to nie prawda.

— Mogę się założyć, że zrobiłaby wszystko by cię przekonać byś mnie zabił.

— Skończmy już rozmowiać o swoich matkach, bo to jest dla nas bardzo drażliwy temat — mówi głaszcząc mnie po głowie. Nie lubię tego, ale nie chcę się z nim kłócić, więc mu nie przerywam. — Może byśmy tak — zsuwa mnie z siebie, a następnie zwisa nade mną.

Nasz pierwszy raz był dziwny, taki wymuszony. Vincent jest czuły i kochany, ale nadal uważam go za swojego brata i to bliźniaka, więc seks z nim jest dla mnie ciężki. Nie znaczy to jednak, że tego nie chcę, lecz chyba muszę sobie to jeszcze przyswoić.

— Jestem beznadzieja, ciągle mnie przed tym coś hamuje — żale się, a on kładzie swoje dłonie po obu stronach mojej twarzy.

— Wcale nie skarbie, widzę, że nie przeszkadza ci mój dotyk — akurat do tego to zawsze byłam przyzwyczajona. Tylko kiedyś nie zwracałam na to uwagi. Kurwa przecież on nawet dotykał mojego biustu, a ja nic sobie z tego nie robiłam.

— Teraz to non stop mam mętlik w głowie. Już sama nie wiem kogo mam kochać, a kogo nienawidzić. Wiesz, że nawet trochę brakuje mi Nialla — na wspomnienie starszego Horana od razu uśmiech schodzi mi z ust.

— Valerie musisz go znienawidzić. Jeśli już zapomniałaś o tym co on ci robił to mogę ci pokazać te filmy, bo ja już do końca życia będę miał te sceny przed oczami. Tak bardzo wtedy chciałem to wyłączyć, a jednocześnie dotrwać do końca by sprawdzić czy cię nie zabił. To była prawdziwa katusza.

Niepotrzebnie o tym wspominałam. Niall to dla nas obojga bardzo drażliwy temat.

Wstaje, a następnie idzie do innego pokoju. Ja jednak podążam za nim. Siedząc ciągle razem nie możemy sobie pozwolić na kłótnie. Muszę mieć się do kogo odezwać, bo inaczej oszaleje.

— Jak gdybyś miała do wyboru między mną, a nim to kogo byś wskazała? Tylko mów szczerze, nie chcę żadnych kłamstw — mówi gdy tylko mnie zauważa. Czemu on tak łatwo popada w rozpacz. Przecież nic takiego nie powiedziałam.

— Gdybym chciała z nim być to od razu bym to powiedziała. Musiałam go okłamywać, bo on by uzyskać moją uległość głodził mnie i nie dawał mi picia. A dla ciebie jestem gotowa zaryzykować wszystko. Kocham cię Vincent — podchodzę do niego, a następnie siadam mu na kolanach. Łączę też nasze usta wkładając sporo pasji w nasz pocałunek. Czuję jak on się uśmiecha.

Chyba humor mu się poprawił.

Jego dłonie błądzą po moim ciele i powoli przewraca nas na kanapę. On jest na górze.

Próbuje rozpiąć mu spodnie gdy do moich uszu dochodzi głośny dźwięk walenia do drzwi. Oboje z Vincent'em odrywamy się od siebie i spoglądamy na w tamtą stronę z przerażeniem.

No to już po nas.

Liczę na waszą opinię.

RozejmOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz