10

1K 67 7
                                    


Wchodzę do swojego pokoju i już wiem, że ktoś tu był. Moje rzeczy są porozrzucane i nie ma telefonu, którego zostawiłam na szafce przy łóżku. Laptop także zniknął, więc jestem całkowicie odcięta od świata zewnętrznego. On to dokładnie sobie zaplanował, wiedział, że nie zgodzę się na jego pomysł, więc zadbał o to bym nie mogła się nikomu poskarżyć.

O nie, nie pozwolę by jego plan się powiódł.

Przecież tu musi być jakiś inny domowy telefon, na pewno kucharka wie gdzie on się znajduje. Opuszczam, więc pokój i maszeruje do kuchni. A tam zastaje dwie kobiety przygotowujące kolację.

- Pomóc w czymś pani? - pyta mnie młodsza blondyna. Na oko jest po czterdziestce. Druga zajmuje się krojeniem papryki.

- Tak, chcę skorzystać z telefonu. Gdzie on się znajduje?

- Niestety, ale mamy wyraźny zakaz dawania pani telefonu lub jakiegoś urządzenia z internetem - przecież skazaniec we więzieniu ma więcej luzu niż ja. Jakim prawem on uzurpuje sobie prawo do aż takiej ingerencji w moje życie.

Nikt nie będzie mnie tak traktował!

Odwracam się na pięcie, a następnie idę w poszukiwaniu Horana. Musi się mi wytłumaczyć z tego co robi. Mam szczęście, bo już w korytarzu na niego wpadam.

- Oddawaj mój komputer i telefon, nie wolno ci zabierać moich rzeczy! - wrzeszczę na niego, bo jak mówię normalnie to on nie rozumie.

- Teraz jesteśmy w moim domu, a ja mogę tu wszystko. Jak będziesz czegoś potrzebowała to zwracaj się z tym do mnie. Jak poprosisz to dostaniesz co będziesz chciała - też mi coś, mam go prosić. Też mi coś.

- Ciągle chyba zapominasz, że masz przed sobą kogoś kto jest ci równy. Nie traktuj mnie jak swojej zabawki.

- Ależ Valerie każdy ma cię tu traktować z szacunkiem, ale mimo wszystko ja jestem nad tobą, nie mogę sobie pozwolić na to by kobieta mną rządziła nawet pochodząca z Falconów. Pogódź się, więc ze swoim losem, który sama sobie wybrałaś. Jak chcesz to ci pokaże gdzie znajduje się mój pokój, na wypadek gdyby zaczęła ci doskwierać samotność. I tak prędzej czy później skończysz w moim łóżku, więc po co przedłużać.

Nie jestem wcale jakaś pruderyjna, ale myśli o seksie z nim do siebie w ogóle nie dopuszczam. Jemu zależy na tym by mnie posiąść, a następnie się tym przechwalać by te wiadomości dotarły do Vincenta.

Nie dam mu tej satysfakcji.

- Nie sądzę by zaszła taka potrzeba, masz mi jednak do jutra zwrócić moje rzeczy - odwracam się i idę do siebie. Po chwili jednak się zatrzymuje i odwracam głowę. - Musisz naprawdę bać się konsekwencji skoro tak bardzo nie chcesz bym poinformowała o wszystkim mojego ojca.

Im więcej waszych konkretnych komentarzy tym szybciej kolejny rozdział.

RozejmOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz