- Nie nazywaj tak mojego brata - mówię, a następnie staje centralnie przed nim i ściągam swoją bluzkę, a następnie rozpinam spodnie. Nie zamierzam się mu w żaden sposób sprzeciwiać. Nie zamierzam mu się w żaden sposób sprzeciwiać. - To właśnie jego kocham najbardziej.- Masz jeszcze jednego brata.
- Ale Vincent jest dla mnie ważniejszy - Szczerze to nawet logiczne by było gdybym nie lubiła Vincenta. Nasza matka nigdy nie ukrywała, że woli mojego brata ode mnie. Za to tata i babcia mi okazywali większe uczucie.
- Dobrze wiedzieć - wstaje i do mnie podchodzi. Rozpina mój czerwony stanik i uwolnia moje piersi. Zaczyna się też bawić koronkowymi majtkamj, które są w tym samym kolorze. - Masz spore piersi, naturalne czy może silikony?
- Po dotykaj to się przekonasz - moje cycki to akurat dzieło natury, są tego rozmiaru dlatego, że nigdy nie byłam jakoś przeraźliwie chuda. A może też pomogły włoskie korzenie, które mam po mojej babce rodowitej włoszce.
Jego lewa dłoń ładuje na moim jednej z moich piersi i zaczyna ją ugniatać. Moje skutki od razu twardnieją.
- Prawdziwe i to nawet dobrze - Przybliża się, a jego usta lądują na mojej szyi i zaczyna składać na niej pojedyńcze pocałunki. - Nie muszę chyba ci mówić jak bardzo mi się podobasz. Wiem też, że mnie nie znosisz i robisz to jedynie dla swojego brata. Liczę jednak na to, że wkrótce to się zmieni.
Odrywa się od mojej szyi, a następnie atakuje usta. I chociaż naprawdę tego nie chcę to mi się podoba. I z pewnością mu się do tego nie przyznam. Przerywa nam jednak dość głośny hałas, Niall z niechętną miną się ode mnie odsuwa.
- Ubierz się - mówi, a następnie wychodzi, ja szybko wkładam na sobie ubrania i także opuszczam pokój. W salonie dostrzegam mojego ojca wraz z bratem. Wziął on ze sobą walizki co oznacza, że już przyjechał tu zamieszkać.
- Val bierz swoje rzeczy i wracamy do domu - mówi tata. Vincent uśmiecha się do mnie pocieszająco, ale ja go bardzo dobrze znam. On się boi chociaż dobrze to ukrywa.
- Dziś nie da rady. Wszystkie moje ubrania są prozwieszane w szafie, a kosmetyki poukładane w szafkach. Spakowanie tego zajmie mi że trzy godziny. Najlepiej będzie jak zostanę tu jeszcze dziś i wytłumaczę Vincent'owi kilka rzeczy. Jutro ktoś mnie na pewno odwiezie - nie robię tego ze względu Nialla, a na mojego brata by dokładnie mu wytłumaczyć jaką głupotę zrobił.
- Valerie - zaczyna tata, ale mu przerywam.
- No proszę, przecież i tak będę tu bardzo często, bo dostałam pozwolenie na odwiedzanie Vincenta - na razie nie będę wspominać ojcu jakie są naprawdę warunki moich odwiedzin.
- Osobiście ją odwiozę i zadbam by dotarła do domu w jednym kawałku - odpowiada Niall.
- Jeśli tak to dobrze, ale do dwunastej w południe masz być w domu - mówi, a następnie wychodzi. Odwracam się do brata, podchodzę i chwytam go za rękę.
Muszę ho przekonać by odwołał tę zamianę.
Im więcej waszych konkretnych komentarzy tym szybciej kolejny rozdział.
CZYTASZ
Rozejm
Fanfiction- Gdybyś naprawdę była taka inteligenta na wszyscy mówią to nigdy byś się na coś takiego nie zgodziła - mówi Niall niebezpiecznie się do mnie zbliżając. Odruchowo robię kilka kroków do tyłu aż natrafiam na ścianę. Kurwa czemu zawsze w takiej chwili...