Że snu zostaje wybudzona przez potrząsanie moim ramieniem. Otwieram oczy i widzę przed sobą Nialla. Jak on śmie wchodzić do mojego pokoju bez żadnego uprzedzenia!?- Co ty tu robisz do cholery!? Wynoś się stąd! - krzyczę i podnoszę się do pozycji siedzącej.
- Chodź na śniadanie, a później pójdziemy do Sophie. Nie muszę ci chyba mówić, że jako jej przyszła matka masz przynajmniej obok niej udawać, że jesteś we mnie zakochana. To dwu i pół letnie dziecko, ale mimo wszystko wiele zauważa.
Przymykam oczy i biorę głęboki oddech. Oszaleje z nim.
- Już ci mówiłam, że nie będę matką dla twojego dziecka. Nie chcę by ona się do mnie przywiązała, bo jak odejdę to ona się poczuje zraniona i rozczarowana. Sam lepiej zacznij poświęcać jej więcej czasu.
- Ja też już wyraziłem zdanie na ten temat - popycha mnie bym leżała płasko i przytrzymuje moją klatkę piersiową ręką. - Valerie zrozum, że ty zrobisz to co będę chciał, na razie jestem dla ciebie miły i proszę, lecz jeśli dalej będziesz się sprzeciwiać to ja zastosuje inną taktykę - wolną ręką chwyta poduszkę.
Wiem, że chce mnie wystraszyć i szczerze to mu się to udaje. Jak wczoraj mnie dusił to, to było straszne uczucie i nie chcę znowu go doświadczyć.
- Ona później będzie cierpieć - próbuję go przekonać.
- Nie będzie skarbie, bo ty zostaniesz i tak jak wcześniej powiedziałem ty tu już zostaniesz na zawsze i to nie podlega dyskusji. Jak dobrze to rozegrasz to naprawdę będziesz zadowolona z życia tutaj - komunikuje, a następnie się podnosi. - Zaraz masz przyjść na śniadanie. Dziś będzie sałatka z kurczakiem i kucharka powiedziała, że podobno lubisz..
Dokładnie wczoraj powiedziałam kucharce, żeby zrobiła mi tę sałatkę na kolację, lecz po naszej kłótni z Niall'em poszłam spać głodna.
Wstaje, a następnie biorę ciuchy z szafy i idę do łazienki. Muszę sobie dokupić więcej ubrań skoro mam już tu zostać.
Szybko biorę prysznic i załatwiam wszystkie swoje poranne czynności i idę do jadalni. Na miejscu dostrzegam jedynie Nialla. Ciekawe czemu nie ma Cindy.
- A kiedy przyjdzie Cindy? - pytam i zajmuje miejsce obok niego, dlatego, że właśnie tam leży mój talerz.
- Nie przyjdzie, jeszcze by tego brakowało żeby miał jeść z tą dziwką. Jak dalej będzie mnie irytowała to zdarzy jej się nieszczęśliwy wypadek.
- Twojemu ojcu bardzo by się to nie spodobało. Porozmawiajmy jednak o czymś innym. Nie ukrywam, że zależy mi na miarowej swobodzie. Chciałabym czasem odwiedzić swoją rodzinę i co najważniejsze nie chcę byś mnie bił albo dusił jak to wczoraj robiłeś. Nie jestem masochistką, więc chcę się z tobą dogadać. Powiedz tylko czego ode mnie oczekujesz - unosi brew wyraźnie zaskoczony moją propozycją.
No cóż, trzeba myśleć logicznie.
Im więcej waszych konkretnych komentarzy tym szybciej kolejny rozdział.
CZYTASZ
Rozejm
Fanfiction- Gdybyś naprawdę była taka inteligenta na wszyscy mówią to nigdy byś się na coś takiego nie zgodziła - mówi Niall niebezpiecznie się do mnie zbliżając. Odruchowo robię kilka kroków do tyłu aż natrafiam na ścianę. Kurwa czemu zawsze w takiej chwili...