VIII

196 12 2
                                    

*„I chcę powiedzieć ci wszystko

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

*
„I chcę powiedzieć ci wszystko. Słowa, których nigdy nie udało mi się powiedzieć za pierwszym razem”.
— Niall Horan, “This Town”

*

     Sobota nadeszła szybciej, niż Savannah by tego chciała. Zdenerwowanie przejęło nad nią kontrolę, przez co o siódmej rano była już na nogach. Wszyscy smacznie spali, a ona buszowała po swoim pokoju, próbując znaleźć zajęcie dla drżących rąk. Niby znała Shawna i miała pewność, że nic jej nie zrobi, ale spotykanie się z nim w sobotnie popołudnie w innym miejscu niż szkoła, wydawało się strasznie intymne, wręcz sekretne. W bibliotece szkolnej ktoś zawsze się kręcił, więc nie byli sami. Nie przebywała z nim tylko w cztery oczy od tamtego wydarzenia. Ba, ona w ogóle z nim nie rozmawiała, a gdzie tu mowa o przebywaniu z chłopakiem wyłącznie we dwoje. Chyba zaczynała panikować. Tak, zdecydowanie panikowała.

     Przed południem Liam wrócił do domu — postanowił zostać w Duluth na te dwa dni — i przywiózł ze sobą Harry'ego oraz Bradleya, którzy koniecznie chcieli zobaczyć się z walniętą rodzinką Evans-Henderson. Cała trójka wparowała do domu w wyśmienitych humorach, niosąc w rękach torby z swoimi rzeczami prywatnymi. Savannah właśnie nerwowo zmiatała podłogę pod czujnym okiem Tammy, gdy usłyszała głosy brata i jego dwóch kumpli. Kiedyś na pewno zarumieniłaby się cholernie mocno pod spojrzeniem Harry’ego, ale zmieniła się, a i zdenerwowanie robiło swoje. Nawet nie odpowiedziała na przywitanie, tylko skończyła zmiatać. Chłopcy poszli do pokoju szatyna, by wrócić w bardziej domowych strojach i z szerokimi uśmiechami na ustach.

     — Dzień dobry, pani Evans — przywitał się kulturalnie Brad. — Świetnie pani wygląda.

     — Ach, dziękuję, Bradley! — powiedziała wesoło, podchodząc do chłopaka. — Ty też wyglądasz dobrze, mój drogi. Dawno cię nie widziałam. — Przytuliła go do siebie, po czym zbliżyła się do drugiego gościa. — Harry, nic się nie zmieniłeś.

     — Pani Evans, pani również — odparł szelmowsko.

     Tammy pokręciła głową z rozbawieniem i jego także przytuliła. Później się odwróciła i wzięła ze stołu koszyczek, w którym znajdowały się przybory do sprzątania. Rzuciła na odchodne, że idzie pomóc Jamesowi ogarnąć pokój gościny na przyjazd rodziców Jeffa, którzy wpadali na urodziny Savie. Na dole w kuchni zostali studenci oraz Savannah. Dziewczyna wycierała jedno miejsce blacie kuchennym, rozmyślając o zbliżającym się nieubłagalnie spotkaniu z Shawnem. Bała się, bo mieli tyle niewyjaśnionych spraw do omówienia. Zastanawiała się, czy przebiegnie ono w „profesjonalnym” tonie czy może trochę chłopak spuści z tonu. Nie zainteresowała się gośćmi, a zwłaszcza Harrym, za którym kiedyś szalała. Patrzyła w blat, bujając się do przodu i do tyłu, puszczając mimo uszu rozmowę brata z Bradem.

     — Cześć — powiedział Harry.

     Sav drgnęła nieznacznie, kiedy usłyszała zachrypnięty głos w swoim lewym uchu. Zamrugała kilkukrotnie, po czym spojrzała na młodego mężczyznę bez szczególnego wyrazu na twarzy. Przyjrzała mu się bardzo dokładnie — nic się nie zmienił od ostatniego razu, gdy go widziała. Jedynie czarne jak noc włosy były odrobinę dłuższe i zakręcały się na końcówkach. Nadal był cholernie przystojny i szczupły. Patrzył na nią z konsternacją w niebieskich oczach, a ona kompletnie zgubiła rezon. Odcień jego tęczówek był tak zbliżony do tych Owena, że momentalnie zamiast Harry’ego, zobaczyła w swojej kuchni Petersona. Wzdrygnęła się, cofając dwa kroki.

Bezcenni Przyjaciele • S.MOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz