XXV

194 10 5
                                    

*„Najgorszym sposobem, aby tęsknić za kimś, jest usiąść obok niego i wiedzieć, że nigdy go nie będziesz mieć”

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

*
„Najgorszym sposobem, aby tęsknić za kimś, jest usiąść obok niego i wiedzieć, że nigdy go nie będziesz mieć”.

— Gabriel Garcia Marquez

*

     Koniec końców Savannah nie spotykała się z Shawnem ani razu — nie zadzwoniła, nie napisała, kompletnie nic! — i to wszystko dlatego, że nie potrafiła przestać myśleć o poniedziałkowych pogaduszkach z Aluną. Dzwoniąc do przyjaciółki, choć chyba już nie mogła jej tak nazwać, nie spodziewała się, że zapowiadająca się zwyczajnie i spokojnie rozmowa zamieni się w ułamku sekundy w napiętą wymianę zdań zakończoną kłótnią oraz rozstaniem bez wyjaśnienia sobie czegokolwiek. Przeciwnie, Sav myślała, że to spotkanie będzie pierwszym krokiem, by tę relację jakoś naprawić, ulepszyć, naprowadzić na proste tory i sprawić, by wróciła do normy. Nigdy nie przypuszczałaby, iż skończy się tak… tak gwałtownie. Była tym faktem rozgoryczona, smutna i gdzieś w głębi duszy zirytowana. To ona była tą, która pierwsza wyciągnęła rękę, aby zakończyć ten „konflikt” i to ona się przełamała, nie mając ku temu żadnych powodów, bo nie była winna tej sytuacji. Harris powinna była się cieszyć, a nie jeszcze ją obrażać. I ten wytyk! Że nie jest pieprzonym pępkiem świata. To akurat wiedziała. Pępkiem świata to sobie mogła być królowa Anglii czy inny, bardzo sławny monarcha. Dobra, sama nie mówiła jej wszystkiego, ale właśnie to poniekąd było celem spotkania! Pragnęła opowiedzieć dziewczynie o Shawnie, o ich wspólnej przeszłości, o ich pogodzeniu się i szansie na dobrą przyszłość. Niestety nie dostała okazji, a Aluna ją zostawiła. Tak po prostu!

     Kiedy Mulatka wybiegła z kawiarni, Savannah nawet nie starała się zakryć tego, jak bardzo zaszokowana słowami przyjaciółki była i jakie wrażenie one na niej wyparły. Siedziała, jak taka kretynka na krześle, z widelczykiem w ręku i tempo patrzyła przed siebie, próbując zrozumieć, co się właśnie, do cholery, stało? Czuła na sobie spojrzenia kilku osób, które akurat wtedy siedziały w środku i były świadkami burzliwej rozmowy, ale nie przejmowała się nimi. Przełykając łzy, dokończyła swoją kawę, zapłaciła za rachunek — swój i Alu, bo tamta nie uregulowała należności! — i z opanowaniem zebrała swoje rzeczy, spokojnie opuszczając kawiarnię. Pozwoliła sobie na słabość, gdy odeszła na kilkadziesiąt kroków od budynku. W zielonych oczach stanęły łzy, serce wybijało nierówny rytm, a ona na końcu się popłakała, krztusząc się swoją śliną. To nie tak miało być!

     Plan był dziecinnie prosty.

     Zakładał spokojną rozmowę przy kawie i ciastku w zaciszu ich ulubionej restauracji. Miały sobie wyrzucić wszystkie niesnaski, które ostatnio zaistniały w ich relacji. Omówić je od początku do końca, nie omijając żadnych znaczących szczegółów, żeby dojść do porozumienia. Potem powinno być pogodzenie się, wybaczenie sobie nawzajem tych kilkunastu paskudnych dni i kontynuowanie cudownej przyjaźni na tych samych warunkach. Miały się pośmiać, pożartować, zjeść ciasto, a następnie opuścić lokal w dobrych humorach i skierować się do domu Aluny albo Savannah, gdzie obejrzałyby jakiś durny film miłosny na platformie telewizyjnej, płacząc nad losem głównych bohaterów oraz niesprawiedliwością życia. Jadłyby lody, nie licząc kalorii i nie przejmując się dietą. Wszystko miało być świetnie, znów miał wrócić ich duet. One we dwie, bez nikogo. Żadnych chłopców, konfliktów i niedomówień.

Bezcenni Przyjaciele • S.MOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz