XXVII

201 12 3
                                    

*

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

*

„Nic tak nie dopinguje policji jak bezradność".

— Stanisław Lem, Katar

*

     Siódma kawa w ciągu jednego wieczoru — raptem sześciu godzin! — zdecydowanie nie była dobrym pomysłem, ale tak cholernie jej potrzebował. Dawka kofeiny pobudzała go na tyle, że nie zasypiał nad papierami, a perspektywa zarwanej w pracy nocy nie napawała wewnętrznym optymizmem. Musiał się jakoś dopingować. Wracając do swojego biurka z kuchni, uśmiechnął się promiennie do swojej koleżanki, która pełniła dyżur na telefonie i musiała zawiadamiać kolegów po fachu, którzy jeździli po mieście. Wraz z nią i Michaelem z dołka byli jedynymi policjantami na komisariacie. Bycie drugą, najważniejszą osobą po szeryfie wymagała poświęceń, a Neo Harris był tego boleśnie świadom.

     Gdy znalazł się przy swoim biurku zlokalizowanym tuż obok drzwi do biura szeryfa, prawie znów zapragnął uciec. Stos papierów piętrzący się na blacie go przerażał, a były to tylko nierozwiązane sprawy, raporty do uzupełnienia i inna, mniej istotna papirologia. Upił łyk gorącej, czarnej kawy z trzema łyżeczkami cukru, drugą ręką przesuwając akta na kraniec biurka. Usiadł w fotelu, który lata swojej świetności miał już za sobą. Wziął do ręki pierwsze z brzegu papiery i z ulgą stwierdził, że te wymagały tylko podpisu szeryfa, czyli musiał je jedynie przejrzeć pod kątem uzupełnienia. Spędził kilkadziesiąt minut na przeglądaniu kolejnych dokumentów, aż w końcu padło na teczkę młodej Henderson. Neo zawahał się, zanim ją otworzył. Traktował tę sprawę bardzo osobiście, w końcu jego córka przyjaźniła się z Savannah, a on sam szanował Tammy Evans i kilkukrotnie miał przyjemność uczestniczenia w grillach, które organizowali.

     Wiedział, że po świecie chodzili i chodzić będą różni zwyrodnialcy, ale nie podejrzewał, że taka tragedia zdarzy się w jego mieście, a ofiarą okaże się przyjaciółka jego córki — siedemnastoletnia dziewczyna, która nikomu nic nie zrobiła. Dlatego tak strasznie miał ochotę krzyczeć, rwać papiery i zwyzywać kogoś, kiedy czytał raporty, a w rubryce ze sprawcami widniało grube, podkreślone czerwonym długopisem słowo „niezłapani". Tych dwoje było wcześniej znanych policji, jednak ich ostatni wybryk był zdecydowanie czymś nowym; czymś, czego żaden z nich wcześniej nie robił. To podsuwało jasną myśl, że być może zostali do tego zmuszeni lub ktoś im sowicie zapłacił, by to zrobili. Opcji było wiele, ale póki nie dostanie w swoje łapy tych padalców, nie mógł niczego zakładać. Choć swoje już wiedział.

     Przerzucił kilka stron, znajdując tę, która dokładnie opisywała śledzenie sprawców — do inteligentnych to oni nie należeli, skoro pozwolili się namierzyć praktycznie od razu. Jeszcze raz prześledził ich trasę, krótkotrwałe przystanki i nagłe zmiany na drodze, które w założeniu miały zmylić ewentualnie śledzącą policję. Neo nie mógł przeżyć tylko tego, że nie umieli ująć gwałcicieli, mimo iż mieli wszystkie potrzebne do tego dane. Zastępca szeryfa zastanawiał się, co na to wpłynęło i czy to zawinił on sam, czy może system? Z szuflady wyciągnął swój notes, przekartkował i zatrzymał się na stronie, na której zapisał pytania — wszystkie zaplanowane, by zadać tym dwóm, kiedy już uda się ich sprowadzić na komisariat. Pragnął ich zamknąć, by żadna dziewczyna w mieście nie padła ofiarą kuzynów-gwałcicieli. Żeby Aluna nie została ich następną „zdobyczą".

Bezcenni Przyjaciele • S.MOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz