Dodałam scenę na początku rozdziału, która raczej nie wpływa na fabułę i cały ten epizod, ale jest stanowczo miłym dodatkiem wyrównującym drugą, tragiczniejszą część rozdziału.
Nie jest konieczne czytanie go.
*
„Ból czyni cię silniejszym. Strata czyni cię mocniejszym”.
— Cassandra Clare, Miasto zaginionych dusz.
*
To, jak ona za nim tęskniła przez te parę tygodni, było nie do pomyślenia. Nie sądziła, że rozłąka z nowym chłopakiem będzie dla niej tak cholernie ciężka, ale niczego innego raczej się nie powinna była spodziewać. W końcu po dwóch latach odzyskała swojego najlepszego przyjaciela i chłopaka. Nie chciała rozstawać się z nim na dłużej, niż to faktycznie było konieczne. Gdyby mogła, najchętniej spędziłaby całe wakacje razem z nim w Sydney, ale niestety nie mogła. Poza tym pragnęła, by swoje lato przeżył w samotności; by odnalazł prawdziwego siebie i poznał, co dla niego jest najważniejsze. Kochała go całym sercem, dlatego chciała dla niego jak najlepiej. To nie tak, że nie chciała z nim być, ale wiedziała, że nie może. I była święcie przekonana, że chwilowa przerwa dobrze im zrobi.
Aczkolwiek, pragnienie, by samotne wakacje stały się dla niego początkiem czegoś wspaniałego i dobrego, nie zmieniło istotnego faktu — cholernie mocno za nim tęskniła. Właśnie z tej tęsknoty postanowiła pójść na żywioł i za zgodą rodziców kupiła dwa bilety lotnicze do Sydney, z którymi pobiegła do Theodore’a. Powitał ją w progu w dresach i z lodem w ręku. Wyciągnęła rękę z biletami do góry.
— Lecisz ze mną do Sydney? — zapytała entuzjastycznym głosem.
Lód Theo spadł, gdy chłopak objął ją w pasie i przyciągnął do siebie, jednocześnie podnosząc kilka cali nad ziemią. Zaśmiała się szczerze, widząc reakcję chłopaka.
— Kuźwa, Henderson, jeszcze się pytasz — sapnął, odstawiając ją. — Kiedy lecimy?
— Za pięć godzin.
To, jak chłopak błyskawicznie się spakował, nadal stanowiło dla niej niezłą zagadkę. Nawet ona nie zrobiła tego tak szybko! Cholera, cieszyła się! Tak strasznie była podekscytowana spontaniczną decyzją, że przez całą drogę do jej domu, a później na lotnisko i dodatkowo w samolocie nie umiała się przestać szczerzyć jak głupia. Miała wyśmienity humor. Nie opuszczał on jej od zakończenia szkoły, kiedy Shawn nazwał nienazwane i ostatecznie określił ich relację. Nawet to, że na mieście często widywała swoich starych przyjaciół, nie wywoływało w niej pesymizmu. Miała pewność, że Jordan nie będzie nic próbować, bo od razu znalazłby się pod ostrzałem policji. Była bezpieczna i tak niedorzecznie szczęśliwa, że ciągła obecność Theodore’a nie stanowiła dla niej żadnego problemu. Swoim szczęściem chciała się podzielić ze swoim chłopakiem. I pragnęła mu oznajmić, że podczas tych tygodni ćwiczyła dotyk i czuła się ze sobą pewniej. Boże, jak ona za nim szalała!
CZYTASZ
Bezcenni Przyjaciele • S.M
FanfictionSavannah Henderson to siedemnastoletnia uczennica liceum, która, mogłoby sie wydawać, że ma wszystko - cudownego chłopaka, zwariowaną przyjaciółkę, popularność, pasję i kochającą rodzinę. Jednak ona wie, że do pełni szczęścia czegoś jej brakuje. D...