XIV

199 14 2
                                    

*„Budzę się rano z promieniami słońca w moich oczach, ale moja głowa nie czuje się tak jasno

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

*
Budzę się rano z promieniami słońca w moich oczach, ale moja głowa nie czuje się tak jasno. Co, do cholery, stało się ostatniej nocy?

— The Vamps, “Last Night”

*

     Promienie słońca zapowiadającego piękny, marcowy dzień wdzierały się do sypialni na piętrze, oświetlając wnętrze żółtym blaskiem. Światło padało na jasne meble, plakaty oraz zdjęcia wiszące na ścianie, a fruwające w powietrzu pyłki kurzu były dzięki temu wspaniale widoczne. Wstający dzień także padł na twarz osoby leżącej na łóżku, która powoli zaczęła się przebudzać pod wpływem jasności oraz łupiącego bólu głowy rozsadzającego czaszkę. Miała sklejone, ociężałe powieki, a spierzchnięte usta i suche gardło wołały o pomstę do nieba. Dziewczyna okręciła się na drugi bok, przez co kołdra ją okrywająca lekko się zsunęła. Jęknęła boleśnie, sięgając po materiał, którym zakryła się aż po czubek głowy, gdy mdłości stanęły w jej gardle. Odetchnęła z błogością głębiej, kiedy znów stała się ciemność, a ona mogła iść dalej spać. Zadrżała i momentalnie zesztywniała, gdy poczuła obcy zapach pościeli, tak strasznie różny od tego, który towarzyszył jej we własnym łóżku. Teraz to się naprawdę przeraziła. Odkrywając się i otwierając oczy, modliła się, by nie spotkać u swego boku jakiegoś chłopaka z imprezy.

     Przymrużyła powieki, kiedy blask poranka ją oślepił. Zobaczyła przed sobą beżową ścianę, ale — na szczęście! — brak potencjalnego kochanka obok siebie. Odchyliła lekko głowę, unosząc wzrok w górę, aż natrafiła na pierwsze zdjęcie, a potem następne i następne, i następne, i następne. Cała ściana przy łóżku była zapełniona fantastycznymi polaroidami, które idealnie zapełniały wolne przestrzenie, nadając pomieszczeniu przytulny charakter. Na kilkunastu z nich widniały trzy postacie i była święcie przekonana, że gdzieś już widziała te sylwetki na tle zachodzącego słońca. Wysunęła dłoń spod kołdry, muskając palcami miękki materiał bawełnianej pościeli. Z wielkimi problemami wsparła się na łokciach i obróciła w drugą stronę, porzucając studiowanie fotografii, prawie haftując na jasnobłękitną poszewkę. Pokój należał do chłopaka, o czym świadczyły ciuchy rozrzucone po podłodze, czarny plecak przy biurku stojącym blisko okna, buty porzucone pod ścianą na przeciwległej stronie sypialni oraz brak jakiejkolwiek szafki zawalonej kosmetykami, co kierowałoby domysły na kącik należący do dziewczyny. Dostrzegła tylko znaczące szczegóły, bo ledwo widziała na oczy, a niewyciągnięte soczewki kontaktowe wcale nie pomagały — nie mogła otworzyć powiek do końca.

     Obróciła głowę najwolniej, jak potrafiła i jęknęła żałośnie, gdy zobaczyła swoją sukienkę, która została złożona w idealną kostkę na krześle przy biurku, a na niej położony został ciemnozielony stanik, który miała na sobie podczas imprezy. Ktoś musiał ją rozebrać, gdy spała, a ta myśl napawała ją cholernym strachem, bo przecież ten ktoś mógł to wykorzystać. Opadła na plecy, zakrywając twarz dłońmi. Nic nie pamiętała. Miała kompletną dziurę w głowie, a jedyne przebłyski dotyczyły początku soboty, kiedy sprzątała dom. I dziwny przebłysk, że kogoś pocałowała.

Bezcenni Przyjaciele • S.MOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz