IX

202 10 2
                                    

*

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

*

„Nie rozmawiamy już tak, jak robiliśmy to kiedyś.
— Charlie Puth & Selena Gomez, “We don't talk anymore”

*

     Przyszedł nowy tydzień, a wraz z nim kolejne, zaplanowane korepetycje z biologii. Savannah nawet nie pojawiła się w poniedziałkową przerwę w trakcie lekcji w bibliotece, a wręcz unikała ją szerokim łukiem, bunkrując się w drugim, znacznie odległym skrzydle szkolnym. Nie zamierzała spędzać z Shawnem ani minuty więcej. Po sobotnim spotkaniu u niego w domu i incydencie z jego matką była tak roztrzęsiona i rozbita emocjonalnie, że dokładnie pół godziny zajęło jej zebranie się na tyle, by zatelefonować do Jamesa. Nie mogła uwierzyć w to, co się tam wydarzyło. Po pierwszym szoku doszło do niej, co kobieta wyrabiała ze swoim synem, o co go oskarżyła i to, że groziła mu nożem. Jebanym nożem. Własnemu, rodzonemu synowi. Boże, ona nawet nie potrafiła wyobrazić sobie Tammy machającej jej ostrzem przed twarzą, a co dopiero przeżyć takie coś. Współczuła chłopakowi, ale nie zamierzała mu pozwalać na takie traktowanie.

     Gdy wsiadała do samochodu, ledwo otwierając drzwi, ukryła drżące dłonie między udami. Miała mocno zaciśniętą szczękę, zaszklone oczy i tak cholernie bladą skórę, że Jamie zmartwił się jej stanem. Wymamrotała jakieś słabe wyjaśnienia o zmęczeniu. Mężczyzna nie drążył, a ona próbowała się nie rozryczeć. Kiedy zaparkował na podjeździe, wystrzeliła z auta jak powalona i biegła do domu, praktycznie ślizgając się po ścieżce. Wpadła do środka, a następnie zaczęła wbiegać na górę, nie przejmując się czymś tak przyziemnym jak rozebranie butów. Zatrzasnęła drzwi do pokoju i zamknęła na klucz. Oparła się o nie plecami, po czym ześlizgnęła, siadając na podłodze. Objęła się kolanami, walcząc z płaczem. Nie potrafiła opanować telepania ciała, a i myśli krążyły jak szalone.

     Powiedział, że to jej wina. Że to ona doprowadziła jego matkę do takiego stanu. Że to przez nią był bity, sponiewierany i maltretowany, mimo iż z łatwością mógł się postawić kobiecie. Czyżby to, co zrobiła mu dwa lata temu, aż tak odbiło się na jego teraźniejszym życiu? Nie chciała dopuścić do siebie myśli, że ona stała się przyczyną problemów chłopaka. A miał ich trochę. Ewidentnie matka miała spory kłopot z alkoholem i uzależnieniem, które powodowało wyżywanie się na swoim synu. Sav doszła do wniosku, iż wszystkie zadrapania po paznokciach na twarzy Shawna, podbite oko i wiele innych urazów — które na bank widniały na pozostałym ciele — były sprawą matki. Siedziała pod drzwiami ponad godzinę, starając się doprowadzić siebie do porządku. Odmawiała wierzenia, że to doprowadziło do pijackiego stanu kobiety. Odmawiała wierzenia, że była przyczyną nieszczęścia Mendesa.

     Momentalnie przed jej oczami stanął widok dzielnicy oraz kamienicy, w której mieszkał Mendes. Nie należała do luksusów, to fakt, ale warunki, w jakich mieszkali, były wręcz fatalne. Czuła na skórze, że mieszkanie było zdecydowanie niedogrzane, niewywietrzone i ogólnie zaniedbane, o czym świadczyły braki tapety czy zdarta farba, a nawet wytarta w niektórych miejscach podłoga. Rozumiała, każdemu mogła się podwinąć noga w życiu, ale coś czuła, że za tym stała inna historia. I miała nieodparte wrażenie, że ona sama odegrała w niej znaczącą rolę. Ponownie przygniotły ją wyrzuty sumienia. Już wtedy, zanim podjęła decyzję, z tyłu głowy majaczyło jej przeświadczenie, że źle robi. Że powinna to zostawić i jedyne, co mogła zrobić, to pomóc Shawnowi swoim wsparciem oraz obecnością. Wzięła ciężar odpowiedzialności na swoje barki, chcąc odciążyć chłopaka od decydowania w tak trudnej sprawie, złudnie wierząc, że po wszystkim będzie dobrze, a oni będą razem na zawsze. Przeliczyła się i to mocno. Znienawidził ją, zerwał wszelkie kontakty, a na koniec nazwał niewdzięczną suką, która zniszczyła mu życie. Nie rozumiał, że chciała je ratować! Przecież, gdyby nie ona, mogłoby już go nie być między nimi. Uratowała go. Uratowała jego matkę. Uratowała, a los i tak sprawił, że chłopak ponownie cierpiał i to z rąk ukochanej osoby. I to ona była wszystkiemu winna.

Bezcenni Przyjaciele • S.MOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz