XV

237 12 5
                                    

*„Pożądanie to główne źródło ludzkich cierpień, a najbardziej podstępną jego odmianę stanowi chęć posiadania”

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

*
„Pożądanie to główne źródło ludzkich cierpień, a najbardziej podstępną jego odmianę stanowi chęć posiadania”.

Christopher Moore, „Brudna robota”

*

OSTRZEŻENIE!
TEN ROZDZIAŁ ZAWIERA SCENĘ, KTÓRA JEST NIEODPOWIEDNIA DLA WRAŻLIWYCH I SŁABYCH EMOCJONALNE OSÓB.

*

     Niestety poniedziałek nie owocował w żadne rozmowy z Owenem, bo chłopak najzwyczajniej w świecie nie pojawił się w szkole. Szukała go wzrokiem cały dzień, ale nigdzie się nie dopatrzyła ponad przeciętnego wzrostu i jasnych włosów w tłumie nastolatków. Jednak między lekcjami wyłowiła wzrokiem dwójkę chłopaków tak strasznie do siebie podobnych, że gdyby ich nie znała, uznałaby ich za rodzeństwo. Oboje patrzyli na nią z zainteresowaniem, a ona równie intensywnie spoglądała na jednego z nich, dokładnie lustrując jego ciało w poszukiwaniu nowych śladów przemocy. Na szczęście niczego więcej nie znalazła. Uśmiechnęła się lekko, odwracając głowę w drugą stronę, kiedy rozpromieniona Aluna zawiesiła się na jej ramieniu, wesoło szczebiocząc. Savannah automatycznie zaczęła rozglądać się z Jordanem i nie minęło nawet pięć sekund, kiedy czarnoskóry pojawił się u boku Mulatki z zaciętym wyrazem twarzy. Przywitała się z nim ciepło, a on jedynie krótko skinął głową.

     — Savie, nie widziałam cię od soboty! — oznajmiła nagle Aluna.

     — Nie było czasu na zgadanie się — odrzekła niepewnie Sav.

     — Jak ci się udała impreza? — spytała brunetka.

     — Było…dobrze — odpowiedziała Henderson z lekkim wahaniem się w głosie. — Niestety nie pamiętam niektórych elementów i zastanawiam się, czy Owen był cały czas ze mną, bo tej jeden szczegół ciągle mi umyka. — Spojrzała na przyjaciółkę, a następnie na ułamek sekundy na chłopaka. — Może wy mi powiecie?

     — Byłaś cały czas z Owenem! — Alu entuzjastycznie zaklaskała w dłonie. — Nie opuszczał cię nawet na sekundę. Ciągle za tobą chodził.

     Savannah dokładnie przyjrzała się postawie dziewczyny, zwracając szczególną uwagę na dłoń Thompsona zawiniętą dookoła jej talii. Po marszczeniu materiału koszulki doszła do wniosku, że musiał mocno zaciskać palce na ciele Mulatki. Dokładnie tak, jakby tym gestem próbował jej coś przekazać, coś typu: „Mów to, co ci kazałem, bo inaczej sobie porozmawiamy”. Szatynka, udając, że nie zauważyła tego, skinęła krótko głową i uśmiechnęła się nieszczerze, zakładając włosy za ucho, by czymś zająć ręce. Przynajmniej teraz miała potwierdzenie, że Theo nie kłamał, a Owie usilnie próbował zrobić ze swojego zniknięcia tajemnicę stulecia.

Bezcenni Przyjaciele • S.MOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz