XVIII

227 16 2
                                    

*

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

*


„Nie można kogoś nienawidzić, jeśli się go najpierw nie kochało”.

Jodi Picoult, „Zagubiona Przeszłość”

*

     Zegarek w pokoju Theodore’a wskazywał pierwszą czterdzieści osiem w nocy, kiedy Shawn skończył opowiadać przyjacielowi o swojej relacji z Henderson. Cisza, jaka zapanowała między nimi, nieprzyjemnie dzwoniła w uszach. Jedyny dźwięk wydawały z siebie kręcące się po tarczy wskazówki oraz oddechy nastolatków. Mendes ominął znaczną część historii, gdyż uważał za niepotrzebne opowiadanie wszystkiego. Wolał skrócić to do minimum, choć i tak zajęło mu to parę godzin, gdyż Theo zadawał głupie pytania, na które czasem odpowiadał, a które w większości ignorował, mówiąc dalej. Czuł, że był winien uchylenia kolejnych rozdziałów ze swojego dzieciństwa przyjacielowi oraz okresu sprzed ich zapoznania. Carter był zawsze dla niego, więc on chciał być sprawiedliwy. Cóż, żeby w końcu zrozumiał, że okłamywanie najlepszego kumpla nie było w porządku, potrzebny był poważny impuls, nie zmieniało faktu, iż Teddy na to zasługiwał. Za wszystko, co kiedykolwiek dla niego zrobił. Za każdą zaszytą ranę, niezadawanie pytań. Za bycie bezcennym przyjacielem, który nie oczekiwał nic w zamian.

     Theo myślał, przetwarzał informacje w głowie, próbował zrozumieć. Świadczyły o tym mocno ściągnięte brwi, napięty wyraz twarzy, nieobecny wzrok wlepiony w ścianę naprzeciwko. Shawn wcale nie dziwił się chłopakowi, że dłuższą chwilę milczał, przyswajając zasłyszane nowiny. On sam miałby problem, by w całości ogarnąć tę popapraną historię w ciągu paru minut od zakończenia opowiadania jej. Czekał więc cierpliwie, zakładając ręce na kark, a oczy wznosząc ku sufitowi, gdy odchylił się na krześle przy biurku. Theodore był bystrym człowiekiem i całkiem szybko łapiącym, więc pozostało tylko czekać w towarzystwie tykania zegarka oraz przejmującej nocnej ciszy, by jego intelekt połączył wszystko w spójną całość.

     — Czyli, jeśli dobrze rozumiem… — zaczął spokojnie Teddy, ale urwał w połowie słowa.

     Shawn przeniósł na niego wzrok, wyginając jedną brew pod dziwnym kątem. Wiedział, że przyjaciel w końcu zbierze kawałki w jedno. Uśmiechnął się pod nosem.

     — Nie krępuj się, mów dalej — zachęcił Mendes.

     Theo spojrzał na niego, nerwowo przeczesując końcówki ciemnobrązowych loczków podtrzymywanych przez bardzo gustowną, różową opaskę w cętki, która niegdyś należała do Esme.

     — Czekaj, bo nadal próbuję to, kurwa, zrozumieć — jęknął boleśnie. — To cała historia?

     — Jej istotniejsze elementy — dopowiedział Shawn.

Bezcenni Przyjaciele • S.MOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz