XIII

210 14 4
                                    

*„Każdy z nas potrzebuje czasami ręki, która wyciągnęłaby go z kłopotów”

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

*
Każdy z nas potrzebuje czasami ręki, która wyciągnęłaby go z kłopotów”.

— Alba de Céspedes, Lala

*

     Nie chciała przychodzić na elegancką imprezę do Meredith, a tym bardziej nie miała ochoty na spędzanie sobotniego wieczoru z ludźmi ze szkoły. Po ciężkim tygodniu szkolnym nie była w nastroju na żadne zabawy, hulanie, sztuczne uśmiechy, nieszczere komplementy czy zawstydzające rozmowy z osobami, z którymi na co dzień raczej nie wymieniała ani słowa. Nie chciała iść na imprezę, o czym kilkukrotnie informowała Alunę, ale przyjaciółka ją przekonała. Oraz to, że alternatywą dla przyjęcia było samotne siedzenie w zaciszu własnego domu. Mama szła na weekendowy dyżur, James wyjechał na służbowe spotkanie do Sydney, a Liam szlajał się gdzieś po świecie. To przekonało ją do przyjścia na „balangę”, a której celu zorganizowania nie rozumiała. Czuła się fatalnie, jednak mimo to uśmiechała się sympatycznie do mijanych osób i witała krótkim „cześć”. Chyba emanowała taką energią, że ludzie nawet do niej nie zagadywali. Lepiej dla niej.

     Po poniedziałkowym usłyszeniu nagrania z jej chłopakiem w roli głównej nie potrafiła wykrzesać dobrego humoru na resztę tygodnia. Poza tym korepetycje z Mendesem przebiegły na tyle dziwnie i nieprzewidywanie, że nie umiała zebrać tego w całość. Było jej cholernie wstyd. Naprawdę nie mogła spoglądać w oczy Shawna po rozmowie, której był świadkiem. W końcu chyba żadna dziewczyna nie chciałaby, żeby ktoś trzeci dowiedział się o łóżkowych doznaniach — a raczej ich braku. I trochę czuła zażenowanie, że cholerny korepetytor wiedział o kłamstwie dotyczącego jej pierwszego razu. To, co powiedział, dotknęło ją do żywego. Jednak to nie on był w głównej mierze przyczyną paskudnego samopoczucia, które towarzyszyło jej od poniedziałku. Nie, pobudkę emocji stanowił Owen.

     Naprawdę nie potrafiła przeżyć tego, iż nie spełniła wymagań Petersona. Nie to, żeby jakoś specjalnie się starała, ale też nie leżała bezczynnie jak kłoda w rowie. Bolało ją to, że chłopak rozpowiadał swoim koleżkom o łóżkowych przygodach i jeszcze miał czelność krytykować jej zachowanie oraz to, że była powściągliwa. Jakby nie patrzeć, stwierdził, że to był jej pierwszy raz, więc nie powinien był się spodziewać dzikiego seksu na narożniku kanapy albo ujeżdżania go aż do utraty tchu. I on doszedł, a ona nie i kto tu nie miał żadnego pożytku ze zbliżenia? Starała się, żeby obojgu było dobrze, żeby jako tako się udał ich wspólny, pierwszy raz. Najwidoczniej zdecydowała się na ten krok w nieodpowiednim dla niej czasie. Tylko się pospieszyła. Nawet korzyści z tego nie miała.

     Fakt, niektórzy mogli uznawać ponad półroczny status w związku na odpowiedni moment, by pójść razem do łóżka i zabawić się niegrzecznie, jednak nie ona. Nie czuła się gotowa, by uprawiać seks z Owenem. Od imprezy sylwestrowej, gdzie prawie się ze sobą przespali, ale w ostatniej chwili opamiętała się i odsunęła od chłopaka, przerywając pieszczoty, krążyła jej po głowie przekomiczna myśl, która budziła się w niej raz na jakiś czas, skutecznie wybijając ją z rytmu. Zastanawiała się, czy na to, że nie była gotowa na seks, miał wpływ fakt, iż miałaby się kochać z Petersonem, czy może coś innego, w ogóle ze sobą niezwiązanego. Bo co innego mogłoby mieć na to oddziaływanie?

Bezcenni Przyjaciele • S.MOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz