*
„Wszystkie uśmiechy, które udaję. Wszystko jest w porządku. Wszystko jest, kurwa, w porządku”.
— Louis Tomlinson, „Miss You”
*
Najgorszy był powrót do normalności. Nie uważała swojej nieobecności za coś nadzwyczajnego, ale po tygodniu spędzonym w domu w swoim pokoju musiała w końcu wrócić do szkoły, do życia i do ludzi. Bała się, cholernie się bała. Chciała zaszyć się w komforcie domowego ogniska, cały dzień leżeć w łóżku albo na kanapie, oglądać durne filmy i czekać, aż wszystkie rany się zagoją. Tylko to było powodem jej siedzenia w domu, bo inaczej wróciłaby do liceum już w poniedziałek zaraz po sobotnim opuszczeniu szpitala. Jednak nie chciała pokazywać się znajomym ze śladami gwałtu na twarzy i innych częściach ciała, bo potrafiłaby znieść uwagi, która by się na niej skupiła. Wiedziała, że i tak będzie miała niechciane zainteresowanie, ale nie potrzebowała dodatkowo podsycać szeptów. Musiała zaczekać, aż trochę się podleczy. Tak, żeby mogła zakryć wszystko makijażem oraz bladym, prawie nikłym uśmiechem. Wolała oszczędzić sobie debilnych, oczywistych pytań. W domu nikt nie zadawał pytań, a mama z Jamesem oraz Liamem pozwolili na przeżycie osobistej tragedii w zaciszu własnej sypialni, bez zbytniego wtrącania się z nochalem w jej samopoczucie. Liam.
Pamiętała, jak w niedzielny poranek obudziła się w swoim łóżku, a gdy się rozejrzała, dostrzegła brata, który smacznie drzemał na fotelu w kompletnym uniformie lotniczym. Wyglądał na strasznie zmęczonego, jakby w środku nocy dopiero wylądował i pędem pospieszył do domu. Był cały wymięty — koszula wystawała mu ze spodni i miała rozpięte guziki, a jeden rękaw został podciągnięty do łokcia, a drugi opuszczony aż do nadgarstka; nogawki spodni uniosły się pod wpływem zgięcia w kolanach, odsłaniając długie skarpetki; marynarka leżała pod jego nogami i to samo tyczyło się podróżnej walizki. Patrząc na niego pogrążonego w śnie, przez chwilę poczuła szybsze bicie serca oraz irracjonalny strach, który pojawił się znikąd, skutecznie powodując chwilowe rozchwianie emocjonalne. Spięła się, prawie wpadając na ścianę za swoimi plecami, gdy odsunęła się na drugi brzeg łóżka, chcąc uciec. Niepoparty żadnym, racjonalnym argumentem strach zapanował nad jej ciałem. Wiedziała, wiedziała w głębi serca, że Liam nic jej nie zrobi, że przewróciłby świat do góry nogami, żeby była szczęśliwa i bezpieczna, ale panika pozostała po gwałcie robiła swoje. Odebrała jej trzeźwe myślenie.
Chciała krzyknąć, zawołać mamę, ale dokładnie w tym samym momencie Liam się poruszył, a ona zamarła w bezdechu, oczekując. Pokręcił się chwilę, mlasnął ustami, po czym w ułamku sekundy usiadł prosto, ocierając dłonią twarz z niechlujnym zarostem. Wypuściła drżący oddech, na co zareagował szybko, kierując swój wzrok na nią. Była niedorzecznie przerażona na początku, ale kiedy zobaczyła te zielone oczy, tak podobne do jej własnych, tak podobne do oczu ich ojca, nie wytrzymała. Rozpłakała się. Przyłożyła drżące ręce do ust i załkała w nie z lekka spazmatycznie. Drgnęła, gdy Li wstał, ostrożnie zbliżył się do jej łóżka i przysiadł na jego krawędzi, zachowując znaczny dystans pomiędzy nimi. Ułożył dłoń na wierzchu jasnożółtej pościeli, rozstawiając szeroko palce. Patrzył na nią, a w jego oczach malowały się smutek, troska i głębiej, znacznie głębiej chęć zamordowania kogoś. Pomimo łez twardo utrzymywała kontakt wzrokowy. Chciała zatonąć w zieleni tęczówek brata, bo dzięki temu widziała w nim ojca.
CZYTASZ
Bezcenni Przyjaciele • S.M
FanfictionSavannah Henderson to siedemnastoletnia uczennica liceum, która, mogłoby sie wydawać, że ma wszystko - cudownego chłopaka, zwariowaną przyjaciółkę, popularność, pasję i kochającą rodzinę. Jednak ona wie, że do pełni szczęścia czegoś jej brakuje. D...