XXXII

215 17 2
                                    

*„Dziewczyno, nie udawaj, że nie widziałem cię nago

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

*
„Dziewczyno, nie udawaj, że nie widziałem cię nago. Czuję to napięcie między nami i myślę, że czas je przerwać”.

— Jack and Jack, “Tension”

*

     Matko przenajświętsza, jak on nienawidził tej cholernej szkoły. Nie miał problemów z nauką, z zarywaniem nocy na zakuwanie materiału czy z pisaniem dwóch sprawdzianów dziennie, ale naprawdę nie znosił liceum International Falls. Nie dość, że nauczyciele pieprzyli się z uczniami i w nosie mieli zasady moralne, to jeszcze wpierdalali się z nosami w nieswoje sprawy. W sprawy, które nie powinny ich obchodzić. Był praktycznie dorosły, więc w dupie miał, co mu mówili, ale na jego nieszczęście musiał tego wysłuchiwać. Nie miał pojęcia, skąd cholerna Jennifer Larson dowiedziała się o jego pomyśle z wyprowadzką do Australii — był prawie pewny, że maczał w tym palce Theodore, który był pod wpływem swojej kochanki — ale cholernie zirytowała go tym durnym, niepotrzebnym gadaniem. Zachowywała się tak, jakby znała go na wylot i wiedziała o nim wszystko, a tymczasem nie wiedziała kompletnie nic. I powinna się była, kurwa, cieszyć, że chciał uciec od matki alkoholiczki i zamieszkać ze swoją siostrą w normalnym domu. Co z tego, że planował wyjechać na inny kontynent? Tym bardziej powinna była się cieszyć, że rzeczywiście próbował coś zmienić. A nie, jeszcze dawać mu pouczenia.

     Cholerne babsko.

     — Ale jaki ty masz problem? — syknął na nią.

     W dupie miał to, że zwracał się do starszej od siebie kobiety, a do tego swojej nauczycielki, w tak strasznie niekulturalny sposób. Nie potrafił spojrzeć na nią inaczej niż na kochankę Theo. Nie pomagało mu to w zachowywaniu się w stosunku do niej stosownie i tak, jak powinien się zachowywać uczeń w relacji z nauczycielką. Jennifer Larson oficjalnie zaczęła go wkurwiać samą osobą. Zaczęła już wcześniej, ale po tej umoralniającej gadce, wkurzała niesamowicie.

     — Moim problemem jesteś ty wyjeżdżający za granicę — odpowiedziała mu spokojnie.

     — Co jest dokładnie problemem, bo nie widzę związku. — Pochylił się nad biurkiem, opierając na nim ręce. — Wy wszyscy zachowujecie się tak, jakby miał wyjechać na pieprzoną, bezludną wysepkę na środku pieprzonego oceanu, żeby żyć w zgodzie ze sobą i latać nago po plaży z kokosem w ręku. Chcę wyjechać do cywilizowanego państwa. Do ludzi, którzy się mną, do chuja, zaopiekują.

     — I po co te przekleństwa?

     Prychnął nieelegancko na jej przytyk. Ona chyba jeszcze nie widziała dużej ilości przekleństw padających z jego ust. Tyle ich padło, kiedy był w szpitalu po… gwałcie.

     — Uważam, że twoja przeprowadzka do Sydney nie jest dobrym pomysłem — dodała Jennifer. — Ani trochę.

     — Dlaczego? I nie pieprz mi o nagłej zmianie szkoły na ostatni rok, bo mam dość tego gówna — ostrzegł, kiedy otworzyła usta.

Bezcenni Przyjaciele • S.MOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz