Rozdział 5

11.5K 350 961
                                    

~pov. George ~

Było już około 7. Wstałem dziś bardzo wcześnie. Za 4 dni zobaczę Dreama!
Odrazu wstałem, ubrałem się i zacząłem pakowanie. Nie zjadłem nic, bo nie czułem głodu.

Około 14 zadzwonił do mnie Clay.

-Hej Gogy. - Powiedział.

-Hejj!- Przywitałem się. - Właśnie zacząłem się pakować.

- O czym wczoraj rozmawiałeś z Nickiem? - Zapytał trochę poważniejszym tonem.

- Opowiedziałem mu, że za parę dni lecę do ciebie.

-O to spoko. I jak?

-Mówił, że cieszy się z naszego szczęścia i takie tam.

-Haha okej a mówił coś o Karlu?

-Nie, a miał coś mówić?

-Nie nie nie, tak tylko pytam.

-Okej, jestem już prawie w pierwsze połowie połowy spakowany.

- Jak to pierwszej połowie połowy?

-No trochę mam pakowania.. Iii jestem już w połowie z połowy.

- Czyli? - Zapytał trochę zdezorientowany blondyn.

-No jak masz.. Co masz pod ręką?
- Laptop.

-No to daj rękę na połowę..
- No?

- No i to jeszcze na połowę.

- Nie mogłeś odrazu powiedzieć, że w ¼?
-W sumie..

-Dobra pakuj się, już nie mogę się doczekać aż Cię zobaczę.

- Kocham Cię Dream.

-Ja ciebie też.

Rozłączył się. Westchnąłem i zacząłem dalsze pakowanie.

-Serio przez jakieś 5 godzin z przerwami ledwo co połowę spakowałem.. - Powiedziałem sam do siebie.

Zacząłem dalsze pakowanie, i około 20 byłem spakowany.

-To był ciężki dzień.. - Powiedziałem cicho i padłem na łóżko.

~pov. Dream ~

Cały czas grałem od kiedy zadzwoniłem do Georga. Teraz zbliżała się 14. Wyłączyłem mc i ruszyłem w stronę kuchni, z powodu poczucia głodu. Lodówkę w zasadzie miałem pełną jakimś jedzeniem, ale niezbyt dobrze szło mi gotowanie. Zrobiłem najprostszą rzecz na świecie, czyli odgrzałem sobie zupę z wczoraj. Lepsze to niż spalone tosty i dym w kuchni. - Pomyślałem i Zaśmiałem się lekko. Gdy zjadłem poszedłem ubrać cieplejsze rzeczy, kurtkę i buty zimowe i wyszedłem na spacer. Patches wyszła za mną z domu, ale jak zobaczyła, że wychodzę za bramę zatrzymała się przy niej i odprowadziła mnie wzrokiem, aż nie zniknąłem jej z punktu widzenia. Te koty to jednak lenie.- Pomyślałem i uśmiechnąłem się sam do siebie. Spacerowałem tak sobie. Nikt nie wychodził, żadnych aut, po prostu nic. Cisza. Jak w mieście duchów. Dziwne, pogoda jak na zimę jest bardzo ładna. Nie żebym narzekał, nie po to wyszedłem, żeby słuchać pisków rzucających w siebie śnieżkami dzieci, bądź silników rozpędzonych pojazdów. Przeszedłem jeszcze tak z 500 metrów, aż nie wpadła we mnie jakaś dziewczyna. Na oko miała 18 lat. Przeprosiłem ją i miałem już ruszać dalej, ale dziewczyna zasłoniła mi drogę.

- Wpadłeś we mnie. - Powiedziała.
- Wiem, przepraszam.

- Nic nie szkodzi. Jak masz na imię?

- C-Dream? A co?

-O ładne imię.. Nie wydaje mi się, że to twoje imię. Kto daje dziecku na imię         ''marzenie''?

- No jak widzisz moi rodzice. - Odpowiedziałem lekko wkurzony.

-Okej, sorki. Jestem Olivia. Chciałbyś wyjść na kawę?

- Sorki, ale jestem zajęty. - Odmówiłem.

- Zluzuj, już znajomi nie mogą wyjść na kawę?

-Ale my się nie znamy..

- Możemy się poznać. - Uśmiechnęła się do mnie. Była to brunetka o niebieskich oczach i delikatnych piegach. Była dosyć ładna, ale nie w moim typie.

-Możemy. - Uśmiechnąłem się do niej.

.............................................................

Rozdział 5
500 słów

I love you Dream - Dnf Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz